Już początek spotkania pokazywał, która drużyna będzie stroną dominującą na parkiecie w Siedlcach. Aktywny był podkoszowy Wojciech Żurawski, który potwierdził swoją kapitalną dyspozycję, zdobywając 19 punktów oraz dokładając 8 zbiórek. Obok Żurawskiego brylował kapitan beniaminka - Wojciech Szawarski, który mimo upływu lat w dalszym ciągu jest mocnym punktem Stali. Gospodarze natomiast popełniali proste błędy w ataku, w żaden sposób nie potrafiąc skonstruować udanej akcji. Już po pierwszej kwarcie przyjezdni zdołali odskoczyć od rywali na kilkanaście punktów.
Po uzyskaniu tak dużej przewagi podopiecznym Mikołaj Czai grało się zdecydowanie łatwiej. Koszykarze z Siedlec nie składali jednak broni i dzięki ambitnej postawie zdołali zmniejszyć prowadzenie beniaminka zaledwie do 8 punktów. Lepsza dyspozycja SKK nie trwała jednak długo. Przy stanie 26:36 zawodnicy Stali zdobyli 11 punktów z rzędu. Wówczas stało się jasne, że drużynie z Mazowsza o zwycięstwo w sobotnim pojedynku będzie bardzo trudno.
- Nie spodziewałem się takiego przebiegu spotkania. Wierzę jednak w swój zespół i wiem jaką pracę wykonaliśmy. Wiedzieliśmy jakie mocne i słabe strony ma Siedlecki Klub Koszykówki - przyznał dla SportoweFakty.pl opiekun Stali. Na wyróżnienie w drugiej odsłonie zasłużył Marcin Dymała, który w tej części gry zgromadził 7 oczek.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. To goście w dalszym ciągu dyktowali warunki gry. Świetnie prezentował się rozgrywający Marek Szumełda-Krzycki, który po raz kolejny udowodnił, że ma ponadprzeciętne umiejętności. Prym w zespole beniaminka wiódł wspomniany Żurawski oraz Szawarski. Obaj doświadczeni gracze doskonale się uzupełniali i wręcz rozgrywali defensywę miejscowych. Nie dziwiło zatem, że po ośmiu minutach Stal wygrywała 67:40 i była na dobrej drodze do sukcesu. A gdy w kolejnych fragmentach swoje trzy grosze dorzucił jeszcze Marcin Kałowski, stało się w zasadzie jasne, że tego wieczoru gracze SKK muszą pogodzić się z porażką.
Ostatnia część gry była już tylko formalnością. Szkoleniowcy obydwu drużyn wprowadzili na parkiet wielu rezerwowych zawodników, w efekcie czego poziom gry zdecydowanie się obniżył. Ostatecznie beniaminek z Ostrowa Wielkopolskiego pokonał SKK Siedlce 97:64. - Ciężko powiedzieć co się z nami dzieje. Ostatnie mecze to jakiś koszmar. Praktycznie nie istniejemy na boisku. Nasza postawa jest żenująca i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Nie mam pojęcia skąd się bierze nasza niedyspozycja - podsumował kapitan gospodarzy, Radosław Basiński.
SKK Siedlce - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 64:97 (14:28, 16:22, 10:24, 24:23)
SKK: Czerwonka 10, Przybylski 10, Sulima 9, Chodkiewicz 9, Kulikowski 9, Sobiło 8, Deja 5, Gałan 4, Bal 0, Rapucha 0, Basiński 0
Stal: Żurawski 19, Szawarski 12, Dymała 12, Szumełda-Krzycki 11, Kałowski 10, Kaczmarzyk 9, Chmielarz 8, Sierański 6, Olejnik 5, Zębski 5, Strzelecki 0.