Forma wielką niewiadomą - zapowiedź meczu Wisła Kraków - Tarsus Belediye Spor

W środę krakowianki znów przystąpią do euroligowych zmagań. Przeciwnik z Turcji teoretycznie jest w ich zasięgu, lecz trudno jednoznacznie przewidzieć komu przypadnie zwycięstwo.

Wszystko dlatego, że dyspozycję mistrza Polski w obecnych rozgrywkach charakteryzuje duża chwiejność. Nie tak dawno temu pokonał on w dobrym stylu Spartak Moskwa oraz Rivas Ecopolis Madryt i wszyscy z nim związani odetchnęli. - Pierwsze trzy nieudane pojedynki odbyliśmy w okrojonym składzie. Zwłaszcza myślę o absencji Amerykanek, bądź jednej z nich. Do następnych starć jednak przyłożyliśmy wielką wagę - mówi trener Jose Ignacio Hernandez. Efekty takich działań pojawiły się bardzo szybko.

Tyle że miniony weekend zamazał ten coraz jaśniejszy obraz. Wiślaczki nieoczekiwanie przegrały z niżej notowanym Matizolem Liderem Pruszków, wykazując się sporą indolencją w wielu aspektach basketu. - Ciężko wytłumaczyć, dlaczego zagraliśmy tak słabo. Trzeba poprawić nasze nastawienie psychiczne. Bez właściwej koncentracji trudno będzie regularnie punktować - słusznie komentuje wspomniany coach.

Wtóruje mu Anke De Mondt. - Musimy respektować każdy team, niezależnie od rangi, a ponadto stawiać na zespołowość. Bez tego nie da się odnosić sukcesów. W Pruszkowie tych czynników zabrakło i przez to byłyśmy gorsze.

Aby myśleć w ogóle o korzystnym rezultacie w pucharach potrzeba maksymalnego zaangażowania Amerykanek, Tiny Charles wraz z Alaną Beard. Obie w szeregach złotego medalisty FGE pełnią ogromnie istotną rolę, więc praktycznie od ich skutecznych zagrań trzeba uzależniać finalny efekt. - Przed nami jeszcze długa rywalizacja i wiele może się wydarzyć, a co za tym idzie pozmieniać na lepsze. Pozostaje skoncentrować się. Krok po kroku maszerować naprzód. Wierzę, iż wspólnie podołamy wyzwaniu i przeżyjemy sporo radosnych chwil - dodaje ta pierwsza.

Jednak pomoc pozostałych zawodniczek również jest bardzo ważna. Zwłaszcza że koszykówka to sport zespołowi i popisy indywidualności czasami nie wystarczają. - Należy otwarcie w ten sposób powiedzieć. W przypadku gdybyśmy my odstawały, one również nie dałyby rady ciągle zapewniać pozytywnych wyników - uzupełnia Katarzyna Krężel.

Groźne dla kolektywu spod Wawelu mogą być koszykarki z pozycji numer "4". Dotychczas niemal za każdym razem aplikowały im sporo "oczek", wobec czego defensywa ma wręcz obowiązek szczególnie skoncentrować się przy powstrzymywaniu silnych skrzydłowych. A w Tarsus występuje doświadczona DeLisha Milton - Jones

Przyjezdne w Polsce za cel postawią sobie jedynie triumf, ponieważ ich aktualny bilans 1-4 nie przysparza zbytnio radości. Niemniej przed tygodniem rozbiły BK Brno 90:70, więc spróbują kontynuować rozpoczęte dzieło.

Poza wspomnianą Jones spośród reszty wyróżnia się Danielle Robinson. 23-latka fakt faktem nie dysponuje aż tak dużym doświadczeniem, lecz świetnie czuje się na międzynarodowych parkietach i zwykle oddaje mnóstwo rzutów w kierunku kosza. Zresztą koleżanki często właśnie pod nią układają schematy taktyczne.

Wsparcie przypuszczalnie zagwarantuje jej doskonale znana opiekunowi Wisły, Amaya Valdemoro. Hiszpanka najlepszy okres kariery ma już generalnie za sobą, choć wciąż potrafi zaskoczyć i wykorzystać błędy oponenta.

Początek meczu w środę o godzinie 18.

Komentarze (0)