Zawsze mierzę wysoko - rozmowa z Tomaszem Wojdyłą, koszykarzem Startu Gdynia

Tomasz Wojdyła jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy Startu Gdynia. Jak sam przyznaje, stara się dawać przykład młodszym zawodnikom - Od kolegów zależy jak to wykorzystają - mówi dla SF.

Bartosz Półrolniczak: Spodziewał się pan, że uda się zagrać jeszcze na parkietach ekstraklasy?
Tomasz Wojdyła:

Kilka razy w życiu miałem oferty z ekstraklasy. Z różnych przyczyn się na to nie zdecydowałem. Przed tym sezonem znów nadarzyła się okazja. Mieszka mi się w Gdyni bardzo dobrze, więc tym razem postanowiłem spróbować swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Rozmawiał pan przed sezonem z innymi drużynami?
-

Tak, rozmowy były prowadzone. Była jednak opcja zostać w Starcie i wolałem z niej skorzystać.

Jak pan się czuje w drużynie, w której jest wielu dużo młodszych graczy?
-

Od momentu gdy tu jestem, zawsze miałem do czynienia z takim zjawiskiem. Nie jest to już dla mnie nic nadzwyczajnego, zdążyłem się do takiej sytuacji przyzwyczaić. Wszystko jest bardzo dobrze.

Ciąży na panu w związku z tym jakaś wewnętrzna odpowiedzialność za los drużyny?
-

Na pewno czuję się w pewien sposób odpowiedzialny za swoją drużynę. Muszę dawać przykład młodszym kolegom. Wszystko jednak zależy od nich, jak oni to wszystko będą w stanie wykorzystać.

Sprawiła panu jakiś problem zmiana poziomu rozgrywek?

- Koszykówka to zawsze koszykówka. W ekstraklasie gra się bardziej siłowo a sama gra jest trochę szybsza.

Ma pan w związku z tym sezonem jakieś osobiste cele i oczekiwania?
-

Zawsze staram się stawiać przed sobą wysokie cele i je realizować. Nie zawsze jest jednak tak, że wszystko zależy ode mnie.

A drużynowo jaki macie cel?
-

Chcemy ogrywać naszą zdolną młodzież, a jaki wynik z tego wyjdzie to się okaże na koniec sezonu.

Jak ocenia pan pierwszą rundę w wykonaniu Startu?
-

Oceniam ją negatywnie. Dla mnie nasze wyniki są rozczarowaniem. Myślę, że byliśmy w stanie i powinniśmy wygrać drugie tyle spotkań.

Chyba jednak są jakieś pozytywy?
-

Chyba tylko takie, że wygraliśmy właśnie te trzy mecze. Drugim może być to, że gramy znacznie lepiej niż na początku rozgrywek.

Jak współpracuje się panu z trenerem Dedkiem?
-

Trener jest wymagający, od każdego oczekuje maksymalnego zaangażowania w tym co robi. Ja właśnie staram się z tego wywiązywać najlepiej jak potrafię.

W Tarnobrzegu prowadziliście większość meczu, a jednak przegraliście.
-

Niestety, zdecydowało to co w poprzednich meczach. Mieliśmy szansę na wygraną ale w końcowych minutach uciekła koncentracja. Nie zachowaliśmy jej do samego końca i to sprawiło, że przegraliśmy.

Był pan wyróżniającym się graczem swojej drużyny.
-

Było w tym meczu parę rzeczy, z których nie do końca mogę być zadowolony.

Co do pana zdaniem wymaga poprawy przed kolejnymi meczami?
-

Musimy być bardziej skoncentrowani, nie można się dać złamać. Trzeba walczyć zawsze do końca. Musimy też pamiętać o tym, co mówi nasz trener i dobrze to na parkiecie zrealizować. Musimy być po prostu skuteczniejsi.

Czasu na poprawę mało, a kolejny rywal bardzo ciężki.
-

Gramy z mistrzem Polski. Myślę, że nie możemy do tego meczu podejść z kompleksem mniejszości. Wtedy przegramy już przed meczem. Jestem przekonany, że jeśli damy z siebie wszystko i powalczymy z całych sił to mamy szansę wygrać to spotkanie.

Źródło artykułu: