Koszykówka kobiet będzie za kilka lat zdecydowanie silniejsza - rozmowa z Dariuszem Maciejewskim

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski

Porozmawiajmy teraz o przyszłości. Obecnie ponad 300 dziewczynek bierze udział w programie "Nauka, Sport, Przyszłość". Jakie nadzieje związane są z tym programem i jaki będzie dalszy rozwój tej inicjatywy?

- Rozwija się to bardzo dobrze. Wszystkie ośrodki w pełni rozumieją inicjatywę. Bardzo duże zaangażowanie władz, dzieci, rodziców i nauczycieli. Te eventy, który robimy raz na kwartał, pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Ja w tej chwili objeżdżam wszystkie szkółki i patrzę, co jest dobre, a co złe, co trzeba poprawić. Dużo teraz pracy organizacyjnej, u podstaw, by ujednolicić program, ulepszyć go. Tylko wzorowe szkolenie mnie interesuje. Musimy to przerobić w jakość i mieć pomysł na dalsze szkolenie. Wybiegamy kilka lat w przód. W niektórych miejscowościach jest ogromny "boom" na koszykówkę. Teraz otwieramy nową szkółkę w Zbąszyniu, a więc już w Wielkopolsce. Na pierwsze spotkanie jest już zapisane 85 dzieci i trzeba myśleć o selekcji. Nie stać nas na to, by w danej miejscowości mieć kilka grup.

Ile obecnie jest ośrodków?

- Obecnie jest 14 grup w 11 ośrodkach, w dwóch województwach. Teraz, jak już wspomniałem, wchodzimy do Wielkopolski (Zbąszyń). Zgłaszają się następne miejscowości. W tej chwili jednak nie obiecujemy niczego nowego. Dogramy to, co zaczęliśmy i będziemy się starać, żeby jak najlepiej przedstawić to pani minister. Objęła ona nas honorowym patronatem, co jest wielkim sukcesem programu. Interesuje nas, aby rozwinęło się to na nasz region, a później będzie na całą Polskę, bo jest to doskonały program, żeby można było tą koszykówkę u podstaw ulepszyć, a z tego znajdzie się potem wspaniały ludzki materiał. Koszykówka kobiet będzie za kilka lat zdecydowanie silniejsza.

Pozostajemy w temacie przyszłości, powracając jednak do pierwszego zespołu. Zakończyliście już sezon 2012/2013. Co będzie teraz? Liga wraca pod zarząd PZKosz, choć nie będzie to miało jakiegoś ogromnego znaczenia. Wejdzie jednak przepis o obowiązku przebywania dwóch Polek na parkiecie. Co pan o tym sądzi?

- To jest dobra zmiana, ale myślę, że dla naszego klubu wprowadzona o dwa lata za szybko, ponieważ myśleliśmy, by oprzeć ten zespół na Polkach, ale to, co robimy, na poziomie ekstraklasy przyniosłoby nam efekt gdzieś za dwa lata. Czeka nas więc znowu bardzo trudny sezon. Poziom zawodniczek polskich jest trudny. Liczymy się z tym, że Agnieszka Skobel odejdzie. Skończył jej się kontrakt. Od trzech lat była to ostoja klubu. W tej chwili ma zapewne wiele propozycji. My również złożyliśmy swoją. Może uda się ją zatrzymać, ale trzeba się liczyć z tym, że może jej nie być. Będziemy szukać wzmocnień. Zobaczymy jeszcze, jaki będzie budżet. W tej chwili trudno mówić o czymkolwiek, bo pracujemy na razie nad budżetem. Jak będę miał sygnał, że mogę wykonać pewne ruchy transferowe to na pewno to zrobię. Przyjdzie na to czas. Jesteśmy bardzo mocno do przodu, w stosunku do lat wcześniejszych, szczególnie w porównaniu do poprzedniego roku, bo już dzisiaj wielkim sukcesem naszego klubu jest to, że miasto nas doceniło wśród tych pięciu dyscyplin, na które miasto będzie stawiać. Myślę, że swoją postawą na to zasłużyliśmy. To duży krok do przodu. Mamy jednak dużo pozytywów. Długie kontrakty ma młodzież, czy Kasia Dźwigalska. Muszę jednak czekać na sygnał od prezesa, by wiedzieć, w jakich warunkach finansowych się obracać.

Przynajmniej w ostatnich dwóch latach wielokrotnie padał temat pana odejścia z Gorzowa, by trenować inną drużynę. Tym razem nic się w tej sprawie nie dzieje?

- Nie myślę już o propozycjach z zewnątrz. Koncentruję się na tym, co jest tutaj. Dałem słowo wszystkim rodzicom i dzieciom, że program "Nauka, Sport, Przyszłość" musi być doprowadzony do końca.

Jak już wielokrotnie powiedzieliśmy, to był trudny sezon dla AZS-u PWSZ. Przyszły także się taki zapowiada. Nie mniej jednak jesteście w lepszej pozycji i powoli zaczynacie się odradzać.

- Było bardzo źle. Nie nagłaśnialiśmy tego. Nie chcieliśmy nikogo stawiać przed ścianą. Była myśl, że możemy nie wystartować na poziomie ekstraklasy. Pokonaliśmy to jednak i to było najważniejsze. W tej chwili nie myślimy już w tych kategoriach. Teraz myślimy o przyszłości najbliższej i długofalowej. Mamy pomysł na to wszystko. Coraz więcej chętnych ludzi jest do pomocy, nawet w tych ciężkich czasach.

Ostatnie pytanie. Trwają półfinały Ford Germaz Ekstraklasy. Kogo pan typuje do mistrzowskiego tytułu, a kogo do pozostałych miejsc?

- W tym sezonie myślę, że Wisła z Polkowicami powinny znaleźć się w finale. To w tej chwili dwa najbogatsze i najlepsze organizacyjnie zespoły, które mają największy potencjał, jeśli chodzi o zawodniczki. Nie powinno być niespodzianki, choć Artego i Energa to nie zespoły, które się poddadzą, ale będą walczyć do końca. W małym finale będzie bardzo ciekawe, bo Bydgoszcz i Toruń to derbowe rozgrywki. Są bardzo "anty" na siebie nastawione. Spodziewam się może bardziej emocjonujących meczów o brąz niż o finał.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×