Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. IV

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Orkiestra pod batutą Boba Knighta zapisała się w historii basketu jako ostatni team USA złożony z amatorów, który wywalczył olimpijskie złoto. Cztery lata później w Seulu Amerykanie ulegli w finale Związkowi Radzieckiemu, a w 1992 roku do rywalizacji zostali już dopuszczeni zawodowcy z NBA. Ze względu na zbojkotowanie przez Rosjan rywalizacji w Los Angeles, wśród ekspertów basketu po dziś dzień toczą się debaty czy lepszy był zespół z latającym Michaelem Jordanem w składzie, czy drużyna nieustraszonego Jerry'ego Westa z Rzymu. - Kiedy słyszę takie gadanie, że wygraliśmy z powodu nieobecności w turnieju ZSRR, to nóż mi się w kieszeni otwiera - elektryzuje się Bob Knight. - Ludzie w ogóle nie oglądali ich meczów, podczas gdy ja obserwowałem ich grę przez ostatnie dwa lata przed igrzyskami i z całą pewnością mogę stwierdzić, że niewiele by ugrali. Oni mieli poważne problemy z defensywą i polegliby w starciu z niejednym przeciwnikiem. Jeśli ktoś jest innego zdania, to najwyraźniej nie zna się na koszykówce.

W sierpniu 1984 roku Michael Jordan pierwszy sezon w lidze zawodowej miał dopiero przed sobą, a jego koszykarskie umiejętności powoli stawały się legendarne. To wiele jak na tak młodego zawodnika, czasem zbyt wiele, lecz cechy osobowości "MJ'a" pozwalały przypuszczać, że ten chłopak udźwignie ciężar sławy i będzie coraz lepszym graczem. - Uważam, iż miałem wielkie szczęście, że mogłem trenować Michaela Jordana - puentuje coach złotej drużyny z Los Angeles.

Z turniejem w "Mieście Aniołów" wiąże się jeszcze co najmniej jedna ciekawa historia. Jak powszechnie wiadomo, "MJ" jest flagową twarzą firmy Nike i posiada całą gamę obuwia oraz odzieży, firmowanych własnym nazwiskiem. Okazuje się, że niewiele brakowało, by do podpisania kontraktu pomiędzy amerykańskim producentem a królem basketu w ogóle nie doszło. Nike ze wszystkich sił namawiało Michaela do parafowania umowy tuż po zakończeniu igrzysk w LA, ale "Jego Powietrzność" był do tego pomysłu nastawiony dość sceptycznie. W końcu największe wówczas gwiazdy NBA, Larry Bird oraz Magic Johnson, były twarzami Converse'a, a za najlepsze obuwie koszykarskie uważano produkty Adidasa. "Air" dostał zaproszenie na rozmowy do siedziby Nike w Portland i już miał odmówić, gdy do akcji wkroczyła jego matka. - Michael, wsiądziesz do tego samolotu i nie uznaję sprzeciwu – powiedziała Deloris. Jak nakazała rodzicielka, tak się stało. Jordan wyruszył do stanu Oregon i podpisał pięcioletni kontrakt opiewający na sumę dwóch i pół miliona dolarów, a Nike przeznaczyło dodatkowo pięćset tysięcy "zielonych" na promocję marki Air Jordan. Ani Converse, ani Adidas nie chcieli zaproponować podobnych warunków.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Dwudziestojednoletni Michael Jordan mógł być wzorem do naśladowania dla zarówno młodszych jak i starszych kolegów z parkietu. Skąd u tak młodego chłopaka było tyle pokory i zaangażowania w pracę? - Nauczyłem się tego od rodziców, którzy w identyczny sposób podchodzili do wszystkich obowiązków. Nie było mowy o pracy na pół gwizdka. Ja dawałem z siebie sto procent na treningach oraz w meczach i dlatego gra sprawiała mi przyjemność. Ćwicząc poprawiasz swoje niedoskonałości, dzięki czemu w spotkaniach o stawkę masz możliwość pokazania zagrań, które opanowałeś do perfekcji. Treningi to nie czas na odpoczynek. Tam pracujesz nad wszystkim - nad rzutem, nad mijaniem lewą stroną, rzutem lewą ręką i nad wszystkimi rzeczami, które czynią cię silniejszym i lepszym zawodnikiem - tłumaczy "Air".

Koniec części czwartej. Kolejna już w najbliższą środę.

Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Chicago Tribune, Charlotte Observer, usabasketball.com, globos.com, gotemcoach.com, msnbc.msn.com, larrybrownsports.com, hbswk.hbs.edu.

Porzednie części:
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. I
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. II
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. III

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×