Skąd w ogóle wziął się pomysł, aby Dwight spróbował swoich sił w klatce? Wszystko zaczęło się 19 października w Houston, kiedy część ekipy Rockets gościła na gali UFC 166. Dwight Howard i Chandler Parsons w trakcie imprezy odwiedzili samego szefa najlepszej organizacji MMA na świecie, Dana White'a. Panowie chwilę porozmawiali sobie o koszykówce i sztukach walki. Parsons bez ogródek stwierdził, że za odpowiednią sumkę pewnie zgodziłby się stanąć do oktagonu, ale żartował też, że taki pojedynek mógłby skończyć się dla niego tragicznie. Nieco odmienne zdanie na ten temat miał Howard.
- Wszedłbym tam i walczył. Jeśli wylądowałbym na deskach, to trudno. Pewnego dnia doszedłbym do siebie i spróbował jeszcze raz - mówił center. Jako kwotę wyjściową podał 10 milionów dolarów. Na reakcję White'a nie trzeba było długo czekać: - Stary, daj znać, jak tylko będziesz gotów. Chcę to mieć na pay-per-view.
Cała dyskusja miała charakter pół żartem, pół serio, ale nowy środkowy "Rakiet" stwierdził, że nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli odpowiednie pieniądze zostaną wyłożone na stół, a on sam nie będzie miał innych zobowiązań. Oznacza to, że na debiut Howarda w klatce trzeba będzie jeszcze poczekać. O ile w ogóle do tego dojdzie, to na pewno nie nastąpi to w ciągu najbliższych czterech lat. Na taki okres zawodnik podpisał kontrakt z Houston Rockets. Władze klubu muszą mu w tym czasie zapłacić 88 mln USD, więc taka odskocznia od codziennych obowiązków, mogłaby mu znacznie utrudnić życie.
Na odrobinę hardcore’owej rozrywki będzie mógł sobie pozwolić, kiedy już znudzi mu się koszykówka. Sam zresztą przyznaje, że w NBA jest kilku zawodników, którzy prawdopodobnie wypadli by w ringu lepiej niż on. Na początku roku jako faworyta wskazał swojego rywala z Minnesota Timberwolves – Nikolę Pekovicia.
Na razie jednak powinien bardziej skupić się na parkiecie, bo po niezłym starcie zaliczył już dwie kompromitacje. Obie miały miejsce podczas starć z zespołami z Los Angeles. Najpierw totalny blamaż z Clippers, a w czwartek u siebie ze starymi znajomymi z Lakers. Poza tym barierą byłyby także kwestie zdrowotne. Pamiętajmy, że Howard miał ostatnio spore problemy z powrotem do optymalnej formy. No, ale jeśli już miałoby coś takiego w ogóle dojść do skutku, to na pierwszego przeciwnika proponuję Kobe'ego Bryanta...
W kontekście zorganizowania walki na zasadach MMA mówiło się już wcześniej także o oryginalnym "Supermanie", czyli . Lista potencjalnych przeciwników Diesela wydłużała się z każdym dniem coraz bardziej, ale ostatecznie do prawdziwej konfrontacji nie doszło.
Temat jednak nie umarł. Od 2009 roku na jednym z portali społecznościowych toczy się bowiem zażarty spór między Shaqiem a byłą gwiazdą MLB - Jose Canseco. Ten drugi zaliczył już oficjalny debiut, w którym ponad cztery lata temu przegrał przez poddanie z koreańskim olbrzymem (216 cm, 160 kg) Choi Hong-manem. Nie wiadomo jednak, czy do tego pojedynku w ogóle kiedykolwiek dojdzie. Choć w maju znów zaiskrzyło, to z każdym miesiącem szanse na to maleją. Obaj są bardzo pewni siebie, ale jak na razie tylko w Internecie.
Mimo braku doświadczenia O'Neal nie byłby na straconej pozycji. MMA trenuje już przecież od kilku lat – może nie wyczynowo, ale podstawy jakieś są. Poza tym z atmosferą ringu zdążył już się oswoić chociażby podczas gali wrestlingu, na których współtworzył zapaśnicze przedstawienie m.in. ze słynnym Big Showem. Tę branżę kojarzyć możemy również z epizodami Karla Malone'a i Dennisa Rodmana.
Swoim małym sukcesem w sportach walki może pochwalić się były reprezentant Łotwy, Kaspars Kambala. Chociaż po części nie ma się tutaj czym chwalić. Podkoszowy grał w swojej karierze w takich klubach jak Efes Pilsen, Real Madryt, Uniks Kazań i Fenerbahce. W 2007 roku został zawieszony za stosowanie dopingu i podczas przymusowej przerwy od basketu został zawodowym bokserem. W 2008 roku stoczył w Las Vegas 4 walki, z których 3 wygrał, a jedna zakończyła się remisem. Obecnie kontynuuje koszykarską karierą w 2. lidze tureckiej.
Również naszemu rodakowi w NBA, Marcinowi Gortatowi sporty walki nie są obce. Wiemy przecież, że jego ojciec Janusz zdobył dwa brązowe medale Igrzysk Olimpijskich, a brat Robert był wielokrotnym mistrzem Polski. W przerwach między rozgrywkami "Polish Hammer" często zakłada rękawice i urozmaica codzienne treningi poprzez dodawanie do nich ćwiczeń bokserskich. Mówiło się nawet o jego oficjalnym debiucie między linami, ale ostatecznie MG4 na razie zajmuje się tylko koszykówką.
W NBA już jakiś czas temu pojawiła się moda na treningi MMA. Może niektórzy zawodnicy zaczęli się już powoli przygotowywać do zmiany dyscypliny? Ponoć Larry Sanders ćwiczył nawet ostatnio w jednym z nocnych klubów na przedmieściach Milwaukee. Po parkietach najlepszej ligi świata rzeczywiście biega kilku potencjalnych kandydatów. Jako pierwszego wymienimy pewnie Metta World Peace'a, chociaż ja osobiście wolałbym w oktagonie zobaczyć np. Roya Hibberta lub LeBrona Jamesa. Również młodzież zdradza ciągoty do bardziej fizycznej walki. Czasem nawet posuwa się za daleko. Albo raczej zbyt nisko...