Zarówno Śląsk Wrocław, jak i Asseco Prokom Gdynia swego czasu były bezsprzecznymi dominatorami na polu polskiego basketu. Obie ekipy przez lata reprezentowały również Polskę w europejskich pucharach. W obu przypadkach kibice musieli jednak przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości.
Złoty okres obie te drużyny mają już za sobą. Obecnie to Stelmet Zielona Góra, a nie Śląsk czy Asseco rozbudzają emocje kibiców w całej Polsce. Zespoły z Gdyni i Wrocławia przeżywają chude lata, co nie znaczy, że spotkanie to nie jest interesujące. W istocie jest ono bardzo ciekawe i to dla obu strony.
Wojskowi najgorszy moment, czyli rozwiązanie ekstraklasowego zespołu i występy w II lidze, mają już dawno za sobą. Teraz podopieczni Milivoje Lazicia piszą nowe rozdziały w historii WKS-u, podobnie jak ekipa z Trójmiasta stara się odnaleźć w roli atakującego z drugiej linii.
Dekadę temu mecze Śląska z Prokomem definiowały polską koszykówkę. Obecnie są, przynajmniej na to wskazywałaby tabela, starciem ekip środka stawki. Zajmują one siódme oraz ósme miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi i solidarnie wygrały trzy spotkania, przegrywając czterokrotnie.
Kolejnym podobieństwem jest budowa składów, których ostateczny kształt raczej rozczarowuje kibiców zarówno Śląska, jak i Asseco, ponieważ była możliwość znacznie lepszego zainwestowania tych samych pieniędzy. Mimo tej niestabilności, przynajmniej WKS-owi udało się zdobyć serce wrocławskich kibiców.
Nie jest to łatwa miłość, bo póki co Śląsk męczy się w starciach z przeciętnymi zespołami, a w meczach z mocnymi rywalami jest zdany na "szarpanie" i waleczność. Ani jednej, ani drugiej mu nie brakuje, chociaż czasem to po prostu za mało na lepiej zbilansowaną rotację Anwilu czy Stelmetu.
Dominique Johnson stał się mentalnym liderem WKS-u i to najczęściej jego widowiskowe akcje porywają publiczność w Hali Orbita. Było to widać w starciu z drużyną z Zielonej Góry, które "DJ" potraktował bardzo emocjonalnie i latał nad obręczami, walcząc za dwóch. Mimo zrywów i momentami naprawdę niezłej gry, Mistrz Polski AD 2013 okazał się znacznie mocniejszy.
Ofensywa Asseco Gdynia z kolei również opiera się na jednym amerykańskim zawodniku, A.J. Waltonie, którego wspierają najczęściej doświadczeni strzelcy - Łukasz Seweryn i Piotr Szczotka. "Polski" skład WKS-u wydaje się jednak bardziej przekonujący. Również Danny Gibson czy Nikola Malesević, sprowadzeni do Wrocławia dość późno, mają naprawdę duży potencjał.
Dla ekip, które zapewne do końca sezonu będą bić się o awans do fazy play-off może to być kluczowe spotkanie. Nie ma wątpliwości, że obie ekipy potraktują je niezwykle poważnie i prestiżowo, ponieważ wszyscy polscy koszykarze pamiętają, co dla kibiców oznaczały mecze Śląsk - Prokom jeszcze dekadę temu.
- Jest to dla nas bardzo ważny mecz, który po prostu trzeba wygrać. Od początku spotkania musimy być maksymalnie skoncentrowani. To zwycięstwo jest nam potrzebne, żeby ustabilizować swoją pozycję w tabeli i nie odstawać od czołówki, musimy wygrać - zapowiada Paweł Kikowski.
Początek spotkania w sobotę, o godzinie 19:30 w Hali Orbita.