Nie żałuję przenosin do Zielonej Góry - rozmowa z Craigem Brackinsem, zawodnikiem Stelmetu Zielona Góra

Craig Brackins w wakacje przeniósł się z ligi włoskiej do Stelmetu Zielona Góra. - Nie było takiego momentu, żebym żałował tego, że przeszedłem do Stelmetu - podkreśla zawodnik.

Karol Wasiek: Na początku sezonu miałeś nieco problemów z wejściem do drużyny i przystosowaniem się do nowych warunków, ale wydaje mi się, że z każdym tygodniem czujesz się coraz bardziej komfortowo. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

Craig Brackins: Zgadzam się z twoją teorią. Zawsze na początku jest trudno dostosować się do nowych warunków, ale później wszystko zaczyna się wyjaśniać i idzie to znacznie szybciej. W moim przypadku było podobnie. Teraz z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że czuję się komfortowo w zespole, jak i w Zielonej Górze.

A z czym miałeś największy problem na początku swojej przygody w Zielonej Górze?

- Szczerze? Moim największym problemem był fakt, że w Zielonej Górze nie było za dużo ludzi, którzy dobrze mówią po angielsku. W takich codziennych sprawach, jak wyjście do sklepu, czy kupienie jakiegoś artykułu stanowiło to kłopot, ale jakoś sobie poradziłem i teraz na nic nie narzekam.

Z perspektywy czasu żałujesz, że zdecydowałeś się na grę w Stelmecie?

- Nie. Powiem ci więcej, nie było takiego momentu, żebym żałował tego, że przeszedłem do Stelmetu. To był naprawdę dobry krok w mojej karierze.

Włoska liga jest lepsza od Tauron Basket Ligi?

- Uważam, że w lidze włoskiej jest nieco więcej wyrównanych drużyn i ten poziom przez to jest też nieco lepszy. Aczkolwiek wydaje mi się, że z każdym rokiem w Polsce ten poziom rozgrywek idzie do góry.

Brackins: Coraz lepiej czuję się w ZG
Brackins: Coraz lepiej czuję się w ZG

Lepiej czujesz się grać bliżej kosza, czy jednak preferujesz grę na obwodzie?

- Nie ma dla mnie to kompletnie znaczenia, ponieważ od początku kariery byłem wykorzystywany zarówno do gry na obwodzie, jak i pod koszem. Wszystko tak naprawdę zależy od wizji trenera i przeciwnika, z którym rywalizujemy. Jeśli jest potrzeba to mogę grać zarówno tu i tu.

Twoja rola we włoskim zespole różniła się od tej w Stelmecie?

- Tak. We Włoszech byłem jakby bardziej zaangażowany w pracę zespołu, ale z drugiej strony w Stelmecie jest więcej utalentowanych zawodników, dlatego ta moja rola jest nieco inna. Tutaj jestem takim typowym zadaniowcem. Tam byłem jedną z kluczowych postaci w zespole i to na mnie często spadała ta odpowiedzialność za postawę drużyny. W Stelmecie jest trochę inaczej pod tym względem.

Trener Uvalin czegoś specjalnego od ciebie wymaga?

- Myślę, że od wszystkich wymaga tego samego - agresji i pełnego zaangażowania po obu stronach parkietu przez całe 40 minut. Na pewno nie jest tak, że ktoś może sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: