Byłem problemem dla klubu, czas na zmianę - wywiad z Paulem Grahamem, obrońcą Anwilu Włocławek

14 punktami i czterema asystami przeciwko Polpharmie Starogard Gdański Paul Graham udowodnił, że kontuzje i słaba dyspozycja są już za nim. - Byłem problemem dla klubu, czas na zmianę - mówi gracz.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Wróciłeś na parkiet w meczu ligowym i od razu zwycięstwo Anwilu Włocławek...

Paul Graham: Dobrze jest znów grać i nie mieć kłopotów ze zdrowiem. Najpierw to kolano, potem rozcięcie na dłoni, ostatnio rozmawialiśmy, to chyba wtedy powiedziałem ci, że wyczerpałem już limit pecha na ten sezon, prawda?

Nie tylko ty...

- Tak, cały Anwil wyczerpał już. Nawet śmialiśmy się z tego przed meczem z Polpharmą Starogard Gdański, że nie powinniśmy się cieszyć, że doszedł do nas nowy gracz, Jordan Callahan, bo zaraz pewnie ktoś wypadnie ze składu (śmiech). Na szczęście, i w tym momencie jestem już całkiem serio, dzięki Bogu, mogliśmy potrenować solidnie przed tym meczem.

Obawialiście się tego spotkania z Polpharmą? Tydzień wcześniej była przykra niespodzianka w Tarnobrzegu, do tego zmiana rozgrywającego...

- Może nie obawialiśmy, ale nie wiedzieliśmy jak zagramy i czy zgramy się z nowym playmakerem. Na szczęście cały tydzień mogliśmy przepracować w spokoju, skupiając się na tym, by jak najmocniej i jak najszybciej wdrożyć Jordana do zespołu i do naszego systemu gry.

Polpharma jest zespołem z dołu tabeli, ale słyszałem opinie po meczu, że oni grają lepiej, niż pokazuje to ich miejsce w rankingu. Zgodzisz się?

- Tak też uważam. Polpharma ma teraz dobry okres, nawet pomimo porażek. Nie są na pewno typowym outsiderem, który czeka tylko na najniższy wymiar kary. Na pewno są groźnym zespołem i nie można powiedzieć, że grało nam się łatwo.
Po kontuzji Paula Grahama odniesionej w FF Pucharu Polski nie ma już śladu Po kontuzji Paula Grahama odniesionej w FF Pucharu Polski nie ma już śladu
Początek meczu wskazywał na łatwe zwycięstwo. Później było trudniej, a w trzeciej kwarcie straciliście nawet na moment prowadzenie...

- Ale później szybko je odzyskaliśmy, prawda? Koszykówka to gra serii, raz ty rzucasz 10 punktów, później twój przeciwnik osiem, ty sześć, a on znowu osiem i jest remis. Na koniec dnia liczy się jednak to, czy o przynajmniej jeden punkt jesteś lepszy od swojego rywala. Jeśli tak, to wszystko jest w porządku.

Po kontuzji kolana, przez którą pauzowałeś przez trzy miesiące, zagrałeś mecz pucharowy z Energą Czarnymi, a potem trafił się ten pechowy uraz dłoni w Final Four we Wrocławiu. Dopiero z Polpharmą pokazałeś, że nadal jesteś ważnym ogniwem zespołu.

- Tak, chciałem pomóc drużynie i pokazać wszystkim ludziom w klubie oraz trenerom i moim kolegom z zespołu, że warto było na mnie czekać. Nie ma co ukrywać, przez te trzy miesiące byłem problemem dla klubu. Oczywiście, nie tylko ja, bo inni też doznawali kontuzji, ale jednak nie grałem aż przez trzy miesiące. Teraz chcę to zmienić. Chcę pokazać, że klub zrobił dobrze, że na mnie czekał i chcę odpłacić się za pomoc, którą otrzymałem.

14 punktów i cztery asysty, wyróżnienie z imienia i nazwiska przez trenera na konferencji prasowej. To chyba dobry prognostyk?

- Bardzo się z tego cieszę.

Przed wami przerwa spowodowana Czesko-Polskim Meczem Gwiazd, a potem trzy spotkania ligowe, z których, przy dobrych okolicznościach, nawet tylko jedno zakończone zwycięstwem, da wam miejsce w górnej szóstce...

- Czy jedno, czy trzy, to się jeszcze okaże. Nie będziemy myśleć o tych dwóch późniejszych. Najpierw mamy starcie z Energą Czarnymi Słupsk i trzeba będzie je zakończyć zwycięsko. Jeśli już będziemy w szóstce, czyli jednocześnie będziemy w play-off, to super. Ale nawet wówczas nie będzie to oznaczało, że zrezygnujemy z dwóch kolejnych zwycięstw.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Milija Bogicević: To był jeden z ważniejszych meczów  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×