Czy jestem gwiazdą? Nie obchodzi mnie to - rozmowa z J.P. Princem, zawodnikiem PGE Turowa Zgorzelec

Skrzydłowy wicemistrza Polski, mimo iż przez wielu ekspertów i dziennikarzy uważany jest za najlepszego zawodnika TBL, nie interesuje się tymi opiniami. - Chcę zdobyć mistrzostwo Polski - mówi.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Piotr Dobrowolski: Czego wam zabrakło, aby w niedzielę pokonać Rosę?

J.P. Prince: A wiesz, ile rzutów wolnych spudłowaliśmy?

Dziesięć. To sporo...

- To jedna z przyczyn porażki. Drugą była nasza bardzo słaba obrona. Spisaliśmy się w niej kiepsko, nie faulowaliśmy rywali tak często, jak byśmy mogli. Wtedy nie mieliby szans na zakończenie akcji, tylko musieliby rzucać osobiste. Pozwoliliśmy im na zbyt wiele. Ponadto nie zebraliśmy wystarczającej liczby piłek w obronie, oni mieli szanse ponowić akcje, wykorzystali to i dlatego wygrali.

Popełniliście dużo błędów pod atakowanym koszem, przede wszystkim Ivan Zigeranović, który zanotował 6 strat.

- Ivanowi ten mecz nie wyszedł. Popełnił sporo prostych błędów pod koszem, ale też trzeba przyznać, że wysocy zawodnicy Rosy świetnie bronili przeciwko niemu. Spudłował wiele rzutów. To, co przychodzi mu dość łatwo na treningach, tym razem kompletnie nie wychodziło. Próbował, ale było to jak walenie głową w mur.

Graliście przez cały sezon co trzy dni. Te dwie ostatnie porażki są efektem zmęczenia?

- Ja nie czuję zmęczenia. Mogę grać przez całe spotkanie, mam wystarczająco dużo sił.

A jako drużyna?

- Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy zmęczeni. Przyczyna jest chyba inna. To jest nasza praca, musimy być do niej dobrze przygotowani i wydaje mi się, że tak jest. Teraz będzie nawet trochę łatwiej, ponieważ odpadliśmy z ligi VTB, więc nie będziemy musieli tak dużo podróżować, przede wszystkim poza granice Polski. Tych podróży było rzeczywiście bardzo dużo, mecz za meczem, nie było czasu przede wszystkim na odpoczynek mentalny.

Wciąż któryś z zawodników wypada wam z rotacji...

- Zgadza się. Wciąż nie jesteśmy w pełnym składzie. Co chwilę ktoś jest kontuzjowany. Na początku, przez długi czas nie mógł grać Michał Chyliński, teraz poza kadrą znajduje się Łukasz Wiśniewski. Na uraz narzeka także Mike Taylor. Wprawdzie gra, ale musi cały czas pamiętać o tym, aby nie przesadzić.
W meczu z Rosą Prince zaliczył kolejne double-double: 21 punktów i 10 zbiórek W meczu z Rosą Prince zaliczył kolejne double-double: 21 punktów i 10 zbiórek
Taka sytuacja nie jest z pewnością komfortowa?

- Zdecydowanie. To nie jest dobre. Czasami nie możemy nawet normalnie przeprowadzić treningu, ponieważ jest na nim siedmiu, ośmiu zawodników. Nie wszyscy są zawsze zdrowi, to trudne dla nas i dla trenera.

Przed spotkaniem z Rosą pojawiły się informacje, że nie wystąpi w nim Mike Taylor. Dlaczego więc pojawił się na parkiecie?

- On jest kontuzjowany i rzeczywiście lepiej by było, gdyby w tym spotkaniu nie zagrał. Nasza trudna sytuacja kadrowa wymusiła jednak to, że zdecydował się wystąpić. Nie może grać na sto procent, dlatego też należą mu się duże słowa uznania za to poświęcenie.

Przez bardzo wielu dziennikarzy i ekspertów jesteś uważany za najlepszego zawodnika Tauron Basket Ligi. Czujesz się gwiazdą tych rozgrywek?

- Nie mnie to zresztą oceniać. Nie interesuję się tym, co mówią inni. Skupiam się na grze i chcę zdobyć mistrzostwo Polski z Turowem!

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×