Po pierwszym, przegranym meczu z Wikaną Start SA Lublin kibice drużyny z Torunia spodziewali się pewnego zwycięstwa dzień później. Jednak Polski Cukier SIDEn Toruń uznał wyższość rywala także w pojedynku nr 2. - Poprawiliśmy błędy z poprzedniego spotkania. Zespół z Lublina zdobył tylko 8 punktów z "pomalowanego". Za to, co zrobili z nami z dystansu. Zdarza się to rzadko. Szesnaście rzutów na 50 proc. skuteczności - tak stuka Real Madryt. Można się usprawiedliwiać, że z taką dyspozycją wygraliby z każdym. Dla mnie to nie jest żadne usprawiedliwienie. Przegraliśmy ten mecz i to w inny sposób niż dzień wcześniej - powiedział tuż po zakończeniu meczu Grzegorz Sowiński.
W drugim meczu ćwierćfinałowym koszykarze z Lublina fenomenalnie rzucali z dystansu. Podopieczni Dominika Derwisza trafili aż 16 razy na 32 oddane rzuty. Jednak spora część tych prób była oddana z czystych pozycji. - Związane to było z nieporozumieniami w naszej strefie. Mieliśmy ustalone, jak pracujemy w obronie. Jest to na mój kark. Nie wystarczy, że trener powie i zawodnicy to usłyszą. Oni muszą wiedzieć co robić. Przerabialiśmy to na treningach, ale zawodnicy tego nie zrobili. Znaczy się mój przekaz nie był właściwy. W drugiej połowie sporo rzutów było już z rękoma - stwierdził szkoleniowiec Twardych Pierników.
Dwie porażki we własnej hali sprawiły, że faworyt rywalizacji w tej parze uległ zmianie. Teraz wydaję się, ze to koszykarze z Lublina mają więcej szans na awans do półfinału I ligi koszykówki. Czy przegrane to efekt presji na toruńskiej drużynie, która wydawała się być głównym kandydatem do wygrania całych rozgrywek? - Takie są play-offy. My jedziemy do Lublina bez żadnej zbędnej presji. Nikt nam gardeł nie będzie podrzynał. Jedziemy tak, jak oni przyjechali do nas. Wikana Start Lublin musi dokończyć dzieła, natomiast my jedziemy wyrwać zwycięstwo. Nie mamy nic do stracenia. Presja była tutaj w Toruniu. Ja zdejmuję z drużyny presję. Chcę żeby zaczęli grać nie spięci, tylko spokojnie. Jedziemy wygrać mecz. Nie myślę o serii - to jest bardzo odległe. Dla mnie najważniejsze jest następne spotkanie.
Torunianie od samego początku sezonu są uważani za faworyta do awansu na parkiety TBL. Jednak koszykarze z Torunia potrafili w sezonie zasadniczym wygrywać ważne spotkania. Tak było chociażby w starciach z Polfarmexem Kutno i MOSiR PBS Bank KHS Krosno. - W sezonie trochę inaczej zdejmowałem z zawodników presję. Tutaj jest odmienna rozgrywka. Przegraliśmy dwa razy, ale tak naprawdę jeszcze niczego nie przegraliśmy - zauważył opiekun drużyny Polskiego Cukru SIDEn Toruń.
Trener Grzegorz Sowiński docenia także klasę rywala. Lublinianie zajęli dopiero ósme miejsce w sezonie zasadniczym, ale nie można im odmówić umiejętności. - Nie można nie docenić drużyny z Lublina. Popatrzmy na skład i co w swoim koszykarskim CV mają Szawarski i inni koszykarze Startu. To są wybitne cwaniaki i trochę tego cwaniactwa spożytkowali na nas. My mamy dobry zespół - pokazał to sezon zasadniczy. Cała pierwsza dziewiątka różni się od nas tylko rotacją. My zabezpieczyliśmy się na wypadek kontuzji. Lublin ma węższy skład, ale też bardzo mocny. Pierwsza liga nigdy już nie będzie taka silna jak teraz - stwierdził nasz rozmówca.
Oprócz porażek w dwóch spotkaniach martwi także styl gry Polskiego Cukru SIDEn Toruń. Zwycięzca rundy zasadniczej przez długi czas nie był w stanie zaskoczyć czymś przeciwnika w ataku. - Pierwsze dwadzieścia dwie minuty w pierwszym meczu - to nasza koszykówka. Później wynik zaczął oscylować wokół remisu, to wypracowane pozycje nie były wykorzystywane. W drugim meczu w jednej akcji moi zawodnicy oddali cztery rzuty z dystansu z rzędu po zbiórkach w ataku. Normalnie każdy z nich na treningu na 10 takich rzutów trafia 8.
Zastanawiające jest to, że w drugim meczu ćwierćfinału nie widać było różnicy w zmęczeniu obydwu drużyn. Było tak, chociaż Polski Cukier SIDEn Toruń ma skład dużo szerszy od swojego rywala. - Próbowaliśmy ich zabiegać, ale to nie jest proste w momencie, gdy rywal wszystko trafia i nie ma zbiórki. Napędzać kontratak można po zbiórkach. W momencie, gdy przeciwnik trafia i wyjmujemy piłkę najpierw musimy się cofnąć. Atakowaniem tablicy zajmował się tylko jeden gracz z Lublina, pozostała czwórka już wracała, aby powstrzymać kontratak. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala - zakończył rozmowę Grzegorz Sowiński.
Taaa , a Wojdyła, Lisewski czy Żytko to młokosy i nie wiedzą o co chodzi w tym sporcie ;)Pierwsza liga nigdy już nie będzie taka silna jak teraz
Ciekawe stwierdzenie niczym jasnowidz Władimir czy wróżbita Maciej ;) Czytaj całość