- Graliśmy bardzo dobrze przez 35 minut, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie. Później Trefl stanął na całym parkiecie, a my w dodatku popełnialiśmy fatalne błędy. Nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki spod własnego kosza. Gospodarze mieli dużo zbiórek w ataku, z czego wynikały kolejne ponowienia - podkreśla Tomasz Śnieg, który nie ukrywa swojego rozgoryczenia tą porażką.
[ad=rectangle]
Słupszczanie praktycznie byli już w ogródku i witali się z gąską, ale ostatecznie to sopocianie zagrają w półfinale. Gościom do tego zwycięstwa zabrakło naprawdę niewiele - jednak błędy popełnione w końcówce spowodowały ostateczną porażkę. Śnieg zauważa, że kluczem do sukcesu gospodarzy była osoba Adama Waczyńskiego.
- Wiedzieliśmy, że Waczyński jest liderem Trefla Sopot. Co prawda nie szło mu w tej serii, ale w najważniejszym momencie pokazał swoją klasę. Uaktywnił się i zaczął trafiać nieprawdopodobne rzuty za trzy. Wiedzieliśmy, że weźmie grę na siebie, ale nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić - ocenia Śnieg.
Słupszczanie bieżące rozgrywki kończą na szóstym miejscu, podobnie jak poprzedni sezon. Tam też przegrali w ćwierćfinale - 2:3 ulegli późniejszemu mistrzowi Polski - Stemetowi Zielona Góra.
- W fatalnych okolicznościach kończymy ten sezon i jesteśmy z tego powodu bardzo smutni - mówi Śnieg, któremu skończył się kontrakt z klubem ze Słupska. Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość zawodnika.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]