Straty największym kłopotem Spójni. "Czasem za bardzo chcemy"

[tag=1780]Spójnia Stargard Szczeciński[/tag] przegrała spotkania z najlepszymi obecnie drużynami w [tag=493]I lidze[/tag]. Zespół z Pomorza Zachodniego ma spory materiał do analiz.

Trener Aleksander Krutikow w czasie pomeczowej konferencji prasowej wskazał główne przyczyny porażki z Miastem Szkła Krosno. Stargardzianie ulegli rywalom 53:57. - Kolejny raz tak, jak w meczu ze Stalą Ostrów popełniliśmy bardzo dużo strat. Myślę, że ta liczba i niedyspozycja w rzutach z dystansu zdecydowała, że przebieg spotkania był pod dyktando gości. Straty, niedyspozycja rzutowa oraz brak skuteczności w decydujących fragmentach gry pozwoliły przeciwnikowi wygrać - stwierdził.

[ad=rectangle]

We wcześniejszych pojedynkach nie było powodów, by narzekać na skuteczność. Gorzej z dokładnością. Spójnia praktycznie w każdym meczu popełniała 15 lub więcej strat. Rekordowy był pojedynek w Ostrowie Wielkopolskim (21). Niewiele lepiej działo się w niedzielnym spotkaniu. Oznacza to, że stargardzka ekipa jest czwarta pod względem liczby popełnionych strat (średnio ponad 16). - Może czasem za bardzo chcemy. Zamiast grać schematy, które mamy ustalone każdy próbuje coś od siebie dodać. Nad tym musimy popracować na treningach, że jest schemat nakreślony przez trenera, który trzeba realizować. Gdy to gramy akcje wychodzą nam bardzo dobrze i praktycznie wszystkie kończą się punktami. Kiedy zaczynamy coś wymyślać, próbować zmieniać w ataku wtedy jest chaos - tłumaczył Marcin Stokłosa.

- Nie lekceważmy przeciwnika. Zagrali dobre zawody. Szczególnie w drugiej kwarcie. Dobra defensywa i krycie rozgrywających oraz zawodników wychodzących na wolne pozycje decydowała o tym, że nie mieliśmy żadnego passing game. Decydowały akcje jeden na jeden lub jakieś zagranie pick an rollowe. Trudno było się uwolnić. Siła fizyczna po tamtej stronie była również dosyć spora. To zadecydowało, że w sytuacjach, w których piłka mogła być nasza znajdowała się u przeciwnika - dodał trener Aleksander Krutikow.

Oprócz głównej przyczyny problemów Spójni pojawiło się też kilka innych mankamentów. Generalnie dobrze funkcjonowała defensywa, lecz i tu były fragmenty, w których rywale łatwo zdobywali punkty. - Fatalnie zagraliśmy drugą kwartę. Nasza skuteczność jest karygodna. Nie można uwłaczać tylko nam, bo chłopaki z Krosna bardzo dobrze bronili. Nie możemy sobie jednak pozwolić na 20 strat w meczu u siebie i na taką skuteczność. Gratuluję rywalom i wypada przeprosić kibiców oraz podziękować im za wspaniały doping - stwierdził rozgrywający Spójni.

Gospodarze nie zatrzymali również czołowych graczy Miasta Szkła Krosno. To udało się rywalom, gdyż świetnie pilnowali oni Piotra Plutę i Łukasza Żytko. - Nie poradziliśmy sobie z liderami drużyny przeciwnej. Salamonik i Oczkowicz zdobyli swoje punkty. Sporo było jeszcze innych sytuacji. Słabo graliśmy w defensywie w drugiej kwarcie. Popełnialiśmy dużo błędów na pick an rollach. Wygrywając zbiórkę nie potrafiliśmy tego przełożyć na punkty w ataku - analizował trener stargardzkiej drużyny, która po sześciu kolejkach utrzymała czwartą pozycję w tabeli.

Komentarze (0)