Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. VII

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
San Francisco Warriors przegrali aż szesnaście z dwudziestu jeden spotkań otwierających kampanię 1964/65. Wilt Chamberlain tuż przed startem rozgrywek zaczął skarżyć się na silne bóle brzucha i z tego powodu opuścił kilka starć. Doktor Stan Lorber spędził wiele czasu na badaniach, zanim udało mu się znaleźć przyczynę dolegliwości koszykarza. Początkowo lekarze podejrzewali u centra atak serca i chorobę wieńcową, lecz ostatecznie okazało się, że to zapalenie trzustki. - Od tego czasu Wilt nie sięgał już po mocny alkohol - mówi Lorber. - Mógł pić wino czy szampana, ale nie w nadmiarze i nie na pusty żołądek. Gazety donosiły, że w wyniku choroby koszykarz schudł prawie dwadzieścia trzy kilogramy, lecz jego lekarz usilnie temu zaprzeczał, twierdząc iż Chamberlain stracił maksymalnie siedem kilo.

Pomimo tego, że w poprzednich rozgrywkach Wojownicy grali w wielkim finale NBA, klub przynosił straty. Chcąc dbać o kondycję finansową zespołu, włodarze nie mogli sobie pozwolić na dłuższe utrzymywanie asa pokroju Wilta Chamberlaina, bez którego nie mógł się odbyć żaden Mecz Gwiazd. W związku z tym w styczniu 1965 roku "Dippy" trafił do nowego zespołu z Filadelfii, 76ers, w zamian za Lee Shaffera, Paula Neumanna, Conniego Dierkinga oraz sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Był to pierwszy przypadek w historii ligi, kiedy aktualny lider klasyfikacji strzelców zmienił drużynę w trakcie rozgrywek.

Właścicielami Philadelphii 76ers byli Isaac Richman oraz Irv Kosloff, obaj blisko związani z Eddiem Gottliebem. Pierwszy pracował jako prawnik, a drugi słynął z dobrego nosa do interesów. W kuluarach mówiło się, że obaj to podstawieni ludzie Gottlieba, gdyż ten wciąż posiadał część udziałów w Wojownikach, w związku z czym nie mógł oficjalnie być współwłaścicielem drugiego teamu. Pozyskanie "Dippy'ego" specjalnie jednak nie odmieniło oblicza ekipy z Pensylwanii, która zakończyła regular season z bilansem 40-40, docierając następnie w play-off's do finału Wschodu, gdzie została pokonana 4-3 przez... Boston Celtics.

Dzięki transakcji pomiędzy Warriors a Siedemdziesiątkami Szóstkami Wilt znów mógł grać dla rodzinnego miasta, choć w rzeczywistości nie skakał z radości z tego powodu. Wciąż cenił swoją prywatność, dlatego na mecze i treningi do Pensylwanii dojeżdżał z Nowego Jorku, identycznie jak przed przeprowadzką do Kalifornii. Ponadto koszykarz czuł się niedoceniany przez prasę. Bił wszelkie rekordy indywidualne, ale wytykano mu to, że nie zdobył jeszcze mistrzowskiego tytułu, i że potrafił grać tylko w okolicach podkoszowych oraz nie lubił dzielić się piłką. - Byłem w tej lidze od sześciu lat - mówił. - Za każdym razem wygrywałem klasyfikację strzelców, czterokrotnie okazywałem się najlepszym zbierającym i trzy razy rzucałem z najwyższą skutecznością, a słyszę w kółko tylko: "Wilt Chamberlain jest dunkerem".

"Dippy" niekoniecznie cieszył się z powrotu do Filadelfii, ale miłości tamtejszych fanów nie zamieniłby na nic innego. W dniu swojego debiutu w barwach 76ers został przywitany przez kibiców piętnastominutową wrzawą, po czym trudno mu było ukryć łzy. Niestety uwielbienie fanów nie szło w parze ze zdrowiem i pod koniec rozgrywek 1964/65 znów dała znać o sobie trzustka.

W kampanii 1965/66 machina Dolpha Schayesa wreszcie zaczęła należycie funkcjonować, osiągając bilans 55-25, dający przepustkę do finału Wschodu, gdzie tradycyjnie trzeba było zmierzyć się z Boston Celtics. Siłę napędową teamu z Pensylwanii obok Wilta stanowili Hal Greer, Chet Walker, Billy Cunningham, Wali Jones, Luke Jackson i Dave Gambeeanowili, lecz Celtowie znów zwyciężyli, tym razem aż 4-1. "Dippy" często potrafił totalnie zdominować Billa Russela, ale Red Auerbach mając w składzie takie gwiazdy jak Sam Jones czy John Havlicek specjalnie się tym nie przejmował. Chamberlainowi na osłodę pozostała druga w karierze statuetka MVP regular season, którą dały mu najlepsze w całej lidze średnie punktów (33,5) i zbiórek (24,6). Frustracja jednak pozostała.

Syn Olivii oraz Williama jako głównego winowajcę porażek 76ers widział Dolpha Schayesa, który jego zdaniem nie nadawał się do prowadzenia profesjonalistów. Środkowy ekipy z Filadelfii twierdził na łamach mediów, że podczas treningów coach nakazuje zawodnikom biegać okrążenia wokół boiska po każdym nieudanym zagraniu. Chamberlain miał również dość ciągłego zamieszania wokół swojej osoby, pstrykania sobie fotek z fanami oraz innych "atrakcji" towarzyszących sławie. - Kiedy byłem młody, lubiłem to - zwierzał się. - Ale teraz to już dla mnie za wiele i czuję się przez to coraz bardziej smutny i samotny.

Poza parkietem "Dippy" prowadził bardzo aktywne życie. Wprost ubóstwiał szybką jazdę samochodem. - W ogóle nie włączam radia, gdyż uwielbiam dźwięk toczących się kół - mówił. Poza sezonem tradycyjnie dołączał do ekipy Harlem Globetrotters, a z miasta do miasta często podróżował autem w samotności. Chwalił się, że przejechał Stany Zjednoczone wzdłuż i wszerz około czterdziestu razy, nierzadko osiągając na trasie prędkość ponad dwustu dwudziestu kilometrów na godzinę. Twierdził, że pokonał drogę z Nowego Jorku do Los Angeles w trzydzieści sześć godzin i dziesięć minut, co przez pewien czas było rekordem, który pobił dopiero Dan Gurney - profesjonalny kierowca wyścigowy. Ciągle mówił o tym, że chciałby spróbować swoich sił w rywalizacji na torze, lecz nigdy nie udało mu się zrealizować tego marzenia. - Wilt potrzebował bardzo mało snu - opowiada Stan Lorber. - Potrafił przejechać ze wschodniego wybrzeża na zachodnie bez postoju w motelu, utrzymując średnią prędkość na poziomie stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Pewnego razu Chamberlain zabrał swojego przyjaciela, Ala Domenico, na przejażdżkę swoim Maserati. - Jeśli ten pojazd miałby skrzydła, wznieślibyśmy się w powietrze - wspomina mężczyzna. - Nigdy nie wsiadłem do niego ponownie. Policjanci wielokrotnie zatrzymywali Wilta za przekroczenie dozwolonej prędkości i w większości przypadków nie wyciągali wobec niego żadnych konsekwencji. Koszykarz nie zawsze mógł jednak liczyć na specjalne traktowanie i pewnego razu stracił prawo jazdy na cały miesiąc.
© New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons © New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons
W połowie lat sześćdziesiątych Wilt Chamberlain inkasował w NBA sto tysięcy dolarów za sezon gry, co czyniło go najlepiej opłacanym zawodowym sportowcem. Na wieść o tym Bill Russell wybrał się do włodarzy Boston Celtics, prosząc o podwyżkę pensji do... stu jeden tysięcy "zielonych". Fakty są jednak takie, że choć ekipa ze stanu Massachusetts notorycznie detronizowała zespoły Wilta w play-off's, to Russell nigdy nie zarobił na parkiecie więcej od "Dippy'ego". - Mamy w drużynie znakomitego atletę - mówił Isaac Richman, właściciel Siedemdziesiątek Szóstek. - Ze względu na swój wzrost nie jest on jednak odpowiednio doceniany. Wilt może się zmierzyć na rękę z kimkolwiek, skakać wzwyż oraz biegać przez płotki lub po płaskim z najlepszymi. Jednak tylko ludzie śledzący koszykówkę powiedzą: "to ze względu na jego wzrost". Taka sytuacja sprawia, że Wilt jest wulkanem sprzecznych emocji. Chciałby stać się niższym zawodnikiem, żeby tylko móc w ten sposób udowodnić swoją wartość. Siedem sezonów w NBA bez mistrzowskiego tytułu wyraźnie sfrustrowało Wilta Chamberlaina. W sezonie 1966/67 nastąpił jednak długo oczekiwany przełom.

Koniec części siódmej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: Sports Illustrated, Robert Cherry - Wilt, larger than life, Matt Doeden - Wilt Chamberlain, The Philadelphia Inquirer, Philadelphia Daily News.

Poprzednie części:
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. I
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. II
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. III
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. IV
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. V
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. VI

PS. Tych, którzy nie mieli jeszcze okazji, zapraszam do lektury mojego najnowszego tekstu z cyklu "Gwiazdy od kuchni", w którym opowiadam o snajperze Manchesteru City i reprezentacji Argentyny - Sergio Aguero. W kolejnym artykule z tej serii, który ukaże się niebawem, opiszę natomiast asa Oklahoma City Thunder - Russella Westbrooka.

Gwiazdy od kuchni: Sergio Aguero

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×