Zwycięstwem nad Lietuvos Rytas Wilno, zgorzelczanie zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie L fazy Last 32 Pucharu Europy i, co ważniejsze, awans do kolejnej rundy rozgrywek. W ostatnim meczu grupowym zawodnicy Miodraga Rajkovicia zmierzą się na wyjeździe z Baloncesto Sewilla, ale ich sytuacja bez względu na wynik nie zmieni się.
[ad=rectangle]
- To wielki sukces mojego zespołu. Uczciwie rzecz stawiając, nie byliśmy faworytem do wyjścia z grupy. Nasi przeciwnicy to zespoły z zupełnie innymi budżetami, niż nasz. Tymczasem to my jesteśmy w 1/8 pucharu i naprawdę nie mamy się czego wstydzić - mówi serbski trener mistrza Polski.
W kolejnej rundzie PGE Turów zagra najprawdopodobniej z Besiktasem Stambuł, aczkolwiek równie dobrze przeciwnikiem może być ekipa Levallois Paryż.
- Nikt z nas nie wie, jak zakończy się nasza przygoda z Pucharem Europy. Uważam jednak, że nawet jeśli odpadniemy w następnej rundzie, to i tak nie będziemy mieli się czego wstydzić. Oczywiście, naszą ambicją jest jednak grać jak najdłużej się da, ale trzeba pamiętać, że zarówno Besiktas jak Levallois to drużyny zbudowane za dużo większe pieniądze i z dużo bardziej rozbudowaną organizacją, niż my - dodaje Rajković.
By zagrać w 1/8 finału, PGE Turów musiał pokonać w ostatniej kolejce Lietuvos Rytas Wilno i tak też się stało. Mistrzowie Polski zagrali jedno z lepszych spotkań w tym sezonie i już po trzech kwartach mogli rozpocząć świętowanie - prowadzili wszak 80:58 i tylko kataklizm mógł zabrać im wygraną.
- Jestem bardzo dumny z moich zawodników, ale też chyba wszyscy w Polsce wiedzą jakim jestem trenerem i wiedzą, że nie lubię traktować jakichkolwiek spotkań w specjalny sposób. Dlatego uważam, że zrobiliśmy to, co do nas należało i mamy to, na co zasłużyliśmy - mówi trener PGE Turowa, dodając - Na pewno nie zaskoczyła mnie postawa moich zawodników. Powiem więcej, spodziewałem się właśnie takiej gry, widząc jak moi koszykarze przygotowywali się do tego spotkania. Kontrolowaliśmy ten mecz dokładnie w taki sposób, w jaki chcieliśmy. Wiedzieliśmy, że Lietuvos Rytas, przy całym szacunku dla rywala, jest dużo silniejszy u siebie, niż na wyjeździe i wykorzystaliśmy to.
Trener Rajković i jego PGE Turów cały czas pną się w górę, a ostatnie lata są dla zgorzeleckiej koszykówki bardzo tłuste: było wicemistrzostwo kraju, następnie mistrzostwo, także gra w VTB, następnie przygoda w Eurolidze i teraz 1/8 EuroCup.
- Wyprzedzenie Lietuvosu Rytas Wilno, Telenetu Ostenda i Baloncesto Sewilla to wielki sukces zespołu, który - jak widać - świetnie daje sobie radę w Europie. Nie przyrównujmy jednak awansu do 1/8 pucharu do mistrzostwa kraju. To zupełnie dwa różne triumfy, każdy smakuje wyjątkowo, ale też każdy smakuje inaczej. EuroCup to trochę inny smak zwycięstwa - podsumowuje Serb.