[b]
Karol Wasiek: Z wysokiego "C" rozpocząłeś swoją przygodę z Rosą Radom...[/b]
Mike Taylor: To miłe, że tak mówisz. Staram się dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Na tę chwilę jestem usatysfakcjonowany ze swojej dyspozycji, ale uważam, że stać mnie na więcej, co będę chciał udowodnić w kolejnych meczach. Potrzebuję nieco czasu, aby zrozumieć taktykę zespołu, ale wszystko idzie w dobrą stronę.
Zacząłeś ten sezon w Turcji. Dlaczego twoja przygoda z tym krajem trwała tak krótko?
- Sytuacja, w której znalazłem się w Turcji, kompletnie mi nie odpowiadała. Działacze klubu uznali i powiedzieli mi to wprost, że nie jestem typem gracza, który pomoże mi w awansie do pierwszej dywizji. Byłem tam zaledwie przez kilkanaście dni, postanowiliśmy się rozstać. Czasami takie rzeczy się zdarzają i trzeba sobie z tym radzić.
[ad=rectangle]
Nie ma co ukrywać, że twój powrót do Polski był zaskakujący.
- Po krótkiej przygodzie w lidze tureckiej wróciłem do domu, gdzie przebywałem przez trzy miesiące. Agent w tym czasie przedstawiał mi wiele ofert, ale żadna z nich nie była na tyle intratna, abym ją przyjął. Cieszyłem się jednak, że jest takie zainteresowanie moją osobą. Nie ukrywam, że powoli denerwowała mnie taka sytuacja, że tak długo siedzę w domu i jestem poza grą. Dużo trenowałem indywidualnie, ale wiadomo, że to nie to samo, co gra pięciu na pięciu. Propozycja z Radomia przyszła w najlepszym możliwym momencie. Działacze byli konkretni i dlatego się zdecydowałem na tę ofertę.
Jakie są pierwsze wrażenia z pobytu w Radomiu?
- Muszę powiedzieć, że sytuacja, w której się znalazłem bardzo mi odpowiada. Klub jest dobrze zorganizowany, ze sztabem szkoleniowym świetnie się dogaduję. Nie mogę na nic narzekać. W pełni koncentruję się na koszykówce.
Puchar Polski jest chyba takim idealnym momentem na to, aby nieco przyspieszyć ten czas adaptacji do drużyny. Zgodzisz się?
- To prawda. Z drużyną przebywam od trzech tygodni, dlatego ten proces aklimatyzacji wciąż tak naprawdę trwa. Puchar Polski to idealny turniej, aby zgrać się z zespołem przed najważniejszą częścią sezonu. W Gdyni w ciągu czterech dni można rozegrać trzy mecze.
[b]
Jesteś zupełnie innym zawodnikiem, niż za czasów gry w PGE Turowie Zgorzelec.[/b]
- To prawda, ponieważ w Turowie byłem jednym z wielu. Tam było sporo opcji w ataku i trener mógł tym wszystkim rotować. Nie pełniłem tam roli strzelca, ponieważ do tego byli zatrudnieni inni gracze. Zrozumiałem to i starałem się wpasować w zespół i kreować grę. Tutaj jest inaczej...
Tutaj jesteś typowym strzelcem.
- I tak i nie, ponieważ kreacja gry jest również moim obowiązkiem. To nie jest tak, że ja tego w ogóle nie robię. Cieszę się, że trener Kamiński we mnie uwierzył i powierzył mi taką rolę. Najważniejsze jest to, abyśmy wygrywali. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem (śmiech).
Wracając jeszcze do PGE Turowa. Mogłeś zostać na kolejny sezon?
- (chwila zastanowienia) Rozmawialiśmy, klub przedstawił mi ofertę, ale miałem na stole lepsze propozycje, dlatego nie zostałem na kolejny sezon w PGE Turowie.
niech wygrywają jak najwięcej
ale jak dla mnie ma bardzo dużą wadę -
nie widzi na boisku innych a to może się zemścić
bo to gra zespołowa - już nie ma Czytaj całość