- Asseco zagrało bardzo dobre zawody i zasłużyło na zwycięstwo. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. My z kolei zagraliśmy poniżej swojego poziomu. Pozostajemy mi jedynie pogratulować wygranej gospodarzom - zaznacza Miodrag Rajković, szkoleniowiec PGE Turowa Zgorzelec.
Mistrzowie Polski byli w wielu fragmentach spotkaniach bezradni wobec agresywnej postawy gdynian. Serbski opiekun PGE Turowa zwraca uwagę na dużą liczbę strat i przestrzelonych wolnych.
[ad=rectangle]
- 14 strat to zdecydowanie powyżej naszej przeciętniej. Słabo również rzucaliśmy z linii rzutów wolnych. Te przestrzelone próby podcinały nam skrzydła i traciliśmy wiarę w to, że możemy dojść Asseco - przyznaje Rajković.
Zgorzelczanie próbowali punkty zdobywać przede wszystkim z dystansu, ale to nie wychodziło im najlepiej. Trafili zaledwie 11 z 39 rzutów. Opiekun PGE Turowa nie był z tego zadowolony.
- 39 rzutów z dystansu? To chyba jakiś rekord ligi pod tym względem. Nie pamiętam, aby ktoś w jednym meczu oddał tyle rzutów. To absolutnie nietypowe dla naszej gry - ocenia Serb.
W środę mistrzowie Polski będą mieli okazję do rehabilitacji. Na wyjeździe zagrają z Wilkami Morskimi Szczecin. Czy wrócą na ścieżkę zwycięstw?
- Oczekuję od mojego zespołu, że będzie z szacunkiem podchodził do każdego rywala w lidze. Każdy ma przecież prawo walczyć, wierzyć w wygraną. Zawodnicy muszą przemyśleć swoje błędy. Po prostu musimy wrócić do takiej samej gry, jak z meczu z AZS Koszalin. Wtedy zagraliśmy rewelacyjne zawody - mówi Rajković.