Vlad Moldoveanu: Nie wygrywasz meczów przez szczęście

- Nie wygrywasz meczów przez szczęście. Naprawdę daliśmy z siebie wszystko w tych dwóch meczach - powiedział rumuński skrzydłowy Vlad Moldoveanu po dwóch zwycięstwach PGE Turowa w finale.

PGE Turów Zgorzelec wygrał oba spotkania w przygranicznym mieście, choć Stelmet Zielona Góra był bardzo blisko. W pierwszym spotkaniu na niespełna trzy minuty przed końcem był remis 73:73, a w drugim goście mieli piłkę na zwycięstwo, gdy zegar wskazywał kilkanaście sekund przed ostatnią syreną. W obu przypadkach zgorzelczanie okazali się jednak lepsi.
[ad=rectangle]
- Obydwa mecze były bardzo wyrównane, ale nie ma co się dziwić, w końcu rywalizują ze sobą dwa najlepsze zespoły w Polsce. Uważam, że te dwa mecze były świetne dla polskiej koszykówki - stwierdził skrzydłowy zgorzeleckiego zespołu, Vlad-Sorin Moldoveanu.

PGE Turów w 100 procentach zrealizował przedfinałowe założenia dotyczące dwóch pierwszych spotkań w Zgorzelcu. Tym samym, obrońcy trofeum są w idealnej sytuacji przed kolejnymi pojedynkami w Zielonej Górze, a historia dwóch ostatnich sezonów pokazuje, że ten kto wygrywał dwa pierwsze spotkania, ten następnie wznosił do góry puchar.

[i]

- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, broniąc naszego parkietu. To jednak nie jest tak, że zrobiliśmy już wszystko i teraz możemy się cieszyć. Nadal mamy przestrzeń, żeby być coraz lepszymi i skuteczniejszymi. Mamy co prawda dwa zwycięstwa na koncie, ale dzień się jeszcze nie skończył. Ani łatwo, ani prosto nie będzie do samego końca -[/i] dodał Moldoveanu.

W Polsce istnieje przysłowie, że "szczęścia sprzyja lepszym", choć rumuński skrzydłowy nie zgadza się z nim do końca. Zawodnik PGE Turow z pewnością wolałbym sformułowanie "każdy jest kowalem własnego losu".

- Nie sądzę byśmy mogli nazwać to "szczęściem". Nie wygrywasz meczów przez szczęście. Naprawdę daliśmy z siebie wszystko w tych dwóch meczach i jeśli ktoś powiedziałby, że wygraliśmy tylko dlatego, że mieliśmy szczęście, to wówczas odebrałby nam całą tę ciężką pracę włożoną od pierwszych do ostatnich minut - zakończył koszykarz.

Źródło artykułu: