- Grecy mają znakomitych zawodników i na pewno będą doskonale przygotowani na mecz z nami. My nie mamy nic do stracenia, bo to oni będą faworytem - przekonywał przed meczem Ainars Bagatskis, szkoleniowiec Łotyszy.
Jego zawodnicy faktycznie rozpoczęli bez żadnego respektu dla faworytów i już w pierwszej kwarcie prowadzili różnicą nawet 11 punktów. Pierwsza połowa w ogóle przypominała rollercoaster emocji, bowiem w 17 minucie to Grecy prowadzili 37:28, żeby stracić 16 kolejnych punktów przed zejściem do szatni.
Mało tego, po powrocie do gry Łotysze dołożyli do tego kolejnych 8 punktów i serię 24:0 zakończył dopiero Ioannis Bourousis, który w końcówce meczu okazał się katem swoich rywali.
Grecy zdołali nie tylko odrobić wszystkie straty, ale w ostatniej ćwiartce poszli za ciosem, a prym wiódł wspomniany już Bourousis, na zatrzymanie którego rywale nie mieli żadnego pomysłu. W końcowych minutach team z Hellady był skuteczny na linii rzutów wolnych, którymi przypieczętował wygraną i awans do turnieju kwalifikacyjnego do przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich.
Bourousis ostatecznie mecz zakończył z dorobkiem 20 punktów, a łącznie aż czterech zawodników zapisało na sowim koncie 15 i więcej punktów.
- Grecja to topowy zespół, który ma w swoim składzie znakomitych zawodników z NBA czy Euroligi. Dla mnie to w ogóle niespodzianka, że oni nie grają w półfinałach - skomplementował rywala Bagatskis.
Jego podopieczni będą mieli jeszcze jedną szansę na turniej kwalifikacyjny. Żeby tak się stało, będą musieli pokonać przegranego z pojedynku Czechy - Włochy.
Grecja - Łotwa 97:90 (17:24, 20:20, 23:17, 37:29)
Grecja: Bourousis 20, Spanoulis 16, Calathes 15, Antetokounmpo 15, Zisis 12, Printezis 8, Sloukas 6, Koufos 5, Kaimakoglu 0.
Łotwa: Janicenoks 22, Bertans 14, Mejeris 14, Meiers 13, Freimanis 10, Timma 6, Berzins 5, Strelnieks 2, Blums 2, Vecvagars 2.