Michał Jankowski: Mamy charakterną drużynę. Pokażemy jeszcze na co nas stać

dla zaistnienie w tym sezonie były udane transfery cudzoziemców (Amerykanów). Tymczasem okazuje się, że to pięć strzałów kulą w płot. Rozgrywający (Heath) gra w chodzonego. Zamiast drużynę powinien prowadzić Poloneza na studniówce. Owszem, ma przegląd pola, ale nogi go nie chcą nosić. Czwórka/ piątka (Williams) ma wzrost dobry dla niskiego skrzydłowego, tylko jego rzutu, niestety, nie ma. Rzucający (Madden) gra nierówno, niekiedy wydaje mi się, że myślami jest daleko poza hala i parkietem. Niski skrzydłowy (Smith), zdaje się, dorabia do emerytury pojedynczymi celnymi rzutami, a klub traktuje jak sanatorium, taki Śląsk-Zdrój. Wreszcie piątka/ czwórka (Sutton) ma wszystkie dane, by grać dobrze w basket, oprócz umiejętności. Ale, mimo wszystko, zostawiłbym skład taki, jaki jest. Jeżeli kogoś bym wymienił, to menadżerów, którzy, przykro to przyznać, zawalają swoje obowiązki. Że Heath jest po ciężkiej kontuzji, a Williams nie ma dwóch metrów i rzutu powinni wiedzieć, zanim ich zakontraktowali. Poza tym, może czas będzie działał na jakąś tam naszą korzyść. Chociaż jedyną szansę dla tego zespołu widzę w wyćwiczeniu szybkiego ataku. Trzech z pięciu wymienionych zawodników to, co najlepiej potrafi, to biegać.