To było całkiem mocne otwarcie rywalizacji. W pierwszych akcjach obie drużyny były skuteczne w ofensywie i po niespełna czterech minutach gry był remis 10:10. Zielonogórzanie sprawiali nieco lepsze wrażenie i - co istotne - to oni przeważali. Drużyna z Winnego Grodu często wychodziła na prowadzenie. Zresztą chwilę później po kolejnych trafieniach Mateusza Ponitki i niezwykle efektywnego Vlada-Sorina Moldoveanu mistrzowie Polski ponownie zdołali nieco odskoczyć.
Tyle że taki stan nie utrzymał się długo. Włoska ekipa nie dawała za wygraną i miała w swoich szeregach Mike'a Greena. To był zdecydowanie najlepszy gracz gości w tej części starcia. Za jego sprawą Umana Reyer w dziewiątej minucie meczu objęła prowadzenie, a Amerykanin już wtedy miał na swoim koncie 11 punktów!
Podopieczni Sasy Filipovskiego w drugiej odsłonie także prezentowali się przyzwoicie. Tym razem w ofensywie pokazali się inni gracze - Dee Bost czy Łukasz Koszarek. Z czasem dołączyli do nich Karol Gruszecki i Przemysław Zamojski, którzy stanowili spore zagrożenie na dystansie. Wszyscy wymienieni zawodnicy doprowadzili do tego, że Stelmet odzyskał prowadzenie, które potem zdołał nawet powiększyć.
Ale ich radość wcale nie trwała zbyt długo. Po przerwie gracze z Winnego Grodu wypadli koszmarnie. Nie chodzi tyle o postawę w ataku, która przecież też nie była na dobrym poziomie, co raczej o defensywę. Zwykle był to jeden z największych atutów mistrzów Polski, lecz koszykarze z Wenecji nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów.
Właściwie to goście otworzyli cały worek. Po przerwie wspomniany wcześniej Green, ale przede wszystkim Michael Bramos i Benjamin Ortner trafiali raz za razem. Oprócz nich świetnie grał też Philip Goss, który niegdyś występował w AZS-ie Koszalin. Efekt był taki, że Umana Reyer zdeklasowała naszą ekipę i wypracowała sobie spore prowadzenie, które nie oddała już do końca starcia.
Wprawdzie Stelmet jeszcze naciskał, starał się zmniejszyć dystans, co niekiedy mu się udawało, ale brakowało kolejnego ciosu. Najbliżej dogonienia rywala zielonogórzanie byli po "trójce" Ponitki, kiedy to strata stopniała do czterech punktów. Tyle że klub z Winnego Grodu nie poszedł za ciosem i ostatecznie doznał pierwszej porażki w Pucharze Europy.
U gości najlepiej wypadł wielokrotnie wymieniany Green. 30-letni Amerykanin zanotował imponujące double-double - zdobył aż 24 punkty, rozdał 11 asyst (!). To jeszcze nie koniec, bo jego dziełem było też 7 zbiórek oraz 9 wymuszonych fauli, co dało mu eval 42! To dopiero robi wrażenie.
W drużynie Filipovskiego najskuteczniejszy był Moldoveanu (15 punktów, 6 zbiórek), ale lepszy eval od niego miał Ponitka, któremu niewiele zabrakło do triple-double! 22-letni zawodnik uzbierał 13 "oczek", 10 zbiórek i aż 8 asyst!
Stelmet BC Zielona Góra - Umana Reyer Wenecja 83:92 (21:22, 25:17, 15:31, 22:22)
Stelmet BC: Moldoveanu 15, Ponitka 13, Szewczyk 12, Koszarek 12, Borovnjak 10, Zamojski 6, Gruszecki 6, Bost 6, Hrycaniuk 2, Djurisić 1.
Umana Reyer: Green 24, Owens 15, Ortner 12, Ress 9, Bramos 9, Goss 7, Tonut 7, Jackson 7, Viggiano 2, Ruzzier 0.