Grzegorz Grochowski: Chcę dać drużynie jeszcze więcej
A będziecie faworytem tego meczu?
- Nie patrzę na to przez pryzmat tego, kto będzie faworytem tego meczu. Oba zespoły walczą o play-offy, więc jest to bardzo ważny mecz. Uważam, iż ten pojedynek nie ma faworyta.
Zmieńmy trochę temat. Śledzisz uważnie rozgrywki NBA?- Tak, oczywiście.
Twoja ulubiona drużyna to?
- Szczerze mówiąc, nie mam ulubionego zespołu. Wiadomo, że teraz na topie jest Stephen Curry. Jest to naprawdę fantastyczny gość i bardzo lubię oglądać jego koszykówkę. W każdym razie nie mam jednej ulubionej drużyny. Może trochę bardziej podoba mi się Charlotte Hornets.
Bilans Golden State Warriors jest wręcz nieprawdopodobny. Co jest tak genialnego w tej drużynie?
- Trudne pytanie (śmiech). Nie mam pojęcia, jak to wszystko wygląda wewnątrz drużyny. Jak patrzę na ich grę, to widzę olbrzymią chemię w zespole, tylko pozazdrościć takiej atmosfery. Wydaje mi się, że to jest klucz do tego, że w całym sezonie wyglądają fantastycznie.
Myślisz, że pobiją rekord Chicago Bulls 72:10- Tego im życzę, ale wiem, że w NBA z dnia na dzień można stracić kluczowego zawodnika. Wtedy wszystko może się posypać. Nie wiem jak będzie, ale mam nadzieję, że pobiją ten rekord.
A co sądzisz o Washington Wizards? Mieli walczyć o finał konferencji, a tymczasem mogą nie znaleźć się w play-offach.
- Myślę, że nic nie jest przesądzone. Mamy dopiero nieco ponad połowę sezonu. Myślę, że Washington odpali. W ostatnim meczu bardzo dobrze zagrał John Wall, a Wizards wygrali mecz na trudnym terenie w Nowym Jorku. Myślę, że "Czarodzieje" awansują do play-offów, a potem zobaczymy, co się wydarzy.
To podaj jeszcze swój typ na finał.
- Mój wymarzony finał to Golden State Warriors - San Antonio Spurs, ale wiadomo, że się to nie zdarzy. Wydaje mi się, że Golden State z Cleveland Cavaliers będzie dobrą powtórką z poprzedniego sezonu.
Rozmawiał Jakub Artych