Trener Igor Milicić zdawał sobie sprawę, że spotkanie z koszalińskim zespołem nie będzie łatwe. Anwil przystępował do niego po tygodniu ciężkich treningów, a do tego bez kontuzjowanego Michała Chylińskiego.
- Wiedzieliśmy dokładnie, na co stać zespół z Koszalina, dlatego przygotowaliśmy się na ich atak na tyle, na ile mogliśmy. Zawodnicy wykonali nasz plan taktyczny w stu procentach, a przyszło to w trudach po porażce ze Stelmetem w Pucharze Polski i tygodniu, w którym mieliśmy gro chłopaków poza treningami. Najważniejsze, że udało się wygrać i cały czas jesteśmy tam, gdzie chcemy być, czyli w czołówce polskiej koszykówki - skomentował po spotkaniu włocławski szkoleniowiec.
Ze zwycięstwa cieszył się również Piotr Stelmach. Skrzydłowy spędził na parkiecie 10 minut. W tym czasie zanotował 4 punkty i 1 asystę.
- To było dla nas bardzo ważne spotkanie, żeby się zrehabilitować po zimnym prysznicu, który zafundował nam Stelmet. Myślę, że to się udało. Wykonaliśmy większość założeń taktycznych, które trener przekazał nam przed meczem. Zatrzymaliśmy ich na 52 punktach. To chyba bardzo dobry wynik. Było kilka ciężkich momentów, ale kibice byli z nami i daliśmy radę -powiedział skrzydłowy Anwilu.
Kolejne zwycięstwo ekipa z Włocławka zawdzięcza przede wszystkim świetnej obronie. Stała się ona z resztą znakiem firmowym Rottweilerów.
- Nasz przeciwnik nie miał zbyt wielu otwartych rzutów, a to mówi samo za siebie. Ich najlepsi strzelcy nie trafiali. 52 punkty świadczą o naszej obronie. Gramy od początku sezonu w ten sam sposób: naciskamy na całym boisku i zmieniamy obronę w trakcie meczu. To nasz sposób i będziemy tak grać do końca sezonu - dodał Igor Milicić.
Sobotnie zwycięstwo to dla Anwilu 11 domowa i 17 w ogóle wygrana w tym sezonie. O kolejną zespół z Włocławka powalczy we Wrocławiu 6 marca.