W połowie poprzedniego sezonu Uros Nikolic opuścił szeregi PGE Turowa Zgorzelec. W zespole Miodraga Rajkovicia nie było dla niego miejsca, więc zdecydowano się na transfer do innego zespołu w TBL.
Padło na King Wilki Morskie. W minionych rozgrywkach Serb był ważną postacią w szczecińskiej drużynie, zdobywając ponad 13 punktów na mecz.
Nikolic wraz z Pawłem Kikowskim i Maciejem Majcherkiem zostali na kolejny sezon. O ile "Kiko" stał się bardzo istotnym punktem w zespole, to serbski podkoszowy jedynie na początku rozgrywek był wykorzystywany przez Marka Łukomskiego.
Z każdym kolejnym miesiącem jego rola w drużynie malała, aż w końcu praktycznie w ogóle przestał pojawiać się na parkiecie. W międzyczasie do drużyny dołączył Ovidijus Galdikas, litewski środkowy.
Ostatnie spotkanie z Asseco Gdynia przesiedział na ławce rezerwowych. Dlaczego w taktyce Łukomskiego Serb w ogóle nie znajduje miejsca?
- Ten scenariusz się powtarza od kilku meczów. Próbujemy po prostu grać z Pawłem Leończykiem i Michałem Nowakowskim na "piątce". Chcemy rozciągać grę rywali, tak jak to robi Asseco Gdynia. Co prawda C.J. Aikein nieźle spisywał się w pierwszej połowie, ale później go zdjęliśmy, żeby rozciągnąć grę w ataku. I z tego powodu tych minut brakuje dla Urosa Nikolicia - przyznaje szkoleniowiec King Wilków Morskich Szczecin.
Wydaje się, że już do końca sezonu Marek Łukomski nie zmieni swojej filozofii i Nikolic nie zagrzeje miejsca na parkiecie.
Zobacz wideo: Polskie Gwiazdy Piłkarskie: Łukasz Piszczek
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.