WP SportoweFakty: W poprzednim sezonie Astoria wskoczyła do ósemki, a rozgrywki wygrał zespół z Krosna. Na chwilę się przy nim zatrzymując, jak pana zdaniem poradzi sobie on w TBL zważywszy na to, że nie pozyskał żadnego nowego Polaka, a zagra jedynie tymi, którzy awans wywalczyli?
Konrad Kaźmierczyk: Ja będę Miastu Szkła na pewno mocno kibicował. Wiadomo, że to też zapewne w jakimś stopniu kwestia budżetu, ale to bardzo dobrze, że szanse pokazania się w ekstraklasie dostaną ci, którzy ten awans faktycznie wywalczyli. Atutem krośnian na pewno powinno być zgranie. Charakteru tej drużynie nie zabraknie i liczę, że to wypali. Są w lidze zespoły, takie jak Siarka Tarnobrzeg, która oczywiście nie znajduje się w czołówce, ale potrafi powalczyć, a nieraz i wygrać z dużo silniejszymi zespołami.
Miasta Szkła w I lidze już nie ma, ale są Legia i Sokół, które wzmocniły jeszcze swoje kadry. Kto ma mocniejszą?
- Legia wzięła dwóch najlepszych strzelców z poprzedniego sezonu - drużyna, która nieznacznie przegrała finały z krośnianami, wobec czego jest to wielkie wzmocnienie. A z drugiej strony Sokół, który za wiele nie obiecuje, ale jest od kilku sezonów w czołówce. W tym roku wzmocnił się solidnie. I oczywiście kwestia zdrowia - tego, czy kontuzje ominą kluczowych graczy. Na pewno Legia ma nieco bardziej stabilny skład, bo w Sokole pozmieniało się nieco więcej.
ZOBACZ WIDEO: Mike Taylor: Gortat i Lampe chcą współpracować (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Podobnie jak w pana zespole, w którym skład zmienił się w około 50 proc. Jak wobec tego wygląda sprawa ze zgraniem zawodników? Są z tym jeszcze pewne problemy?
- Tak. Dużo łatwiej jest pracę kontynuować, niż zaczynać ją od podstaw, a teraz na dobrą sprawę musimy do tego wracać. Zawodnicy mający przyzwyczajenia z innych zespołów, a nawet innych lig, potrzebują czasu na zmiany. Druga rzecz, że sami muszą się też po prostu poznać - kto co potrafi, w jaki sposób gra itp. Etap zgrywania trwa cały czas i zapewne będzie jeszcze trwał. A zmieniło się w zespole naprawdę sporo, bo zrotowało się wielu graczy z pierwszej piątki. Po prostu potrzeba czasu, aby to zaskoczyło i zafunkcjonowało.
[b]W Bydgoszczy nie zagrają liderzy z poprzedniego sezonu - Piotr Robak, Hubert Mazur i Mikołaj Grod. Można powiedzieć, że Astoria stała się ofiarą własnego sukcesu?
[/b]
- Obiektywnie patrząc to bardzo dobrze, że zawodnicy, którzy zapracowali swoją dobrą grą na sukces drużyny i mieli dobre notowania indywidualne, otrzymują lepsze oferty, idą w miejsca, gdzie mogą grać o wyższe cele i dalej się rozwijać. My dopiero chcielibyśmy dotrzeć do takiego etapu, ale budżet jest określony. Gdyby liga była jawna w tym aspekcie, dopiero wtedy można by było porównać skalę osiągnięć poszczególnych klubów. Wydaje mi się, że właśnie ze względu na to, nasze 6. miejsce rok temu można traktować jako bardzo dobry wynik. Nie ma się zatem czemu dziwić, że po tak udanych rozgrywkach Hubert, Mikołaj i Piotrek otrzymali dobre oferty i poszli dalej się rozwijać i zarabiać większe pieniądze. To jest normalna kolej rzeczy. Teraz przyszli do zespołu nowi gracze, którzy także będą się rozwijać, bo klub daje im taką szansę.
Właśnie, spośród nowych graczy Kacper Stalicki, Filip Czyżnielewski, Mateusz Bierwagen i Patryk Gospodarek I ligę już znają. Co zatem mogą dać zespołowi Mikołaj Motel i Sebastian Dąbek, którzy zadebiutują na tym szczeblu?
- Sam jestem ciekaw. Potrafią mieć bardzo dobre fragmenty, ale wiele zależy od tego, jak będą sobie radzili z presją i nerwami, bo decyzje, które będą podejmować na parkiecie, będą już nieodwracalne - to już nie trening. Wiele będzie zależało od ich charakteru i umiejętności, a te obaj mają, co pokazali w sparingach. Dobry przykład to występ Mikołaja w Toruniu przeciwko ekstraklasowym rywalom. Talent więc jest, tylko pytanie jak poradzą sobie z czynnikami psychologicznymi, bo jednak przeskok z drugiej ligi do pierwszej jest spory.
Cały skład zespołu jest szerszy niż w zeszłym sezonie. To powinno stanowić pewien plus, bo nie będzie już chyba aż tak wielu meczów, kiedy liderzy będą zmuszeni grać 30-35 minut.
- Owszem, skład jest szerszy, z tym że decyduje nie ilość, a jakość. W zeszłym roku była taka, a nie inna potrzeba, aby niektórzy zawodnicy grali w takim właśnie wymiarze czasowym. W ostatecznym rozrachunku dało to efekt. Ale szeroki skład zawsze daje większy spokój, bo sezon jest długi, a życie pisze różne scenariusze. Może się przytrafić kontuzja, która da komuś innemu szansę.
Jak wpłynie na styl gry drużyny zmiana rozgrywających, bo aż dwie nowe jedynki będą decydowały o grze zespołu?
- Styl gry drużyny będzie na pewno inny i to nie tylko ze względu na rozgrywających. Nie ma już w zespole przede wszystkim Piotra i Huberta, którzy w znacznym stopniu o tym decydowali. Ale z rozgrywającymi jest bardzo podobnie. Paweł Lewandowski i Patryk Gospodarek mają zupełnie inną charakterystykę. Gra powinna być przede wszystkim dużo szybsza z racji tego, że Patryk preferuje taki styl, gdyż jest bardzo dynamicznym zawodnikiem. Paweł natomiast grał poukładaną koszykówkę, miał dobry przegląd pola i sporo podawał. Styl więc na pewno się zmieni.[nextpage]Jak może pan ocenić grę zespołu na tle różnych sparingowych rywali, bo graliście i z drugoligowcami, i z zespołami z TBL, jak i też ligowymi rywalami.
- Myślę, że zwłaszcza początkowe mecze z Polskim Cukrem i Treflem dużo nam dały. Poziom obrony tych ekip i radzenia sobie z nią, a przede wszystkim zaczerpnięcie przykładu, jak to wygląda na wyższym poziomie - to jest bardzo cenne, bo teraz można do tego wracać i tłumaczyć pewne rzeczy. Z zespołami z I ligi zagraliśmy tylko dwa mecze. Ale w zeszłym roku było podobnie i sądzę, że to w trakcie sezonu nie miało znaczenia.
Jeśli o ocenę wszystkich sparingów chodzi, cieszę się, że jesteśmy dobrze przygotowani, wszyscy są zdrowi, co - patrząc na zespoły, które miały z tym problemy - jest bardzo ważne. A co do gry, to myślę, że będzie coraz lepiej z meczu na mecz. Bardzo dobre sparingowe granie zanotowaliśmy ze Spójnią, gdzie zagraliśmy rozsądnie i dojrzale. Jeżeli będziemy w stanie utrzymać skupienie i tę mądrość boiskową, to możemy być groźni.
[b]Wielką bolączką zespołu już od jakiegoś czasu są zbiórki, a pod koszem zmieniło się jednak stosunkowo niewiele. Jaki ma pan plan na poprawę tego stanu rzeczy?
[/b]
- Ze zbiórkami jest problem, czego nie ma co ukrywać. Sparingi pokazały, że on nadal istnieje i jesteśmy tego świadomi. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, dlatego trzeba to będzie nadrabiać sercem i wolą walki. Większą rolę w tym sezonie powinien mieć Mateusz Fatz, na którego też w tej kwestii bardzo liczymy, bo przeciwko najroślejszym centrom będzie potrzebny na parkiecie, aby wyrównać fizyczność i wzrost. Sporą rolę w walce na tablicach powinny przejąć także nasze nowe obwodowe nabytki, konkretnie Mateusz Bierwagen i Kacper Stalicki, którzy posiadają bardzo dobre warunki. A jak będzie w trakcie sezonu, to ciężko przewidzieć. Pewne jest to, że raczej nikt nie urośnie. Jesteśmy jednak doskonale świadomi naszych braków w tej kwestii i będziemy się starali to w miarę możliwości niwelować i wyrównywać w stosunku do rywali.
Zgodzi się pan z tym, że ten sezon będzie dla pana jako trenera trudniejszy niż ten poprzedni?
- Czas pokaże. Na pewno będzie mocno wymagający, chociaż w zeszłym roku też nie czułem, żebym miał jakieś fory, czy cokolwiek w tym stylu. Myślę, że tak samo będzie teraz. Celem będzie wygranie każdego kolejnego meczu. Ja biorę za wyniki drużyny odpowiedzialność. Jestem taką osobowością, która lubi wygrywać, a przecież po to ciężko trenujemy, aby zwycięstwa przybywały. W poprzednich rozgrywkach było kilka potknięć, ale ostatecznie zajęliśmy moim zdaniem bardzo dobre miejsce (szóste - przyp. red.). Teraz tak naprawdę nie wiadomo, czego się spodziewać. Zmieniło się wiele, odeszło trzech najlepszych strzelców, w ich miejsce przyszli nowi. Wymagania na pewno będą spore - czy to ze strony kibiców, czy samej ligi, w której zmieniło się wiele i która powinna być jeszcze bardziej wyrównana. Ale ciężko coś więcej powiedzieć, bo sporo jest ekip nowych i nieprzewidywalnych, wobec czego nie tylko my jesteśmy budowani w znacznym procencie od nowa.
Wiadomo, że celem Astorii będzie ponownie wywalczenie awansu do fazy play-off. Kto w tej walce powinien być pana zdaniem głównym kontrkandydatem?
- Z tego, co się orientuję, praktycznie wszyscy mają chęć na play-offy. Wydaje mi się, że rywali będzie całe mnóstwo. Legia i Sokół powinny nadawać ton rozgrywkom, a za nimi będzie prawdopodobnie masa zespołów, które się będę dobijać do ósemki. Na ten moment jednak trudno konkretnie powiedzieć, kto. W zeszłym sezonie Zetkama, która wygrywała u siebie jak leci, ostatecznie była w play-offach. Składy wielu zespołów można ocenić jako stosunkowo wyrównane. Ale koszykówka to sport, a w sporcie często decydują detale, którymi mogą być wygrane lub przegrane końcówki, czy różne kontuzje, które też mogą mieć spory wpływ na wyniki. Zmiennych jest naprawdę bardzo wiele, więc myślę, że walka o ósemkę ponownie będzie się toczyć do ostatniej kolejki.
Pierwszy rywal Astorii: Jamalex Polonia. Czym zaskoczyć ten zespół, aby wygrać pierwsze starcie sezonu i zostać pierwszym liderem rozgrywek?
- Dobrą postawą i charakterem, a na plus niech podziała to, że gramy u siebie. Liczę, że kibice dadzą nam wiele wsparcia od samego początku. A co do zaskakiwania, to tutaj nie będzie tak naprawdę czym zaskakiwać. Trzeba będzie zagrać mądrze, przy pełnym skupieniu. Mamy nowy zespół, więc jest dużo znaków zapytania. Nie do końca wiadomo, czego się spodziewać, bo mecze ligowe to już inne granie. Sezon to czas zawodników - oni pokazują swoją wartość, wolę walki, charakter i pewne rzeczy mentalne, których się nie da wyćwiczyć. Liczę na to, że wyłonią się naturalni, nowi liderzy i w trudnych fragmentach będą w stanie przejąć mecz.
Wydaje się, że spośród beniaminków I ligi, to właśnie leszczynianie dysponują najlepszym składem, o czym może zresztą świadczyć fakt przejścia przez nich rozgrywek II ligi jak burza, a skład przecież jeszcze wzmocnili.
- Polonia ma kilku doświadczonych zawodników, którzy już grali w I lidze. Jest tam też kontynuacja pracy i choć to ona jest beniaminkiem, a nie my, to w Lesznie trzon pozostał w zasadzie niezmieniony, a doszły do tego jeszcze wzmocnienia. Dzięki temu pewne rzeczy można jedynie udoskonalać, a nie wprowadzać je od nowa, co jest naprawdę bardzo ważne. Na pewno jest to drużyna, mająca duże ambicje, duży apetyt na zwycięstwa w I lidze, do której będzie chciała wejść mocnym akcentem. Musimy się spodziewać dużej agresji z ich strony. Myślę, że i Astoria, i Polonia będą jednymi z najbardziej nieprzewidywalnych ekip w nowym sezonie, dlatego można się spodziewać interesującego starcia, otwierającego nowy, pierwszoligowy sezon.
Rozmawiał Dawid Siemieniecki