Takiego meczu na tarnobrzeskiej hali nie było od wielu lat. Po solidnej pierwszej połowie i wyrównanej walce z PGE Turowem Zgorzelec po zmianie stron Siarka Tarnobrzeg zupełnie się pogubiła. Goście bez większego wysiłku już w trzeciej kwarcie rozstrzygnęli losy spotkania. Tarnobrzeżanie zawsze byli uważani za drużynę ofensywną, a na inaugurację zdobyli zaledwie 51 punktów.
- Co mogę powiedzieć? Tylko mogę podziękować zawodnikom za pierwszą połowę. Wszystko było w porządku. W przerwie też była mobilizacja, dało się to zauważyć. Potem można powiedzieć tak żartem, że tak jak na hali i nam odcięło prąd - nie ukrywa Zbigniew Pyszniak.
Druga część meczu została wygrana przez zespół ze Zgorzelca aż 49:15. O dominacji gości najlepiej świadczy ich fantastyczny run 23:0, który odebrał Siarce resztki chęci do gry.
- Nie było już woli walki, który zawodnik nie wszedł to głowa spuszczona w dół. Było wiele niecelnych rzutów i prostych strat. Ciężko mi powiedzieć, co się stało że przez 10 minut był zespół, a po 15 minutach go praktycznie już nie było - dodaje trener Siarki.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak: Gra Cionka cieszy nas wszystkich (Źródło: TVP S.A.)
Wiele czasu na poprawę koszykarze z Tarnobrzega nie mają. Już w środę w Zielonej Górze zmierzą się z aktualnym mistrzem Polski. Wygrana gości byłaby ogromną sensacją. Realnym celem powinna być jednak poprawa tego, co zawiodło w pierwszym starciu sezonu.
- Musimy grać bardziej odpowiedzialnie. Nie mamy wybitnych strzelców i indywidualności w drużynie. Nie można sobie pozwalać na rzucanie z nieprzygotowanych pozycji. Musimy harować i szanować się. Jak nie będziemy drapać od obrony, to będzie nam bardzo ciężko - mówi Zbigniew Pyszniak.