Przypomnijmy. Anwil Włocławek w niedzielnym meczu z Polpharmą Starogard Gdański jeszcze na 36 sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego prowadził 82:79, ale Kociewskie Diabły pokazały charakter. Ciężar na swoje barki wzięli Anthony Miles i Uros Mirkovic, którzy trafili rzuty spod kosza. Gospodarzom w wydatni sposób pomógł Kamil Łączyński, który w samej końcówce przestrzelił dwa rzuty wolne. Gracz mocno przeżył porażkę na inaugurację PLK.
- Na pewno pierwsza noc była trudna i nieprzespana, ale od poniedziałku zacząłem koncentrować się nad kolejnym meczem. Szkoda, że gramy raz w tygodniu i długo trzeba czekać na kolejny pojedynek. Po porażkach takich jak ta w Starogardzie Gdańskim najchętniej od razu bym wyszedł na boisko i zagrał kolejny mecz - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Czasu się nie wróci, więc nie ma sensu rozmyślać nad tym, co by było gdyby. Lepiej zabrać się do pracy i zrobić wszystko, żeby w kolejnych spotkaniach takie rzuty trafiać - dodaje Łączyński.
Zawodnik w niedzielnym meczu na parkiecie spędził 22 minuty. W tym czasie zanotował osiem punktów (3/9 z gry, 0/2 za jeden), trzy asysty, ale popełnił także cztery straty.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak: za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu
- Zawsze można zagrać lepiej. Popełniłem kilka błędów, które nie wynikały z nacisku obrony, tylko złych decyzji. Takie pomyłki łatwiej wyeliminować. Trzeba wyciągnąć wnioski i starać się grać lepiej - ocenia rozgrywający Anwilu Włocławek.
- Chce prowadzić tę drużynę do zwycięstw. Wiem, że trenerzy i działacze liczą na moją dobrą grę, wiec będę robił wszystko aby Anwil wygrywał - zapowiada Łączyński.
Zespół okazję do rehabilitacji będzie miał w sobotę. Anwil przed własną publicznością zagra z drużyną Marka Łukomskiego - King Szczecin. Szczecinianie na inaugurację PLK wygrali z TBV Startem Lublin 93:88.
- To groźna ekipa ze sporym ofensywnym talentem. Szczecinianie pokazali w pierwszym meczu, że mają dużą swobodę w zdobywaniu punktów. Ich gra ponownie w głównej mierze opiera się na graczach obwodowych. My chcemy grać agresywnie w obronie i z tego szybko przenosić piłkę do ataku. Żeby wygrać w sobotę nasze trybiki w defensywie muszą działać na wysokim poziomie - tłumaczy Kamil Łączyński.