Przed rozpoczęciem spotkania trzeciej kolejki Basketball Champions League z EWE Baskets Oldenburg wszyscy kibice Rosy Radom drżeli o stan zdrowia Gary'ego Bella. Z powodu kontuzji kolana, odniesionej w ubiegłym tygodniu w meczu z BK Ventspils (53:74), Amerykanina zabrakło w składzie wicemistrzów Polski na sobotni mecz ligowy z Siarką Tarnobrzeg (68:64). W środę pojawił się jednak na parkiecie, i to od razu w pierwszej "piątce".
Po 24-latku nie było w ogóle widać skutków odniesionego przed kilkoma dniami urazu. Na boisku spędził ponad 37 minut, w trakcie których zdobył 16 punktów przy 50-procentowej skuteczności z gry (7/14, w tym 2/5 z dystansu), będąc najlepszym strzelcem gospodarzy. Ponadto miał siedem zbiórek, asystę i przechwyt. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie... zwycięstwa. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego przegrali bowiem 66:70.
Bell został bardzo dobrze przygotowany do meczu trzeciej serii gier przez Artura Packa, trenera przygotowania motorycznego, oraz Marcina Babuta, trenera odnowy biologicznej.
- Czułem się dobrze. Nie odczuwałem żadnego dyskomfortu podczas gry. Dziękuję naszym trenerom za świetne i sprawne przygotowanie mnie do meczu. Mam nadzieję, że gdy obudzę się rano, będę czuł się równie dobrze - powiedział zawodnik na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"