O losach meczu musiała zadecydować dogrywka. W niej lepiej spisali się Serbowie, którzy mimo problemów kadrowych, triumfowali w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego w Zielonej Górze 81:80. - Partizan grał bez jakiejkolwiek presji. Nie było trzech podstawowych graczy, a w takich sytuacjach drużyna nic nie musi, nie ma nic do stracenia. Wszyscy spodziewają się, że osłabiony zespół przegra spotkanie - przyznał Vladimir Dragicević.
- Mówiąc szczerze brak mi słów, by opisać to, co się stało. Jesteśmy bardzo zawiedzeni. Partizan grał bez trzech bardzo ważnych zawodników. Myślę, że przez to podeszliśmy do spotkania nieco rozluźnieni, przez co pozostali koszykarze z Serbii zagrali nadspodziewanie dobrze. Pod koniec o zwycięstwie zadecydowało szczęście, nic więcej. Przestrzeliliśmy zbyt wiele rzutów osobistych. Nie wiem co powiedzieć, życie toczy się dalej. Musimy skupić się na kolejnym spotkaniu. Trzeba mocno trenować, by myśleć o wygranych - skomentował podkoszowy Stelmetu BC Zielona Góra.
Bohaterem Partizana Belgrad został Adin Vrabac, który zdobył decydujące punkty w dogrywce. Sporo kłopotów mistrzom Polski sprawił też olbrzymi Uros Lukovic. - W dogrywce zawsze kluczowe jest szczęście. Partizan miał wielkiego zawodnika pod koszem, "zacumował" w pomalowanym, a my nie mamy koszykarza o wzrośnie 215 cm, przez co mieliśmy z nim problemy. Mieliśmy po prostu pecha - ocenił Czarnogórzec.
Porażka z Partizanem mocno komplikuje sytuację Stelmetu BC w kontekście awansu do kolejnej rundy Basketball Champions League. - Będziemy walczyć, dopóki będą jeszcze szanse na awans. Postaramy się zrobić wszystko, co jeszcze możliwe, by wygrać kolejne spotkania. Może dopisze nam szczęście, bo na nie zasługujemy. Dotychczas tego szczęścia nam brakowało, czego dowodem jest porażka z Partizanem - zakończył Dragicević.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce