W Bydgoszczy tradycyjnie chcą walczyć o medale w BLK. W mieście nad Brdą stworzono ciekawy zespół, który jednak w pierwszej części nie mógł pokazać pełni swoich możliwości.
- Całą pierwszą rundę borykaliśmy się z dużymi problemami zdrowotnymi i nasz bilans nie był imponujący - mówi Tomasz Herkt. W meczach w 2016 roku jego zespół zanotował ujemny bilans 6 zwycięstw i 7 porażek.
W przerwie świąteczno-noworocznej sternicy klubu dokonali wzmocnień. Artego wzmocniły Bernice Mosby i Erin Rooney. Z urazem ścięgna Achillesa uporała się Martyna Koc, a do pełni zdrowia wróciła Elżbieta Międzik. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Po wznowieniu rozgrywek Artego jest niepokonane. - Cieszę się, że dziewczyny, które weszły czy wróciły do drużyny wzmocniły nas i poszerzyły naszą rotację. To wszystko spowoduje, przynajmniej tak myślę, że nasza gra powinna wyglądać lepiej - dodaje opiekun bydgoszczanek.
W miniony weekend Artego mogło cieszyć się z ważnej wygranej nad CCC (72:64 - przyp. red.). - Dzięki temu zrównaliśmy się bilansem z tym zespołem, a co ważniejsze wygraliśmy różnicą ośmiu punktów, a w Polkowicach przegraliśmy o punkt mniej. To daje nam przewagę przy równej ilości punktów, a to nie jest bez znaczenia - komentuje Herkt.
Już w środę wicemistrzynie Polski w zaległym meczu podejmą we własnej hali nieobliczalny zespół Basket 90 Gdynia. Ewentualna wygrana sprawi, że Artego przeskoczy w ligowej tabeli z 7. na 5. pozycję.
- Mam nadzieję, że to zwycięstwo z CCC będzie zachętę do dalszej intensywnej pracy - zakończył Herkt.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot: Kamil Stoch znowu pokazał klasę. Czapki z głów i oby tak dalej!