ELW: Wisła bez szans we Włoszech. Zdąży odbudować się do Pucharu Polski?

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Krakowianki miały dobre fragmenty w meczu z włoską Familą Schio i przy większej skuteczności mogły pokusić się o lepszy wynik, ale to rywalki potrafiły postawić na swoim. Dodatkowo swoją siłę zademonstrowały w czwartej kwarcie.

Włoszki był rywalkami absolutnie w zasięgu Wisły, jednak już początek spotkania nie dał wielu powodów do optymizmu. Szybkie akcje gospodyń i brak zdecydowania w polskim zespole zaowocowały wynikiem 9:2, efektem czego niemalże od razu należało odrabiać straty. Szczęśliwie w szeregach Białej Gwiazdy była Vanessa Gidden, która zastąpiła inną zawodniczkę spoza Europy, Meighan Simmons. Silna podkoszowa spisywała się całkiem obiecująco i po paru minutach zmniejszyła dystans dzielący obie ekipy do minimum, więc wszystkim związanym z klubem nieco ulżyło.

Miejscowe do drugiej kwarty pozostawały stroną wiodącą. Wyróżniała się m in. wszechstronna Cecilia Zandalasini, chociaż więcej punktów zdobywała po rzutach osobistych niż z gry. Mnóstwo pożytecznej pracy wykonywała również Laura Macchi. Ich starania dawały satysfakcję, aczkolwiek wkrótce, wreszcie, dały o sobie znać krakowianki.

Zacieśniły one szeregi obronne, ewidentnie zostawiając przeciwniczkom mniej miejsca, dzięki czemu skuteczność trochę spadła. Niezłe zawody rozgrywała Agnieszka Szott-Hejmej wykorzystując swoje doświadczenie. Właśnie ona potrafiła w trudnych momentach przejąć kontrolę nad wydarzeniami i dołożyć cenne "oczka". Wiele „strzałów” oddawała Hind Ben Abdelkader, aczkolwiek w przypadku Belgijki piłka nie zawsze dochodziła celu.

Kiedy wydawało się, że goście mogą przechylić szalę zwycięstwa przydarzył się ponowny przestój i trud został przynajmniej częściowo zniweczony. Pod koniec pierwszej połowy faworytki publiczności włączyły drugi bieg. Giorgia Sottana oraz Endene Miyem zadały kilka mocnych ciosów zmieniając obraz rywalizacji. Zresztą rezultat 39:27 mówił za siebie.

Po zmianie stron team spod Wawelu ponownie spróbował nawiązać do lepszych fragmentów i postraszyć oponenta. Za ofensywę wzięły się obwodowe, Sandra Ygueravide oraz wspominana Ben Abdelkader. Kiedy zza łuku niespodziewanie przymierzyła Gidden sprawy przybrały pozytywny wizerunek. Nadzieje na korzystny finisz wciąż istniały aczkolwiek wyżej sklasyfikowany w tabeli zespół dzielnie odpierał ataki, chcąc zachować bezpieczną zaliczkę.

Właściwie można powiedzieć, że Famila Schio utrzymała status quo. Tuż przed nastaniem decydującej partii znów wskoczyła na właściwe tory i za sprawą Zandalasini zażegnała niebezpieczeństwo. Przegrywając 42:51 wiślaczki musiały liczyć jedynie, że uda im się przeprowadzić nagły zryw, który wprowadzi w szeregach konkurenta wielkie zamieszanie. Inaczej kwestia zwycięstwa wydawała się mało prawdopodobna.

Tyle, że scenariusz okazał się najmniej pozytywny z możliwych. Ekipa z półwyspu Apenińskiego zdobyła osiem punktów pod rząd, nie tracąc ani jednego. Trener Jose Ignacio Hernandez próbując przerwać tą passę poprosił o czas, chociaż jego podopieczne znajdowały się absolutnie w kiepskim położeniu. Dystans był już tak duży, że sprawa triumfu praktycznie się rozstrzygnęła. W kluczowych momentach Włoszki umiały postawić na swoim. Prezentowały wszechstronniejszą koszykówkę, a także dysponowały szerszym składem, do czego przyczyniły się kontuzje w krakowskim teamie.

Bez wątpienia odczuwalny jest brak Eweliny Kobryn, która zawsze wiele dawała koleżankom w walce o górne piłki. Teraz cały kolektyw musi się jak najszybciej zregenerować, bo już w sobotę czeka go półfinałowa walka w turnieju Pucharu Polski, gdzie czeka zwycięzca meczu InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. - Pomarańczarnia MUKS Poznań.

Famila Schio - Wisła Can Pack Kraków 80:54 (20:15, 19:12, 12:15, 29:12)

Famila: Zandalasini 16, Macchi 15, Sottana 13, Anderson 11, Miyem 10, Bestagno 5, Martinez 5, Tagliamento 3, Ress 2.

Wisła Can Pack: Ben Abdelkader 17,Gidden 13, Ygueravide 11, Szott Hejmej 9, Ziętara 4.

Źródło artykułu: