Nagłe odejście Mateusza Kostrzewskiego postawiło PGE Turów w bardzo trudnej sytuacji. W niedzielę zgorzelczanie pokonali co prawda Miasto Szkła Krosno w ramach 20. kolejki PLK (79:67), ale trener Mathias Fischer był zmuszony rotować tylko czterema polskimi zawodnikami.
- Bardzo się cieszę, że moją drużyna wygrała ten ważny pojedynek. Warunki nie były łatwe. Musieliśmy zmienić parę rzeczy zarówno po ostatnim meczu, jak i po odejściu Kostrzewskiego - mówił po końcowym gwizdku szkoleniowiec zespołu znad Nysy Łużyckiej.
- Na odejście Kostka składają się dwie kwestie. O pierwszą należy pytać prezesa klubu, a druga jest sprawą czysto sportową. Mateusz był dla nas bardzo ważnym zawodnikiem, który bardzo dużo grał. Nie cieszę się z tego, że poszedł do Ostrowa. Drużyna również nie jest z tego faktu zadowolona - dodawał trener Mathias Fischer.
Kostrzewski nadal nie otrzymał od PGE Turowa listu czystości. Zgorzelecki klub twierdzi, iż polski skrzydłowy nie miał podstaw do rozwiązania kontraktu, gdyż zaległości finansowe wobec gracza były spłacane zgodnie z zawartą w styczniu ugodą. Jeżeli oba kluby nie rozwiążą sporu między sobą, to zajmie się nim Dolnośląski Związek Koszykówki.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Zimnoch chce "solówki" z Arturem Szpilką
- Jestem bardzo niezadowolony z tego, że pan Grzegorz Ardeli pracował nad nim przez dwa miesiące, cały czas do niego dzwonił i ukradł nam zawodnika - kontynuował już zdecydowanie ostrzej Fischer.
Pikanterii dodaje fakt, że Grzegorz Ardeli, czyli generalny menadżer BM Slam Stali, który pośredniczył w transferze Kostrzewskiego, przez całą swoją karierę pracował dla PGE Turowa - był wieloletnim kierownikiem drużyny i dyrektorem sportowym klubu. Z PGE Turowem rozstał się w lutym 2015 roku.
- Nie podoba mi się to, że nie ma takiego respektu, że jak ktoś gra w drużynie, to ma w niej dalej grać. Dowiedziałem się, że pan Ardeli cały czas nad tym pracował. Takich rzeczy się nie robi - grzmiał Mathias Fischer.
Największy niesmak pozostał po samym sposobie rozstania Mateusza Kostrzewskiego z PGE Turowem. Choć zawodnik przyznał, że informował wcześniej władze klubu o tej propozycji, to o samym fakcie zawarcia kontraktu ze Stalą prezes Jerzy Stachyra miał dowiedzieć się z Twittera.
Sam Kostrzewski ujawnił z kolei na łamach WP SportoweFakty, że zaległości finansowe dotyczą nie tylko jego, ale także pozostałych zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Kibice boją się tzw. efektu domina i tego, że kolejni gracze będą chcieli opuścić drużynę.
- Nie będę wypowiadał się na temat finansów. Jak się stanie, tak się stanie, ale drużyna pokazała, że walczy dalej, że nadal istnieje i że chce grać. Kostka nie ma i mam teraz inny zespół. Jest za to Kacper Borowski, który pokazał, że będzie na tej pozycji bardzo dobrze grał - zakończył trener Fischer.