Wielki powrót Nemanji Jaramaza do Zgorzelca. "Przepraszam za solidną grę"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Nemanja Jaramaz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Nemanja Jaramaz

W 2014 roku Nemanja Jaramaz zdobył z PGE Turowem mistrzostwo Polski, a w miniony weekend swoją skuteczną grą w ataku w znacznym stopniu przyczynił się do porażki zgorzelczan z Anwilem (83:90) w ramach 25. kolejki PLK.

[tag=38006]

Nemanja Jaramaz[/tag] w wielkim stylu powrócił do Zgorzelca, gdzie w 2013 roku rozpoczął swoją przygodę z PLK. 25-letni Serb pokazał, że wciąż świetnie czuje się w przygranicznym mieście w którym spędził łącznie dwa sezony. W drugim z nich sięgnął z PGE Turowem po mistrzostwo Polski.

- Koledzy z zespołu pytali mnie o tę kwestię na porannym treningu w dniu meczu. Co prawda przestrzeliłem kilka rzutów, ale nadal dobrze czuje się w tej hali - przyznawał po końcowej syrenie Jaramaz.

- Dzień przed meczem spotkałem się z przyjaciółmi w restauracji. Jestem naprawdę zadowolony, że mogłem ich zobaczyć. Chcę ich przeprosić za to, że zaprezentowałem solidną postawę, ale teraz jestem w innym zespole z którym walczę o realizację naszych celów. Życzę im powodzenia. Mam nadzieję, że awansują do play-off i wtedy może ponownie ze sobą zagramy - dodawał.

Skrzydłowy Anwilu zdobył łącznie 20 punktów, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w tym sezonie. Jaramaz rozdał też 7 asyst i trafił 4 na 5 oddanych rzutów z dystansu. Dwie pierwsze "trójki" skierował do kosza już w inauguracyjnej kwarcie. Dwie kolejne dodał w trzeciej ćwiartce, gdy ze strzelcami PGE Turowa wdał się w pasjonującą ofensywną wymianę.

ZOBACZ WIDEO Monaco rozbite przez PSG w Pucharze Ligi Francuskiej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Spodziewaliśmy się trudnego meczu tutaj. Wiedzieliśmy, że Turów potrzebuje tego zwycięstwa, by awansować do play-off. My zrobiliśmy swoje. Wykorzystaliśmy nasz moment, zdobyliśmy kilka ważnych punktów, tak jak Turów w grudniu we Włocławku. Jestem szczęśliwy, bo to jedna z najtrudniejszych hal do zdobycia w całej lidze - cieszył się Jaramaz.

Pierwszy pojedynek obu zespołów w bieżącym sezonie był równie zacięty. Właśnie w grudniu ubiegłego roku zgorzelczanie w Hali Mistrzów rozbili Anwil podczas trzech ostatnich minut spotkania (72:65). Tym razem to włocławianie zaliczyli udaną końcówką i w ciągu 120 sekund byli w stanie powiększyć prowadzenie z dwóch do dziewięciu punktów.

- Teraz jest inna część sezonu. Byliśmy pod ogromną presją, by wygrać tamten mecz we własnej hali. Tutaj role trochę się zmieniły. Wygraliśmy kilka meczów z rzędu i wiemy, że jesteśmy w bardzo korzystnym położeniu - kontynuował zawodnik Anwilu.

- Co prawda Turów zaraz na początku drugiej połowy wrócił do gry. Sami postawiliśmy siebie w okropnej sytuacji, ale gospodarze nie wykorzystali tego w pełni. Byliśmy w dołku, ale gdy trafiliśmy kilka rzutów, to odzyskaliśmy pewność siebie - analizował Nemanja Jaramaz.

Dla Anwilu Włocławek było to już siódme zwycięstwo z rzędu, a Jaramaz ma w tym swój spory udział. Serb we wszystkich tych spotkaniach zdobył 10 lub więcej punktów.

Komentarze (0)