[b]
Karol Wasiek, Wirtualna Polska: Przez kilka miesięcy występował pan w zespole Kinga Szczecin. Jak pan zapamiętał ten okres?[/b]
Taylor Brown, koszykarz Lietuvosu Rytas Wilno: Bardzo pozytywnie - to było świetne doświadczenie. Stworzyliśmy dobrze rozumiejący się zespół, który był groźny dla każdego w PLK. Miałem świetne relacje ze sztabem szkoleniowym, który doskonale znał potrzeby zawodników i umiał zareagować w odpowiedni sposób.
Liga była bardzo wyrównana - dla mnie to była duża przyjemność rywalizować z koszykarzami, których znam na co dzień.
Oferta z Wilna była jednak nie do odrzucenia?
Dokładnie. To była bardzo kusząca propozycja. Nie ukrywam, że występy w klubie z tak dużą koszykarską przeszłością to kolejny krok w mojej karierze. Cieszę się, że w następnym roku zagramy w EuroCupie. To wiele dla mnie znaczy.
ZOBACZ WIDEO Barcelona przeprowadziła szybką egzekucję - zobacz skrót meczu z Sevillą [ZDJĘCIA ELEVEN]
Czy ten transfer oznacza, że Taylor Brown wraca do wielkiej koszykówki?
Tak i dlatego zdecydowałem się na ten krok. Lietuvos w przeszłości występował w Eurolidze i wiem, że działacze tego klubu mają spore ambicje. Ale warto pamiętać o tym, że to dzięki grze w Szczecinie ten transfer był możliwy.
[b]
W trakcie gry w Szczecinie dorobił się pan nowej ksywki: "mr wi-fi".[/b]
Raz w sieci zabrałem głos w sprawie internetu w hotelu i zrobiła się afera. Źle zostałem odebrany. Ludzie nie rozumieją tego, że jestem z dala od rodziny przez 10 miesięcy i to mój jedyny sposób na komunikację z nimi. Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem i niemal każdego dnia rozmawiamy ze swoimi bliskimi. Wtedy nie mogłem i byłem nieco podirytowany.
Żałuje pan, że dodał wtedy ten komentarz?
Nie, ja niczego nie żałuję. Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny.
Często pan mówił o tym, że przerasta poziomem polską ligę. Czuł się pan najlepszym graczem w rozgrywkach?
Tak, miałem takie poczucie, ale nie chcę, żeby to zabrzmiało w taki sposób, że jestem zarozumiałą osobą. Po prostu jeśli chcesz osiągnąć sukces, to musisz wierzyć w siebie i powtarzać sobie, że robisz swoją robotę najlepiej jak potrafisz. Jeśli tego nie robisz, to twoje szanse na sukces są zdecydowanie mniejsze. Nie ukrywam, że gra w Polsce była wielką przyjemnością - kibice byli świetni, niemal w każdej hali było głośno.
Trener Łukomski przyznał, że bierze pod uwagę pana powrót, gdyby zespół ze Szczecina zagrał w europejskich pucharach. Co pan na to?
Wszystko jest możliwe.
Jak pan wspomina współpracę z trenerem Łukomskim?
Bardzo pozytywnie. To dobry trener, który ma sporą wiedzę o koszykówce. Podobał mi się fakt, że umiał rozmawiać z zawodnikami i wykorzystywać ich atuty. Zachęcał do podejmowania odważnych decyzji w ataku. Ma papiery na "dużą karierę".