Byli o krok od sensacji. Czy GTK Gliwice powalczy jeszcze o PLK?

WP SportoweFakty / Damian Pieloch
WP SportoweFakty / Damian Pieloch

GTK Gliwice w finale I ligi przegrywa z Legią Warszawa 0:2. Czy ekipa ze Śląska zagrozi jeszcze faworytowi rozgrywek? - Jesteśmy pozytywnie nastawieni przed kolejnymi meczami - zapewnia Damian Pieloch.

Po dwóch meczach wielkiego finału Legia Warszawa prowadzi 2:0. Przy odrobinie szczęścia GTK Gliwice mógł pokusić się przynajmniej o jednego zwycięstwo. - Oczywiście, że czujemy niedosyt. Mogliśmy spokojnie wygrać jeden mecz, ale niestety nie udało się. Wracamy do siebie i jesteśmy pozytywnie nastawieni przed kolejnymi meczami - mówi nam Damian Pieloch, skrzydłowy GTK.

Głównym problemem zespołu z Gliwic były przestoje w grze, które kosztowały zespół ze Śląska dwa zwycięstwa. - Przestoje wynikały zdecydowanie z braku koncentracji przez cały mecz. Być może zabrakło trochę doświadczenia, ale teraz będziemy grali przed własną publicznością. Jesteśmy mądrzejsi o pierwsze spotkania i chcemy to wykorzystać. Musi poprawić kilka rzeczy i dalej walczyć - zapewnia Pieloch.

GTK Gliwice znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Koszykarzom Legii brakuje tylko jednego zwycięstwa, aby zagrać w upragnionej ekstraklasie. Ekipa ze stolicy może świętować awans już w sobotę.

- Na pewno szkoda, że nie udało się wygrać w Warszawie przynajmniej jednego meczu. To już jest historia. Nasza sytuacja jest trudna, ale myślę, że powrót na własne podwórko teraz będzie naszym dużym atutem. Jesteśmy w stanie wrócić jeszcze na piąty mecz do Warszawy - mówi 28-latek.

ZOBACZ WIDEO MPPK jednak bez obcokrajowców?

Co musi zrobić GTK, aby lepiej powalczyć z Legią? Damian Pieloch uważa, że nie trzeba do tego rewolucji.

- Na pewno musimy lepiej zagrać w obronie, przynajmniej tak jak w drugiej połowie w drugim meczu. Oprócz tego nie możemy dawać im łatwych pozycji trzypunktowych jak w piątkowym meczu. Jeżeli to zrobimy, to mamy duże szanse na zwycięstwo - kończy skrzydłowy.

Komentarze (0)