Mindaugas Budzinauskas: Potrzebowałem nowych wyzwań. Celem jest gra w play-off

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Drużyna King Szczecin
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Drużyna King Szczecin

- Prezes Król dał mi wolną rękę w budowaniu drużyny, oczywiście w ramach ustalonego wcześniej budżetu. To kwota wyższa o około 20 procent od tego, co miałem w Polpharmie - mówi Mindaugas Budzinauskas, nowy trener Kinga Szczecin.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Pana zmiana pracodawcy mocno elektryzowała kibiców w okresie letnim. Dlaczego odszedł pan z Polpharmy i przeniósł się do Kinga?[/b]

Mindaugas Budzinauskas, trener Kinga Szczecin: W Polpharmie spędziłem kilka bardzo udanych lat. Przyszedł jednak czas na zmianę otoczenia. Nie ukrywam jednak, że była to strasznie trudna decyzja, bo zostawiłem na Kociewiu dużo zdrowia i serca. Mocno to wszystko przeżyłem, ale mimo wszystko podjąłem decyzję o zmianie pracodawcy.

Co pana do tego przekonało?

Długa i merytoryczna rozmowa z prezesem Królem. Przekonał mnie do swojej wizji. Widać, że bardzo mu zależy na rozwoju szczecińskiej koszykówki. Uznałem, że warto spróbować zbudować coś nowego, kompletnie od zera. Prowadzenie Kinga Szczecin będzie dużym wyzwaniem. Ja czegoś takiego właśnie potrzebowałem.

Jak ważny był aspekt finansowy? Nie jest chyba wielką tajemnicą, że w Szczecinie miał pan więcej pieniędzy na zbudowanie zespołu.

Zacznę od tego, że Polpharma jest znakomicie zorganizowanym klubem. Każda złotówka jest odpowiednio wydana. Nie ma opóźnień w wypłatach, co powoduje, że zawodnicy mogą w pełni skupić się na grze. Przechodząc do Kinga - prawdą jest, że w Szczecinie było więcej pieniędzy do rozdysponowania na zawodników. To kwota wyższa o około 20 procent. Prezes Król dał mi wolną rękę w budowaniu drużyny, oczywiście w ramach ustalonego wcześniej budżetu.

W minionym sezonie było sporo zawirowań wokół szczecińskiego klubu - m.in. zawieszenie drużyny przez prezesa Króla. Czy brał pan to pod uwagę?

Uważam, że ta historia była trochę rozdmuchana. Kompletnie nie myślę o tym, co było w poprzednim sezonie. Teraz jest nowe rozdanie. Poza tym jak się czegoś boisz, to nie możesz w ogóle podejmować pracy. W każdym klubie są oczekiwania ze strony kibiców, właściciela i zarządu. To normalna sprawa. Presja w sporcie jest każdego dnia.

ZOBACZ WIDEO Niezwykła przygoda Aleksandra Doby. Stracił łączność ze światem, ratował go grecki statek

[b]

W Szczecinie cel jest jeden: gra w fazie play-off. Brak awansu do pierwszej "ósemki" będzie sporym niepowodzeniem.[/b]

Naszym celem są play-offy i zrobimy wszystko, żeby się w nich znaleźć. Wszyscy w zespole zdają sobie z tego sprawę.

Warto jednak pamiętać o tym, że jest w PLK dużo dobrych zespołów i wcale to nie będzie takie proste zadanie.

Jak musi grać zespół Kinga Szczecin, żeby zrealizować cel?

Musimy grać agresywnie po obu stronach parkietu, twardo bić się o każdą piłkę. Chcę, żeby King Szczecin był charakterną drużyną. O ofensywę zbytnio się nie martwię, ponieważ wydaje mi się, że są tutaj większe możliwości, niż w zeszłym roku w Polpharmie. Trzeba wykorzystać potencjał strzelecki naszych zawodników. Mam na myśli Kikowskiego, Gavina, czy Kowalczyka.

Czy drżał pan do 20 sierpnia o przyszłość Kikowskiego?

Tak naprawdę nie miałem na to wpływu, więc bardzo spokojnie podchodziłem do całej sprawy. Czekałem na rozwój wydarzeń. Czy szukałem innych opcji? Nie, bo miałem poczucie, że Paweł zostanie z nami.

[b]

Z Polpharmy ściągnął pan Diduszkę, Paliukenasa. Zastanawia mnie fakt, dlaczego nie wziął pan do Szczecina Marcina Fliegera, który był mózgiem drużyny?[/b]

Chciałem go mieć w drużynie. Bardzo cenię jego umiejętności i charakter. Świetnie wspominam naszą współpracę w Polpharmie, ale koszykówka to jest biznes.

Wydaje mi się, że on dążył do pewnej stabilizacji. Klub ze Starogardu Gdańskiego mu zaoferował dobre warunki i tak naprawdę nie było sensu przebijać tej oferty, walczyć za wszelką cenę. Uznałem, że tę pozycję w Szczecinie można nieco inaczej obsadzić.

Za rozegranie w Kingu ma odpowiadać Jimmy Gavin. Sprosta zadaniu? Wydaje się, że on jest bardziej combo-guardem, niż rozgrywającym.

Faktem jest, że Jimmy jest combo-guardem, ale ja mam przekonanie, że on w naszej drużynie świetnie zafunkcjonuje jako rozgrywający. Jimmy na uczelni w Stanach Zjednoczonych grał na tej pozycji, tylko w ostatnim sezonie na Litwie był przesunięty bardziej na "dwójkę". On potrzebuje trochę czasu, żeby wrócić do starych przyzwyczajeń. Jestem o niego spokojny, poradzi sobie na rozegraniu.

Komentarze (0)