Choć trudno powiedzieć, że nie mieli sobie równych, bo było także kilku innych mocnych kandydatów, aby zgarnąć nagrodę KIA Rookies of Month, to jednak Ben Simmons i Kyle Kuzma byli głównymi kandydatami do jej zdobycia. Wielkiego zaskoczenia zatem nie ma.
Obaj sezon rozpoczęli bardzo dobrze. Mimo wszystko lepiej zawodnik Philadelphia 76ers, który okazuje się być graczem wielowymiarowym. Do tej pory jego średnie są rewelacyjne. Rozgrywający notuje przeciętnie 18,6 punktu, 9,4 zbiórki, 7,2 asysty i 2,3 przechwytu. Otwarcie należy przyznać, że są to zdobycze, stawiające go w pozycji głównego faworyta do zgarnięcia nagrody dla debiutanta roku. Oczywiście, o ile utrzyma swoją aktualną, wysoką dyspozycję.
Z kolei silny skrzydłowy Los Angeles Lakers zdecydowanie przyćmił swojego klubowego kolegę, Lonzo Balla, który co prawda miał kilka niezłych występów, ale całościowo nie zachwycił tak bardzo, jak wszyscy się tego po nim spodziewali. To wykorzystał Kuzma, który notował do tej pory średnio 16,7 punktu oraz 6,1 zbiórki. Ponadto okazuje się bardzo przyzwoitym strzelcem dystansowym, osiągając 38 procent w rzutach zza łuku.
Poza nimi, było też kilku innych mocnych graczy. Głównymi rywalami Simmonsa na Wschodzie byli Lauri Markkanen (śr. 14,5 pkt. i 8 zb.) oraz Jayson Tatum (13,7 pkt., 5,3 zb.). Z kolei największymi zagrożeniami dla Kuzmy, w wyścigu po nagrodę, byli Donovan Mitchell z Utah Jazz, który średnio notuje po 16,4 punktu, 3,3 asysty i 3,1 zbiórki oraz Dennis Smith Jr. z Mavericks (14,4 pkt., 4,3 as. i 3,9 zb.).
ZOBACZ WIDEO One man show! 41 punktów Erricka McColluma!