Co za historia w NBA! Wykorzystali 0,6 sekundy i wygrali mecz, wsad Chandlera

Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Tyler Ulis (z lewej) i Tyson Chandler (z prawej)
Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Tyler Ulis (z lewej) i Tyson Chandler (z prawej)

Phoenix Suns wykorzystali ostatnie 0,6 sekundy meczu i w niesamowitych okolicznościach pokonali Memphis Grizzlies 99:97. Zwycięskim wsadem popisał się Tyson Chandler.

Ta końcówka spotkania na długo zapadnie w pamięci sympatykom basketu spod znaku NBA. Phoenix Suns mieli dokładnie 0,6 sekundy i wybijali z autu. Cel był jasny, rzucić piłkę jak najbliżej obręczy i liczyć, że jakimś cudem, któryś z podkoszowych skieruje ją do kosza. Taki cud właśnie się wydarzył. Dragan Bender popisał się idealnym podaniem, a Tyson Chandler wyskoczył nad broniącego go Brandana Wrighta i efektownym wsadem równo z końcową syreną zapewnił drużynie z Arizony zwycięstwo 99:97.

Sam Chandler i całe Phoenix eksplodowało z radości. To dla nich 13. sukces w tym sezonie. Devin Booker zdobył 32 punkty, trafił 11 na 12 rzutów osobistych. Warto dodać, iż wcześniej do wyrównania doprowadził także zawodnik Memphis Grizzlies, Jarrell Martin i wydawało się, iż będzie to akcja na wagę dogrywki. Jeszcze wcześniej Suns prowadzili 91:82, lecz ambitni rywale nie dali za wygraną i doprowadzili do zaciętej końcówki.

Detroit Pistons rzucili 40 punktów w kwarcie otwierającej mecz, Tobias Harris zdobył wówczas 21 ze swoich 30 "oczek", a był to zwiastun deklasacji, którą podopieczni Stana Van Gundy'ego zafundowali Indianie Pacers. Drużyna z MoTown triumfowała ostatecznie 107:83 i obecnie z bilansem 19-14 plasuje się na wysokim czwartym miejscu w Konferencji Wschodniej.

Jeszcze do niedawna Harris obawiał się o swoje umiejętności strzeleckie. Pod swoje skrzydła wziął go jednak trener Van Gundy. - Kazał mi po prostu oczyścić głowę, wyjść na parkiet i cieszyć się grą, cokolwiek by się działo. Tak właśnie zrobiłem i to świetnie zadziałało - mówi Tobias Harris, który trafił 10 na 11 rzutów z pola, w tym aż 7 na 8 za trzy.

Toronto Raptors byli przez chwilę liderami Wschodu, ale porażka z outsiderami NBA zepchnęła ich o lokatę niżej, fotel lidera odzyskali więc Boston Celtics. Kyle Lowry i DeMar DeRozan nie poradzili sobie z Dallas Mavericks, DeRozan rzucał na katastrofalnym procencie - miał tylko 3 na 16 z pola i zaledwie osiem punktów.

U Mavs kapitalnie spisał się natomiast Jose Juan Barea. Filigranowy rozgrywający zapisał przy swoim nazwisku 20 "oczek" w 23 minuty spędzone na parkiecie. Portorykańczyk trafił też kluczowy rzut na 10 sekund przed końcem meczu, który ustalił wynik meczu na 98:93 dla ekipy z Teksasu.

Podopieczni Dwane'a Caseya zwyciężyli 12 na 13 ostatnich meczów, mieli też sześć triumfów z rzędu. Teraz Mavericks przerwali ich serię. - Chybiłem wiele rzutów, także blisko kosza, które normalnie trafiam. Nie wykorzystałem też wielu floaterów, same proste rzeczy. To była ta jedna z gorszych nocy - mówi DeRozan, który w ostatnich sześciu spotkaniach zdobywał średnio 32 "oczka".

Duża niespodzianka w Wisconsin, tam Chicago Bulls okiełznali Giannisa Antetokounmpo i Kozły. Już drugi raz w sezonie, także drugi raz na parkiecie Bucks. Grek zdobył 28 punktów i miał siedem zbiórek, ale popełnił też cztery straty na 17 zespołu, a w czwartej kwarcie uzbierał tylko cztery "oczka". Goście byli niesamowicie konsekwentni i skoncentrowani, o czym najlepiej świadczy fakt, iż przez całe spotkanie stracili tylko sześć piłek.

Fantastycznie zaprezentował się znów Nikola Mirotić, Hiszpan z ławki rezerwowych zaaplikował przeciwnikom 24 punkty, trafiając 4 na 8 rzutów za trzy. Bulls wrócili na ścieżkę zwycięstw po dwóch porażkach (z Cavaliers oraz Celtics) i w tym momencie można zaznaczyć, iż wygrali 8 na 10 ostatnich meczów.

Wyniki:

Detroit Pistons - Indiana Pacers 107:83 (40:19, 18:26, 24:21, 25:17)
(Harris 30, Drummond 21, Smith 12 - Oladipo 13, Bogdanovic 10, Turner 10, Sabonis 10)

Dallas Mavericks - Toronto Raptors 98:93 (31:23, 26:30, 28:24, 13:16)
(Barea 20, Nowitzki 18, Barnes 16 - Lowry 23, Valanciunas 17, Ibaka 11)

Miami Heat - Orlando Magic 107:89 (21:18, 22:31, 25:19, 39:21)
(Richardson 20, Ellington 18, Johnson 17 - Payton 19, Hezonja 14, Fournier 14, Speights 12)

Milwaukee Bucks - Chicago Bulls 106:115 (31:22, 22:34, 30:27, 23:32)
(Antetokounmpo 28, Bledsoe 22, Brogdon 18 - Mirotic 24, Dunn 20, Holiday 15)

San Antonio Spurs - Brooklyn Nets 109:97 (19:16, 31:28, 30:25, 29:28)
(Leonard 21, Aldridge 20, Gasol 15 - LeVert 18, Crabbe 15, Hollis-Jefferson 13)

Denver Nuggets - Utah Jazz 107:83 (28:20, 22:14, 26:25, 31:24)
(Murray 22, Lyles 16, Chandler 15, Harris 15 - Favors 20, Mitchell 13, Jerebko 13, Hood 10)

Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 99:97 (29:19, 28:34, 19:23, 23:21)
(Booker 32, Warren 17, Len 12 - Evans 25, Gasol 18, Harrison 12)

Los Angeles Clippers - Sacramento Kings 122:95 (30:30, 41:23, 24:20, 27:22)
(Harrell 22, Williams 21, Wilson 17 - Cauley-Stein 17, Hield 10, Richardson 10)

ZOBACZ WIDEO "Niesienie pomocy to wielka przyjemność". Dyżurowaliśmy z ratownikami GOPR w Krynicy-Zdrój
[color=#000000]

[/color]

Komentarze (6)
avatar
T1000
27.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale "niesamowite", popchnął gracza broniącego przed siebie i tak się uwolnił do wykonania wsadu. Naprawdę wybitny sposób, aby wymanewrować przeciwnika - wystarczy pchnąć go na bok. 
dree
27.12.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Może nieczęsto zdarzają się takie akcje, ale nie jest to jakaś niesamowita historia. To było dla nich jedyne rozwiązanie akcji, aby nie skończył się czas, bo nikt nie miał szans złapać piłki i
Czytaj całość
avatar
M70
27.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Redaktorku jak chcesz być bardzo dokładny to Chandler miał 0,6 sekundy. Spójrz na zegar umieszczony nad koszem w momencie lotu piłki. Pokazuje 0,6.