Przemysław Frasunkiewicz: Almeida? Padł taki temat, ale Anwil miał pierwszeństwo (wywiad)

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Robert Upshaw ma te cechy? On do Gdyni trafił trochę niespodziewanie. Jego nazwisko nie pojawiało się wcześniej w kontekście możliwej gry w Asseco Gdynia.

Tak. Upshaw jest wysoki, ma czucie do bloków, gra powyżej obręczy. I nadal ma coś do udowodnienia. To jest zawodnik z dużym potencjałem, który cały czas się rozwija. Trochę zaryzykowaliśmy, ale to tak naprawdę jedyna droga do tego, żeby nawiązać walkę z zespołami w EuroCupie, które dysponują wielkimi budżetami. On u nas będzie miał proste zadania do wykonania i uważam, że łatwo mu będzie wejść w nasz system ofensywny. Widziałem Upshawa podczas gry w Las Vegas. Bardzo mi się spodobał, ale z jego transferem wstrzymaliśmy się, bo najważniejsze było pozyskanie zawodników z pozycji obwodowych.

O nim mówi się, że jest "bad-boyem". Lubi pan prowadzić takich zawodników? Pytam, bo w zespole kilku takich będzie.

Lubię prowadzić takich graczy. Zawodnicy muszą mieć charakter. Wcześniej mówiło się, że Szubarga, Ponitka, a nawet Witliński są konfliktowi. Z żadnym z nich nie było problemów. Warto zauważyć, że biorąc do zespołu ludzi spokojnych i ułożonych, nie mielibyśmy żadnych szans w EuroCupie. To muszą być zawodnicy z charakterem, którzy wiedzą, o co walczą i grają. To jest już moja rola, żeby te wszystkie charaktery poskładać, tak aby patrzyły w jednym kierunku.

To duże wyzwanie dla Przemysława Frasunkiewicza?

Dla każdego trenera budowanie i ułożenie zespołu jest wyzwaniem. U nas role będą jasno podzielone. Jeżeli ktoś się nie dopasuje, to będzie miał problem.

Siedzimy akurat nad morzem, więc można powiedzieć, że przez dwa ostatnie sezony Asseco pływało po spokojnych falach. Teraz te fale będą znacznie mocniejsze.

Zgadza się. To jest bardzo duża fala i bardzo duże wyzwanie. Jednak to jest jedyna droga do tego, żeby stać się lepszym trenerem, zawodnikiem. Cieszę się, bo przy tym projekcie nie jestem sam - są asystenci, ludzie w klubie. Zaangażowani są także sami zawodnicy.

Co ma pan na myśli?

Już tłumaczę. Jeden z zawodników zagranicznych zadzwonił do mnie i poprosił o przesłanie płyty z meczami z poprzedniego sezonu. Chciał zobaczyć, jak wyglądał nasz styl gry. Przekazaliśmy mu nagrania ze spotkań z Anwilem i Stelmetem.

To było przed czy po podjęciu decyzji?

Przed... i na drugi dzień powiedział, że bierze naszą ofertę.

Czy gra w EuroCupie to faktycznie to magnes do ściągnięcia lepszych zawodników?

Tak, i powiem więcej - zawodnicy zagraniczni są w stanie zejść z ceny tylko po to, żeby wystąpić w tych rozgrywkach. Oni wiedzą, że to idealna forma promocji swoich umiejętności. Potrafią zrobić krok do tyłu, by po jednym sezonie wskoczyć na znacznie wyższy poziom finansowy. Z Polakami jest wręcz przeciwnie, oczywiście nie mówię tutaj o wszystkich krajowych zawodnikach. Chyba nie do końca wiedzą, co to jest EuroCup. Myślą strasznie krótkowzrocznie. To aż szkoda gadać.

Niedawno postawiłem taką tezę: "Polacy nie za bardzo "palą się" do gry w europejskich pucharach. A jak słyszą "granie w Europie", to często windują stawki i trudno sprostać ich oczekiwaniom. Nieco inaczej jest w przypadku zagranicznych zawodników, którzy grę w europejskich pucharach traktują jako inwestycję w siebie." Rozumiem, że pan się z tym zgadza?

Tak. Nie mówię, że wszyscy Polacy, ale wielu z nich nie rozumie i nie patrzy na swoją karierę przez pryzmat kolejnych 3-4 lat. Myślą tylko o najbliższym sezonie.

Nie rozumieją czy się obawiają?

Podejrzewam, że połowa nie rozumie, a połowa boi się rywalizacji. To już niestety nie jest tajemnicą, że Polacy boją się rywalizacji. Gracze zagraniczni na hasło "gramy w europejskich pucharach" cieszą się, uważają, że to kolejny krok w rozwoju. Polacy wręcz przeciwnie. Zaczynają szukać wymówek, uciekają, bo nie będą grać. To jest bardzo słabe.

Boją się wyjść ze swojej strefy komfortu?

To jest sport zawodowy i trzeba to zrozumieć, że przesiadywanie w strefie komfortu doprowadza w konsekwencji do obniżenia jakości sportowej i wynagrodzenia. To równia pochyła. Trzeba cały czas stawiać sobie wyzwania, i to coraz wyższe.

Zobacz także: Przemysław Żołnierewicz: Gra w Stali to kolejny krok w rozwoju

Czy w to wpisuje się Przemysław Żołnierewicz?

Nie zamierzam go oceniać, bo tak naprawdę nie wiem, co on sobie zaplanował rok czy dwa lata temu. Sprawa wygląda tak, że złożyliśmy Przemkowi pewną propozycję, ale nie była dla niego satysfakcjonująca. Bardzo go szanuję i lubię, bo jest profesjonalistą. Co roku trzeba jednak podejmować trudne decyzje i jest to normalne w naszym zawodzie. Wiem, że na pewno nie przestraszył się rywalizacji z innymi zawodnikami. On nigdy nie miał z tym problemu. Życzę mu jak najlepiej. Takie przenosiny do BM Slam Stali dadzą mu dużo nowego, świeżego spojrzenia na swoją karierę.

Na kolejnej stronie trener Frasunkiewicz opowie o transferach Florence'a, Bostica, Dulkysa, marce "Asseco", temacie Almeidy, Dylewiczu i Łapecie

Jak oceniasz ruchy Asseco Gdynia na rynku transferowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×