Na kilkadziesiąt minut przed zamknięciem okna transferowego w NBA amerykańscy dziennikarze ogłosili, że Marcin Gortat został zwolniony przez Los Angeles Clippers. Polak o decyzji klubu dowiedział się poprzez swojego agenta.
- Szoku nie było, ale na pewno duże zaskoczenie - mówi nam Waldemar Kijanowski, ekspert stacji Canal+.
Rola Gortata w zespole nie była za duża. Trener Doc Rivers miał zaufanie tylko do Montrezla Harrella, pozostali środkowi musieli ciężko walczyć o swoje minuty. Polak wystąpił w 47 spotkaniach drużyny z Los Angeles, w 43 rozpoczynał jako zawodnik wyjściowego składu. Na parkiecie spędzał średnio po 16 minut, w trakcie których notował 5 punktów, 5,6 zbiórki oraz 1,4 asysty.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Robert Lewandowski jest wielki, więc można go krytykować (cała rozmowa)
Zobacz także: Marcin Gortat w szoku. Los Angeles Clippers grają va banque
- Od dłuższego czasu było widoczne, że Doc Rivers nie darzy Gortata zbytnio dużym zaufaniem. Polak był zawodnikiem wyjściowym, ale nie odgrywał znaczącej roli. To inni gracze nadawali ton drużynie - podkreśla nasz rozmówca, który nie jest zaskoczony ostatnimi ruchami Clippers.
Władze klubu bez większego sentymentu oddały świetnych zawodników (m.in. Tobias Harris i Avery Bradley). To oznacza praktycznie porzucenie myśli o grze w fazie play-off i przygotowanie się do tego, co będzie działo się w letnim oknie transferowym.
- Myślę, że ze strony Clippers jest to pewnego rodzaju odczytanie swoich obecnych możliwości. Nie jest tajemnicą, że kluby NBA potrafią świetnie ocenić potencjał drużyn. Wydaje mi się, że uznano, iż w tym składzie drużyna osiągnęła już maksimum. Skład wyjściowy Clippers był bardzo problematyczny. Rezerwowi, którzy mogli grać w pierwszej piątce, dużo lepiej funkcjonowali. Mam na myśli Harrellu i Lou Willimsie - uważa.
Kijanowski zwraca także uwagę na ostatnie wypowiedzi Gortata. Polak w wielu wywiadach nie ukrywał, że czuje się już "koszykarskim staruszkiem" i jego czas w lidze NBA powoli dobiega końca. - Mam już 35 lat. Jestem koszykarskim staruszkiem. Bardzo mało jest graczy w tym wieku w lidze NBA. Mój czas na parkiecie powoli dobiega końca. To po prostu nieuniknione - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Dwa lata w niebycie. Heroiczna walka Olka Czyża o powrót na boisko[url=/koszykowka/803609/energa-basket-liga-dwa-lata-w-niebycie-heroiczna-walka-olka-czyza-o-powrot-na-bo]
[/url]- Nie ukrywam, że byłem zdumiony jego słowami na temat zakończenia kariery. Nie jest to do końca dla mnie zrozumiałe. Trzeba zdać sobie sprawę, że te słowa są czytane i dokładnie analizowane przez środowisko. To nie jest tak, że przechodzą one bez echa. Myślę, że Marcinowi w tym elemencie brakuje nieco wyczucia. Uważam, że dla Gortata wzorem powinni być Nowitzki i Carter. Ci panowie dorobili się, ale nadal mają satysfakcję z gry. Miłość do koszykówki jest najważniejsza, pieniądze i biznesy schodzą na dalszy plan - przyznaje.
Ekspert stacji Canal+ nadal widzi miejsce dla Gortata w NBA. Jego agent rozpoczął już negocjacje z klubami. Ostatnio Gortat nieco w żartach stwierdził, że jeśli zostałby wymieniony, to od razu poprosiłby o wykup kontraktu i... podpisałby umowę za minimum z Golden State Warriors. Nasz rozmówca jest przekonany, że Polak poradziłby sobie w najlepszym klubie w rozgrywkach.
- Niewykluczone, że ta zmiana odbije się dla niego z korzyścią. Mówi się o zainteresowaniu Warriors. Uważam, że Marcin poradziłby sobie w tej drużynie. Jest dobrze wyszkolony pod względem technicznym, świetnie stawia zasłony - komentuje.