Damonte Dodd zmaga się z urazem pachwiny, z kolei Myles Mack ma dolegliwości żołądkowe - obu tych graczy zabrakło w składzie GTK Gliwice na środowy mecz z ekipą HydroTruck Radom.
- Od przyjazdu z Włocławka mam problemy. Bardzo chciałem być z drużyną i pomóc jej na parkiecie, ale ostatecznie okazało się to niemożliwe - mówi Mack, który w tym sezonie jest liderem śląskiego zespołu.
Pomimo faktu, że gliwiczanie wystąpili bez dwóch graczy pierwszej piątki zdołali wygrać 80:78. - Sytuacja spowodowała, że pozostali gracze otrzymali więcej minut i wykorzystali swój czas. Najlepiej skorzystał z tego Desmond Washington - komentuje sytuację trener GTK Paweł Turkiewicz.
ZOBACZ WIDEO Bayern zdemolował przeciwnika. Dramat Neuera! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także. Energa Basket Liga. To już pewne. Anwil zagra ze Stalą w ćwierćfinale
Zazwyczaj problemy jednych, bywają szansą dla drugich i tak było w tym przypadku. Desmond Washington, który jest nieco w cieniu Macka, wziął ciężar gry w ataku na swoje barki. Pojedynek zakończył z 26 punktami na koncie oraz rzutem na zwycięstwo. Dołożył jeszcze 10 zbiórek i 5 asyst. - Zagrał dobre zawody oddał, decydujący rzut na zwycięstwo. Każdy z graczy bardzo chciał, żeby to zwycięstwo zostało w Gliwicach - dodaje Turkiewicz.
Washington praktycznie nie schodził z parkietu, bo na ławce przesiedział zaledwie 81 sekund. Przejął "pałeczkę" lidera i nie czuł presji Macka. Grał swobodnie i z polotem - co prawda popełnił parę "głupich" strat, ale ostatecznie pociągnął zespół do sukcesu.
GTK wygrało w środę po raz dziesiąty i wyrównało osiągnięcie z debiutanckiego sezonu w Energa Basket Lidze. - Cieszymy się z tego, ale walczymy do końca i chcemy ten wynik poprawić. Myślę, że nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Przed nami w sobotę ciężki mecz w Warszawie, ale zobaczymy co przyniesie czas - zakończył Turkiewicz.