Desmond Washington wykorzystał szansę. "Najlepiej wykorzystał problemy innych"

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Desmond Washington
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Desmond Washington

GTK Gliwice przystąpiło do środowego meczu przeciwko HydroTruck Radom bez dwóch kluczowych graczy. To sprawiło, że inni otrzymali więcej minut. Fakt ten najbardziej wykorzystał Desmond Washington.

Damonte Dodd zmaga się z urazem pachwiny, z kolei Myles Mack ma dolegliwości żołądkowe - obu tych graczy zabrakło w składzie GTK Gliwice na środowy mecz z ekipą HydroTruck Radom.

- Od przyjazdu z Włocławka mam problemy. Bardzo chciałem być z drużyną i pomóc jej na parkiecie, ale ostatecznie okazało się to niemożliwe - mówi Mack, który w tym sezonie jest liderem śląskiego zespołu.

Pomimo faktu, że gliwiczanie wystąpili bez dwóch graczy pierwszej piątki zdołali wygrać 80:78. - Sytuacja spowodowała, że pozostali gracze otrzymali więcej minut i wykorzystali swój czas. Najlepiej skorzystał z tego Desmond Washington - komentuje sytuację trener GTK Paweł Turkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Bayern zdemolował przeciwnika. Dramat Neuera! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także. Energa Basket Liga. To już pewne. Anwil zagra ze Stalą w ćwierćfinale

Zazwyczaj problemy jednych, bywają szansą dla drugich i tak było w tym przypadku. Desmond Washington, który jest nieco w cieniu Macka, wziął ciężar gry w ataku na swoje barki. Pojedynek zakończył z 26 punktami na koncie oraz rzutem na zwycięstwo. Dołożył jeszcze 10 zbiórek i 5 asyst. - Zagrał dobre zawody oddał, decydujący rzut na zwycięstwo. Każdy z graczy bardzo chciał, żeby to zwycięstwo zostało w Gliwicach - dodaje Turkiewicz.

Washington praktycznie nie schodził z parkietu, bo na ławce przesiedział zaledwie 81 sekund. Przejął "pałeczkę" lidera i nie czuł presji Macka. Grał swobodnie i z polotem - co prawda popełnił parę "głupich" strat, ale ostatecznie pociągnął zespół do sukcesu.

GTK wygrało w środę po raz dziesiąty i wyrównało osiągnięcie z debiutanckiego sezonu w Energa Basket Lidze. - Cieszymy się z tego, ale walczymy do końca i chcemy ten wynik poprawić. Myślę, że nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Przed nami w sobotę ciężki mecz w Warszawie, ale zobaczymy co przyniesie czas - zakończył Turkiewicz.

Źródło artykułu: