EBL. Klęska Legii w Zielonej Górze. Czas na zmiany, potrzeba jakości

PAP / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: koszykarze Legii
PAP / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: koszykarze Legii

To był pogrom. Legia doznała klęski w Zielonej Górze (64:103). To już czwarta porażka zespołu Tane Spaseva w Energa Basket Lidze. To najwyższy czas na zmiany w warszawskiej drużynie. Wzmocnienia są konieczne, zwłaszcza, że klub gra na dwóch frontach.

- To była różnica dwóch klas. A może i nawet więcej. Na początku była walka i zaangażowanie, czego brakowało w meczu z Enea Astorią. Później wyszła jakość koszykarska. Mam swoje przemyślenia. Wracamy do domu i zobaczymy, co przyniosą kolejne dni - powiedział na konferencji prasowej Tane Spasev.

Trener Legii Warszawa ma trudny orzech do zgryzienia. Jego drużyna fatalnie prezentuje się na starcie nowych rozgrywek. Warszawianie w czwartek zanotowali już... szóstą porażkę z rzędu, łącząc rozgrywki Energa Basket Ligi i Basketball Champions League.

Zobacz także: Katastrofalny początek Anwilu w Lidze Mistrzów. Milicić i Freimanis mówią o klęsce w Niemczech
- Trzeba wyczyścić głowy i wziąć się mocno do pracy - przyznał przed kamerami Polsatu Filip Matczak, jeden z liderów warszawskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Dużo pracy przed Jerzym Brzęczkiem. "Budowanie relacji jest szalenie ważne"

To była czwarta przegrana Legii na polskim podwórku. Sytuacja robi się mocno nieciekawa, zwłaszcza, że w stolicy przed sezonem deklarowali chęć gry w fazie play-off. Pierwsza "ósemka" niepokojąco zaczyna się oddalać. To najwyższy czas na zmiany w drużynie. Wzmocnienia są konieczne, zwłaszcza, że klub gra na dwóch frontach.

Legia latem przeszła kadrową rewolucję. Do Warszawy trafiło siedmiu nowych zawodników, w tym czterech obcokrajowców. Kreowani na liderów Isaac Sosa i Romaric Belemene nie spisują się na miarę oczekiwań. Zwłaszcza przy nazwisku Portorykańczyka należy postawić minus. Jest chimeryczny. Widać, że ma problem z adaptacją do europejskiej koszykówki. Problem w tym, że czasu na naukę nie ma, bo już w przyszłym tygodniu zaczynają się rozgrywki FIBA Europe Cup.

Więcej spodziewano się także po Drew Brandonie. Amerykanin, który wcześniej grał w Czarnych Słupsk i AZS-ie Koszalin, jak na razie notuje zaledwie pięć punktów i trzy asysty. Do tego nierówno grający podkoszowy (choć woli grać na obwodzie) Michael Finke i problem gotowy. A przeciętnie prezentują się także polscy liderzy: Sebastian Kowalczyk i Filip Matczak. Kapitan Legii do kosza trafia na zaledwie 27-procentowej skuteczności.

Legia potrzebuje jakości, jeśli chce skutecznie walczyć na dwóch frontach. - Ten zespół ma problem. Mam nadzieję, że szybko go zneutralizujemy i nadejdą lepsze wyniki. Jeśli nic się nie zmieni, pozostanie nam walka o utrzymanie w lidze. Zmienić trzeba coś w głowach zawodników, których mamy, a jeśli nie damy rady, to trzeba będzie dokonać zmiany graczy - mówił ostatnio trener Tane Spasev.

Zobacz także: EBL. Michał Michalak bez pracy. Jego nowy agent mocno pracuje

Źródło artykułu: