EBL. Szok we Włocławku. Gwizdy kibiców Anwilu. Absurdalne błędy mistrza Polski!

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: zawodnik Anwilu Włocławek Tony Wroten (z lewej) i Cameron Ayers (z prawej) z Trefla Sopot
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: zawodnik Anwilu Włocławek Tony Wroten (z lewej) i Cameron Ayers (z prawej) z Trefla Sopot

Naszpikowany gwiazdami Anwil prowadził z Treflem w czwartej kwarcie 82:63, ale od tego momentu zdobył zaledwie dwa punkty i przegrał mecz (84:86). Wściekli kibice zaczęli gwizdać. Trener Milicić z niedowierzania kiwał głową. Trudno mu się dziwić!

Do 35. minuty wszystko szło po myśli Anwilu Włocławek. Mistrzowie Polski bez większych problemów wyrobili sobie dużą przewagę i kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

Wszystko wskazywało na to, że spokojnie dowiozą prowadzenie do końca i odniosą piąte zwycięstwo z rzędu.

Włocławianie za bardzo w to uwierzyli i od stanu 82:63 po prostu przestali grać w koszykówkę. Gospodarze pudłowali na potęgę - mylili się wszyscy: Milan Milovanović, Krzysztof Sulima, Jakub Karolak.

Zobacz także. EBL. Marcin Stefański: Nie jedziemy do Włocławka jak na ścięcie

W końcówce fatalne błędy popełniali liderzy: Tony Wroten i Chris Dowe. Ten pierwszy miał nawet problemy z kozłowaniem! To on dwukrotnie sfaulował Łukasza Kolendę w najważniejszych momentach meczu.

Anwil w ostatnich czterech minutach spotkania spudłował 9 z 10 rzutów z gry, do tego popełnił aż sześć przewinień. Ale najważniejsze pytanie, na które Igor Milicić musi szybko znaleźć odpowiedź: dlaczego jego zawodnicy nie wracali do defensywy?! To szokujące, żeby na takim poziomie rywale wyprowadzali szybki atak bez udziału obrońców!

Zobacz najważniejsze fragmenty meczu:

Trefl krok po kroku odrabiał straty. Swoje zrobiła obrona strefowa, która wybiła gospodarzy z rytmu, a też pozwoliła wyprowadzać szybkie kontrataki. W tym elemencie brylował Łukasz Kolenda, który w samej czwartej kwarcie zdobył aż... 13 punktów. W najważniejszych momentach nie zadrżała mu ręka.

- Brawo Łukasz. Zagrał świetnie! Ale gratulacje należą się całemu zespołowi. Poszli na wojnę z mistrzem Polski. Mamy to - mówi zachwycony Marcin Stefański, który po zakończeniu spotkania z radości aż tańczył na parkiecie.

Jego radość nie dziwi. Trefl znów pokazał, że jest charakterną drużyną, która bije się do samego końca. Sopocianie mają bilans 4:1 i są na dobrej drodze do gry w upragnionych play-off.

We Włocławsku szok. Kibice Anwilu już pod koniec meczu wyrazili swoje niezadowolenie. Gwizdali i zachęcali koszykarzy do większego zaangażowania. Po ostatnim gwizdku trener Milicić kręcił z niedowierzania głową. Trudno mu się dziwić. Czy we Włocławku nastąpią zmiany w składzie?

Już we wtorek (29 października) Anwil Włocławek w ramach Basketball Champions League zmierzy się na własnym parkiecie z Elan Béarnais Pau Lacq Orthez.

Zobacz także: EBL. Radosław Piesiewicz o zmianie godzin meczów TV: Mamy "prime-time" dla koszykówki

Źródło artykułu: