EBL. Tańczący Marcin Stefański. Niezapomniany obrazek z meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot (wideo)

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Marcin Stefański
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Marcin Stefański

- To moje najcenniejsze zwycięstwo w trenerskiej karierze - chwali się Marcin Stefański. Jego Trefl pokonał Anwil we Włocławku 86:84, a on sam tuż po zakończeniu spotkania wykonał radosny taniec. Sopocianie wygrali 4 z 5 meczów w EBL.

- Cenniejsze byłoby tylko zwycięstwo w Derbach Trójmiasta z Arką Gdynia. Na razie muszę na to poczekać. Wygrana we Włocławku smakuje wyjątkowo. Rzadko się bowiem pokonuje mistrza Polski na jego terenie. To trzeba celebrować - nie ukrywa trener Marcin Stefański.

W sieci furorę robi filmik, który został nagrany tuż po zakończeniu spotkania. Widać na nim, jak szkoleniowiec Trefla Sopot w geście triumfu radośnie podskakuje przy linii, tańczy, a następnie mocno ściska się z asystentem Krzysztofem Roszykiem.

- Zasłużył na takie świętowanie. Gratulacje dla niego i całego Trefla - piszą z uznaniem kibice Anwilu.

Zobacz wielką radość Marcina Stefańskiego:

Trzeba powiedzieć, że obaj (Stefański i Roszyk) wykonali gigantyczną pracę przed meczem z Anwilem. Szukali słabych punktów w zespole rywali. W końcu go znaleźli: sopocianie wybili z rytmu włocławian obroną strefową.

Gospodarze trafili w końcówce czwartej kwarcie tylko 1 z 10 rzutów z gry, przez co goście najpierw odrobili 19-punktową stratę (62:83), a następnie sami wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali. Brylował młody Łukasz Kolenda, autor 13 punktów w ostatnich 10 minutach.

- To był trudny proces podczas scoutingu. Anwil to świetna drużyna, więc mieliśmy problem, co zrobić, żeby wybić ich z rytmu. Ból duży ból głowy. Zmienność obrony była kluczowa. Zawodnicy dobrze się uzupełniali, wzajemnie sobie pomagali. Cieszę się, że gracze stanęli na wysokości zadania. Byli zdeterminowani, zaangażowani do samego końca. Miło się patrzyło na ich pracę na boisku. Wyszarpaliśmy to wielkie zwycięstwo - podkreśla Stefański.

- Wierzę, że ta wygrana da nam takiego pozytywnego kopa do kolejnych zwycięstw - mówi z kolei kapitan Paweł Leończyk, który rozegrał doskonale zawody: zdobył 19 punktów (8/9 z gry), miał 8 zbiórek i 3 asysty. To złożyło się na najwyższy wskaźnik eval (29) ze wszystkich uczestników tego widowiska.

Trefl pod wodzą Stefańskiego w nowym sezonie spisuje się jak na razie rewelacyjnie. Sopocianie wygrali 4 z 5 spotkań i plasują się w górnej części tabeli Energa Basket Ligi. Duża w tym zasługa Stefańskiego, który wziął pełną odpowiedzialność za budowę nowego zespołu. Postawił na sprawdzonych zawodników w realiach EBL. Na pozycjach 1-2 zakontraktował Carlosa Medlocka i Camerona Ayersa. - To bardzo dobre ruchy - chwali Paweł Leończyk. A jest jeszcze młody, utalentowany Łukasz Kolenda.

Na skrzydle są wracający do gry po kontuzji Michał Kolenda i nieźle zapowiadający się Jeff Roberson. Pod koszem doświadczeni Leończyk, Witalij Kowalenko i Nana Foulland, który robi furorę na polskich parkietach. W meczu z Anwilem (18 pkt, 9/11 z gry) wykonał genialny wsad. Wziął na plakat swojego vis-a-vis Milana Milovanovicia.
Tę akcję trzeba koniecznie zobaczyć:

Wyniki, dobra gra i ciekawie skonstruowany skład dają nadzieję, że sopoccy kibice w końcu będą mogli emocjonować się meczami w fazie play-off. Ostatni raz Trefl w pierwszej "ósemce" był w sezonie... 2014/2015.

Zobacz także: EBL. Radosław Piesiewicz o zmianie godzin meczów TV: Mamy "prime-time" dla koszykówki

Zobacz także: EBL. Igor Milicić ostro: To jest kompromitacja! Trener Anwilu Włocławek zapowiada wyciągniecie konsekwencji

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Komentarze (2)
avatar
Jan Kowalski
28.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ochłońcie :) To nie moc Trefla, tylko słabość Anwilu oraz rzadkie zbiegi okoliczności dały Sopocianom zwycięstwo. Gratulacje dla nich i dla t. Stefańskiego, ale pytanie, czy Sopot ma szansę na Czytaj całość
Mr.Ram
28.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Czyli wystarczy postawić strefę i Ratlerki się gubią :)