Świetna forma Milwaukee Bucks. Drużyna z Wisconsin zanotowała właśnie 12. zwycięstwo z rzędu i ma na swoim koncie bilans 18-3. Podopieczni Mike'a Budenholzera obronili ponadto własny parkiet dziewiąty raz w dziesiątym dotychczasowym spotkaniu. To nie było trudne, bo do Fiserv Forum zawitali przeciętni New York Knicks.
Milwaukee Bucks roznieśli drużynę Davida Fizdale'a 132:88. Już do przerwy było 72:45. Giannis Antetokounmpo nawet się nie spocił, bowiem spędził na parkiecie zaledwie 22 minuty. 24-latek i tak zdążył zapisać przy swoim nazwisku bardzo solidne statystyki. Grek miał 29 punktów, 15 zbiórek i trzy asysty, trafiając 10 na 14 oddanych rzutów z gry, w tym 3 na 4 za trzy.
Gospodarze czerpali radość z koszykówki. D.J. Wilson zanotował rekordowe w karierze 19 "oczek", Khris Middleton miał 16 punktów, a George Hill 14. - Uważam, że staramy się każdego dnia i cały czas jesteśmy głodni sukcesów. Nikt nie zadowala się tym, co mamy. Wykonujemy swoją pracę i się przy tym uśmiechamy. Sprawia nam to przyjemność, a to bardzo ważne - mówił w rozmowie z dziennikarzami Giannis Antetokounmpo.
ZOBACZ WIDEO Martin Schmitt dostał pytanie od Adama Małysza. Odpowiedź była natychmiastowa
Aktualne pasmo sukcesów Bucks to jak na razie najdłuższa seria zwycięstw w trwających zmaganiach, a ponadto najlepsza w wykonaniu klubu z Wisconsin od sezonu 1981/1982. Milwaukee w poprzednim meczu triumfowali ponadto 41 punktami z Charlotte Hornets, a teraz pokonali New York Knicks 44 punktami. To pierwszy taki przypadek w historii, kiedy Bucks udało się zwyciężyć dwa mecze z rzędu ponad 40 punktami. Dla New York Knicks to siódma z rzędu, a 17. porażka w sezonie.
Jeśli mowa o seriach to też dobry moment, aby wspomnieć wyniki drużyny z Filadelfii. 76ers odnieśli właśnie 10. zwycięstwo na własnym parkiecie w dziesiątym spotkaniu. Jeszcze nikt w sezonie ich tam nie pokonał. Podopieczni Bretta Browna zrewanżowali się Utah Jazz, bo w ich pierwszych bezpośrednim meczu to oni triumfowali 106:104 i tym razem bez większych problemów odprawili Mormonów z Salt Lake City na własnym parkiecie 103:94.
Tobias Harris uzbierał 26 punktów, a Kameruńczyk Joel Embiid dodał 16 "oczek" i zebrał 11 piłek. Ben Simmons flirtował z triple-double, bo zapisał przy swoim nazwisku 14 punktów, osiem zbiórek, dziewięć asyst i cztery przechwyty. 76ers trafili 13 na 26 oddanych rzutów za trzy i popełnili niewiele, bo 14 strat. U Jazzmanów świetnie spisywał się Rudy Gobert, aczkolwiek jego 27 punktów i 12 zbiórek na niewiele się zdało. Słabo wypadł natomiast Donovan Mitchell, który trafił tylko 6 na 19 oddanych rzutów z gry.
Czytaj także: LaMelo Ball bryluje w Australii. Ostatnio zdobył dwa triple-double z rzędu
Czytaj także: Łukasz Wiśniewski: Organizmu nie da się oszukać, tyle ile mogłem robiłem sam
Wyniki:
Charlotte Hornets - Phoenix Suns 104:109 (21:28, 18:31, 34:21, 31:29)
(Williams 22, Graham 15, Rozier 13 - Oubre Jr. 23, Booker 23, Saric 16, Kaminsky 12, Bridges 12)
Philadelphia 76ers - Utah Jazz 103:94 (31:23, 29:19, 25:24, 18:28)
(Harris 26, Horford 17, Embiid 16 - Gobert 27, Mitchell 18, Ingles 13)
Atlanta Hawks - Golden State Warriors 104:79 (20:23, 29:17, 27:13, 28:26)
(Young 24, Hunter 18, Jones 16 - Paschall 24, Burks 15, Spellman 10, Bowman 10)
Memphis Grizzlies - Indiana Pacers 104:117 (19:24, 28:33, 26:28, 31:32)
(Jackson Jr. 31, Hill 22, Melton 16 - Brogdon 19, Sabonis 18, Turner 17)
Milwaukee Bucks - New York Knicks 132:88 (33:15, 39:30, 28:17, 32:26)
(Antetokounmpo 29, Wilson 19, Middleton 16 - Randle 19, Dotson 15, Trier 10)
Sacramento Kings - Chicago Bulls 106:113 (23:22, 21:33, 30:29, 32:29)
(Hield 26, Holmes 20, Bjelica 18 - LaVine 28, Markkanen 20, Satoransky 14)