Według relacji świadków helikopter Sikorsky S-76 podczas lotu stanął w ogniu, a następnie runął na ziemię w miejscowości Calabasas. Kilkadziesiąt minut po wypadku potwierdzono, że należał on do Kobego Bryanta, a koszykarz był na jego pokładzie. Jako pierwszy informację podał portal "TMZ Sports", a szybko potwierdziły ją ESPN i CNN.
Z czasem napłynęły kolejne wieści o tragicznym wypadku. Kobe Bryant leciał na koszykarski mecz do założonej przez siebie akademii (Mamba Academy). Podróżowała z nim jego 13-letnia córka Gianna Maria Onore a także sześć innych osób plus pilot.
Jak poinformowało CNN, kolejną ofiarą wypadku jest trener baseballowy z uniwersytetu Orange Coast College, John Altobelli. Wiadomość tę potwierdził jego asystent Ron La Ruffa. Razem z nim podróżowała żona Keri i córka Alyssa.
Na pokładzie helikoptera była także Christina Mauser - asystentka trenera w szkolnej drużynie koszykarskiej Orange County. Tragiczną informację potwierdził jej mąż na Facebooku.
"Moje dzieci i ja jesteśmy zdruzgotani. Straciliśmy wspaniałą żonę i mamę w katastrofie helikoptera. Proszę o uszanowanie naszej prywatności. Dziękujemy za wszelkie wyrazy wsparcia, które znaczą dla nas bardzo dużo" - skomentował Matt Mauser, amerykański muzyk, który specjalizuje się w gatunku swing (jest liderem zespołu Tijuana Dogs).
Ponadto w katastrofie zginęły: Sarah Chester i jej córka Payton, uczennica szkoły średniej. Wiadomo już także, kto siedział za sterami maszyny. To Ara Zobayan - doświadczony pilot pochodzenia ormiańskiego.
Jedną z ostatnich osób, z którą kontaktował się Kobe Bryant, był syn Shaquille'a O'Neala - Shareef. O 8:19 czasu lokalnego, zatem na ok. 100 minut przed katastrofą, Kobe Bryant napisał do O'Neala na Instagramie (więcej TUTAJ>>).
* * *
Trwa wyjaśnianie przyczyn katastrofy. Helikopter rozbił się w Calabasas, w hrabstwie Los Angeles w Kalifornii. CNN informuje, że w sprawę zaangażowało się FBI, które pomaga lokalnym władzom i Krajowej Radzie Bezpieczeństwa Transportu.
Amerykańska stacja telewizyjna dodaje, że w niedzielę były bardzo trudne warunki atmosferyczne. W powietrzu panowała bardzo słaba widoczność z powodu gęstej mgły. - Wilgotność wynosiła 100 proc., co oznacza, że powietrze było jak zupa - komentuje meteorolog Michael Guy (więcej TUTAJ>>).
Jak informują amerykańskie media, maszyna krążyła przez 15 minut nad miejscowością Burbank. Pilot był w kontakcie z kontrolerem ruchu lotniczego.
Krótko przed katastrofą kontroler ostrzegał pilota, mówiąc "Jesteś zbyt nisko". Później kontakt się urwał, a maszyna runęła na ziemię.
Służby pracujące na miejscu nie mają łatwego zadania. Wyjaśnianie przyczyn tragedii może potrwać nawet wiele tygodni.
- To logistyczny koszmar. Samo miejsce katastrofy jest trudno dostępne. W dodatku przychodzą okoliczni mieszkańcy. Dlatego uznaliśmy, że jeżeli ktoś nie posiada dokumentu, który potwierdza miejsce zamieszkania w okolicy, nie wpuścimy takiej osoby na pobliski obszar - komentuje w CNN Alex Villanueva, szeryf hrabstwa Los Angeles (więcej TUTAJ>>).
Czytaj także:
- Wzruszające słowa burmistrza Los Angeles i gubernatora Kalifornii
- "Nie ma słów, by wyrazić ból. Kocham cię". Emocjonalny wpis Shaquille'a O'Neala
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez