PGE Spójnia przegrała z Anwilem Włocławek 84:110. Stargardzianie przez większość meczu prezentowali się dobrze, ale finiszowali fatalnie, bo w pięć ostatnich minut stracili 26 punktów. - Gratulacje dla zespołu z Włocławka. Wygrali ten mecz zasłużenie. Walczyliśmy. Wynik nie odzwierciedla przebiegu tego spotkania, ponieważ w końcówce zostaliśmy złamani. Nie było dla nas możliwości wygrania stąd rotacja w składzie żeby czołowi zawodnicy nie musieli grać zbyt wielu minut, bo mamy krótką rotację - powiedział szkoleniowiec ekipy walczącej o play-offy.
We Włocławku nie zagrał Tomasz Śnieg, który w poniedziałek powinien wrócić do treningów. Na parkiecie nie pojawił się też Piotr Pamuła. Wobec tego przez większość meczu PGE Spójnia musiała sobie radzić w ósemkę. W końcówce szansę dostali też dwaj młodzi wychowankowie: Bartłomiej Górzyński i Michał Huk.
Czytaj też: Genialna końcówka Śląska Wrocław
- Tak się potoczył ten mecz. Ze względu na krótką rotację musiałem z boiska ściągnąć podstawowych graczy. Trzy, czy cztery minuty do końca przegrywaliśmy 20 punktami. Widać było, że tego meczu już nie da się odwrócić. Gdy była szansa graliśmy w najsilniejszym składzie. Muszę też myśleć o zdrowiu swoich zawodników - tłumaczył trener Jacek Winnicki.
ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."
PGE Spójnia była chwalona, jednak miała też bardzo kosztowne przestoje. Dała się zdominować Anwilowi Włocławek w drugiej kwarcie i po przerwie musiała ruszyć w szaloną pogoń, jeżeli chciała jeszcze powalczyć o zwycięstwo. Zdołała odrobić straty, ale ostatecznie nic to nie dało.
- Nie może być takich sytuacji, jak była w drugiej kwarcie, kiedy bez walki oddaliśmy pole. Przewaga skoczyła do 19 punktów. Potem mozolnie odrabialiśmy straty i to się odbiło na drugiej połowie. Dla nas to jest cenna lekcja, że musimy być gotowi mentalnie w każdym spotkaniu. Musi być determinacja, walka - podkreślił szkoleniowiec ekipy z Pomorza Zachodniego.
Rywale imponowali skutecznością (16/29 za dwa, 18/32 za trzy i 24/27 na linii rzutów wolnych). - Nie było momentu żebyśmy wypchnęli Anwil ze strefy komfortu. Oni grali na pełnym luzie. Może z wyjątkiem sytuacji, kiedy zeszliśmy na cztery punkty w drugiej połowie, ale to jest za mało - przyznał Jacek Winnicki.
Zobacz także: Asseco Arka wymęczyła tryumf w Gliwicach