Tak świadkowie zgłaszali katastrofę, w której zginął Kobe Bryant. Straż pożarna ujawniła nagrania
Pięć osób zadzwoniło na straż pożarną tuż po katastrofie helikoptera, w którym znajdował się Kobe Bryant. Straż pożarna z Los Angeles postanowiła ujawnić nagrania zgłoszeń świadków, którzy zadzwonili na numer alarmowy.
Pracował z nim osobiście. Artur Pacek opowiada o treningach z Kobem Bryantem. "Inspirował. Był tytanem pracy" >>
Teraz straż pożarna z Los Angeles postanowiła ujawnić nagrania, w których słyszymy świadków katastrofy. Dzwonili pod numer alarmowy 911. Ich relacje były bardzo podobne.
- Helikopter właśnie uderzył w górę. Słyszałem to, a teraz widzę płomienie - mówił jeden ze świadków.
ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."- Właśnie słyszałem, że przeleciał nade mną helikopter. Leciał w gęstych chmurach, a potem usłyszałem trzask i nagle się zatrzymał - zgłosiła trzecia osoba.
Śmierć Kobego Bryanta. Nowe doniesienia w śledztwie. Może pomóc to nagranie (wideo) >>
Łącznie pięć osób zadzwoniło pod numer 911, by zgłosić katastrofę helikoptera. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że na pokładzie znajdował się Kobe Bryant.