Metoda kija i marchewki w koszykarskich klubach. "Kontrakt sportowy jest umową starannego działania, a nie rezultatu"

Pamela Wrona
Pamela Wrona

Od strony zawodnika, wygląda to w ten sposób (nie licząc pojedynczych przypadków), że wszystko i tak już na początku wiąże się z wyrzeczeniami i ogromnym zaangażowaniem. To nie jest jedynie to, co zawarto w kilkustronicowym kontrakcie bądź regulaminie, który i tak bywa w pewnym sensie wymagający. Gotowość niemal siedem dni w tygodniu przez kilka miesięcy, ciężka praca nad sobą i inwestowanie w siebie, treningi, mecze i wyjazdy, życie na walizkach, niewiele wolnego, narażenie na kontuzje i utratę zdrowia, a do tego pensja średnio przez 8 miesięcy. A gdy dojdą inne problemy… - Wielu rzeczy po prostu nie widać, więc ciężko zdać sobie z nich sprawę i uzmysłowić z czym czasem trzeba się mierzyć. Wszyscy patrzą na wynik, na grę, oceniają. Niemal w każdym sezonie ma miejsce sytuacja, kiedy ktoś gra przez jakiś okres za darmo. To pasja ale dla wielu również źródło dochodu. Mimo że niektórzy muszą chodzić do drugiej pracy albo żyją na kreskę, jednak koniec końców ta miłość jest silniejsza.

W tym wszystkim chodzi tylko o szacunek i więcej zrozumienia, bo wszyscy w gruncie rzeczy mamy ten sam cel – mówi nam jeden z zawodników – Nie powinno być tak, że pierwszą rzeczą przy wyborze nowego klubu jest pytanie kolegów: "a czy tam płacą i wszystko jest OK?". To nie powinno tak wyglądać. Jeżeli zawodnik profesjonalnie wykonuje swój kontrakt, z drugiej strony powinno być to samo. Koszykarskie środowisko jest niewielkie. Słyszymy, że w jednym klubie zabrano 20% podstawowej pensji za przegrane mecze i tym straszą, w drugim ktoś ma konflikt z trenerem, w trzecim nie płacą od miesiąca… A Ty dalej jesteś przy koszykówce.

- Karanie dyscyplinarne powinno być wtedy, gdy w sposób rażący złamałoby się regulamin, robiłoby się rzeczy, które są ponadprzeciętnie złe. To, że ktoś rozegrał słabszy mecz nie powinno obligować do obniżenia pensji. Siedząc za biurkiem w biurze, również można mieć słabszy dzień i być mniej produktywnym – zauważa jeden z agentów sportowych, dodając: - Kiedyś było ciężej, takie sytuacji były częstsze, co jednocześnie wcale nie oznacza, że ich teraz nie ma. Większym problemem są zaległości i nie płacenie w terminie.

- Kluby chcą wywrzeć na zawodniku presję, a niekoniecznie komunikują to w odpowiedni sposób. Nie informują o tym agentów, a zawodnikom mówią w szatni najczęściej poprzez managera czy kierownika klubu. Dopóki faktycznie kara nie nastąpi, nie wykonujemy żadnych ruchów ponieważ nie wyprzedza się faktów i działań, tylko w sytuacji kiedy się coś dzieje. W ostatnich przypadkach, gdy usłyszałem, że ma być kara finansowa jeżeli nie osiągnie się jakiegoś celu w większości tych sytuacji rozeszło się to po kościach. Chociaż nie zawsze tak jest - mówi.

Kontynuuje: Ta metoda rzekomej motywacji i wywieranie presji pojawia się często. Ale trzeba zrobić rachunek sumienia i zastanowić się, czy rzeczywiście po mojej stronie zrobiłem wszystko co należało? Spotykamy się z tym, że zarząd w trakcie rozgrywek powiedział: "jeżeli nie osiągnięcie takiego i takiego miejsca, to nie dostaniecie połowy wypłaty", albo prezes potrafił obiecywać premie za wygrany mecz, nie płacąc wynagrodzenia od dwóch miesięcy – w rezultacie, zawodnicy nie zobaczyli na oczy jednego i drugiego. Niekiedy sytuacje są naprawdę absurdalne. Pojawiały się takie, kiedy zawodnicy po przegranym meczu "nie zasługiwali" na odnowę lub kolację albo mówiąc szeroko, nie mieli zapewnionych odpowiednich warunków. Nie zaskoczyło wcale to, że można zmniejszyć komuś wynagrodzenie za "spadek formy" na miesiąc do przodu lub pensję uwzględniano od osiągniętego evalu. Oczywiście, prawdą jest, że każdy kij ma dwa końce i są różne przypadki, jednak tutaj więcej może klub. Takie nieprzyjemne rzeczy niestety wciąż się powtarzają.

- Należy zwrócić uwagę na częste rozbieżności w treści kontraktów i regulaminów, które kluby dają zawodnikom do podpisu. Oba dokumenty czasami się wykluczają, a sam regulamin nie ma żadnej mocy prawnej, więc obcinanie pensji lub nakładanie kar jest przeważnie niezgodne z prawem. W większości przypadków rzeczywiście kończy się na straszeniu, bo wkraczają agenci i wiedzą, że nie mają szans – wtrąca drugi – Inaczej w sytuacji, kiedy sytuacja naprawdę jest ciężka i zawodnicy mają świadomość, że dają ciała lub klub podpisze umowy zewnętrzne i przedstawi konkretny cel, np. wygranie 2 z 3 najbliższych spotkań pod rygorem obniżenia pensji o 25%. Gdy zawodnicy to podpiszą, wtedy to ma racje bytu. Przeważnie, nie ma żadnych podstaw – tłumaczy.

Niemal w każdym kontrakcie można natrafić na sformułowanie "znaczne pogorszenie formy" - to jest zbyt subiektywna opinia i nie powinno się godzić na taki zapis - mówią jednogłośnie.

Jak w ogóle rozumieć owy "poziom sportowy", który często pojawia się w kontraktach? - pyta jeden z nich. - Przeważnie oznacza osiągnięcie (lub nie) wyniku sportowego ustalonego z góry przez pion zarządzający klubem, a zapis ten traktowany jest personalnie, przynajmniej w kontrakcie. Sport jest nieprzewidywalny, zwłaszcza drużynowy. Niekiedy, mimo profesjonalnego podejścia konkretnego zawodnika nie da się osiągnąć wyznaczonego celu z różnych względów, niekoniecznie zależnych od danej jednostki. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby chodziło o premie, które często zawodnicy otrzymują za osiągnięcie pewnego pułapu. W przypadku podstawowej pensji jest pewna kwestia sporna. Samo świadczenie usług, które powinny być wykonane na zasadach określonych jasno w kontrakcie jest istotą umowy starannego wykonania - zwracają uwagę eksperci - co innego, gdy mówimy o czymś, co karygodnie naruszyło warunki kontraktu. Mówimy tu między innymi o używkach, zatargu z prawem, zatajeniu kontuzji czy o jakimś poważnym konflikcie.

- Należy dodać, że jest też pewien wyznacznik, którego kluby się boją. Osoby zarządzające sportowymi ośrodkami gdy nie płacą na czas to nie bardzo mogą jeszcze coś obciąć, bo jak? Nie wywiązują się ze swoich zobowiązań, to jak mogą jeszcze ukarać zawodników? To jest kolejna sprzeczność - zauważają.

No właśnie, jak to wygląda od strony prawnej? Na to pytanie odpowie Maciej Żyłka - redaktor naczelny portalu prawosportowe.pl, prawnik w Kancelarii Prawa Sportowego i Gospodarczego "Dauerman".

- Wynagrodzenie zawodniczek i zawodników w sportach zespołowych wynika z kontraktów zawieranych między klubami, a zawodnikami. Z rzadka jest to wynagrodzenie z tytułu umowy o pracę, jakie znamy z życia codziennego i pracując zawodowo. Kontrakty to w zasadzie umowy zlecenia, a nie umowy o dzieło, a w wielu przypadkach także umowy między b2b, gdzie zawodnik jest podmiotem gospodarczym. W umowach można zawierać w zasadzie wszystko co nie jest zabronione. Zgodnie z jednym z przepisów Kodeksu Cywilnego, strony zawierając umowę kształtują stosunek prawny między sobą wedle swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości tego stosunku, przepisom prawa i tzw. zasadom współżycia społecznego. To już powoduje, że skoro nie jest to umowa o pracę i w umowie może być zawarte wszystko co nie jest zabronione, a biorąc pod uwagę dominującą pozycję klubu, a nie zawodnika, klub ma swoistą przewagę - podkreśla.

Oczywiście, są jeszcze polskie związki sportowe organizujące współzawodnictwo ligowe, a w najwyższych klasach zlecające prowadzenie rozgrywek specjalnie do tego celu powołanym spółkom, np. Ekstraklasa S.A., Polska Liga Koszykówki, Polska Liga Siatkówki czy Speedway Ekstraliga, wzorowane często na przepisach międzynarodowych czy europejskich federacji np. FIFA, UEFA i znajdują się regulacje dotyczące tego co w kontraktach z profesjonalistami jest niezbędne, a jakich zapisów nie wolno w takich kontraktach zawierać.

Na przykład gdy zaglądniemy do Uchwały z dnia 27 marca 2015 roku Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej minimalne wymagania dla standardowych kontraktów zawodników w sektorze zawodowej piłki nożnej, znajdziemy tam m.in. przepis, że wszelkie postanowienia kontraktu sprzeczne z treścią uchwały lub z celami i zasadami uprawiania piłki nożnej są nieważne. W uchwale wskazane są też wszystkie elementy, które kontrakt musi zawierać lub powinien zawierać. To drugie nie jest tak bezwzględnym obowiązkiem, jak obowiązki z kategorii "musi zawierać", jeśli chodzi o postanowienia kontraktu.

W kontrakcie określone są obowiązki klubu w tym przede wszystkim obowiązek wypłacania wynagrodzenia, a do tego wskazanie zasad ustalania wynagrodzenia dodatkowego zawodnika (np. premii), w tym poprzez odesłanie do regulaminów wewnątrzklubowych. Do tego dochodzą wszelkie świadczenia klubu na rzecz zawodnika o charakterze niepieniężnym, a także m.in. zapewnienie zawodnikowi warunków do podnoszenia kwalifikacji sportowych, w szczególności poprzez umożliwienie mu uczestniczenia w treningach zespołowych. Chyba, że odmienny sposób podnoszenia kwalifikacji sportowych zawodnika byłby podyktowany uzasadnionymi obiektywnymi przyczynami sportowymi. Powinno znaleźć się także określenie czasu wykonywania obowiązków kontraktowych przez zawodnika uwzględniającego rozmiar jego zadań wynikających z kontraktu.

I tu widziałbym wiele "zagrożeń" dla zawodnika, ale też argumentów dla klubu, jeżeli zawodnik narusza postanowienia kontraktu. Nierealizowanie przez zawodnika tych zobowiązań kontraktowych może być podstawą do obniżenia mu wynagrodzenia lub premii. Musi to również wynikać z regulaminów wewnątrzklubowych. Ponadto klub może ukarać zawodnika dyscyplinarnie, a zawodnikowi przysługuje odwołanie do organów związkowych.

Co należy do jego głównych obowiązków? - Do najważniejszych obowiązków zawodnika należą reprezentowanie klubu w krajowych i międzynarodowych zawodach na najwyższym możliwym poziomie oraz do przestrzegania przepisów gry; zobowiązanie zawodnika do aktywnego uczestnictwa w procesie szkoleniowym i współzawodnictwie sportowym, zgodnie z instrukcjami sztabu szkoleniowego klubu; zobowiązanie zawodnika do prowadzenia zdrowego trybu życia i zachowywania wysokiej sprawności fizycznej; zobowiązanie zawodnika do uczestniczenia w wydarzeniach sportowych i społecznych, w tym marketingowych, reklamowych i promocyjnych wskazanych przez klub; zobowiązanie zawodnika do regularnego poddawania się badaniom lekarskim zalecanym przez lekarza klubowego oraz do stosowania wyłącznie środków farmakologicznych przypisanych przez lekarza klubowego lub z nim uzgodnionych. Naruszenie tych obowiązków przez zawodnika w subiektywnej ocenie klubu może być przesłanką do obniżenia wynagrodzenia.

Również zawodnik ma możliwość egzekwować swoje prawa, gdy obowiązki narusza klub. Niepłacenie wynagrodzeń w określonych w przepisach związkowych terminach może skutkować nawet niewydaniem klubowi licencji na udział w danej klasie rozgrywkowej. W niektórych dyscyplinach komisje licencyjne w trakcie rozgrywek kontrolują czy wynagrodzenia są płacone w terminach określonych w przepisach i za niewywiązywanie się z tych zobowiązań kluby mogą być karane np. ujemnymi punktami, zawieszeniem licencji czy nawet pozbawieniem licencji.

Wracając do pytania, jeżeli byłby taki zapis w kontrakcie, to klub miałby prawo obniżyć wynagrodzenie, podając swoje argumenty. Ale w życiu są to najczęściej "partyzanckie" działania, nie mające pokrycia w kontraktach – podsumowuje Maciej Żyłka.

Zobacz także: Koszykówka 3x3. Znamy potencjalny skład reprezentacji Polski, który zagra o igrzyska

Zobacz także: Koszykówka. Marcin Gortat zakończył karierę. Oto najważniejsze wydarzenia

Czy ucinanie podstawowej pensji zawodnikom jest odpowiednią metodą motywacji i dobrym rozwiązaniem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×