Koronawirus. EBL. Kiedyś wojna, teraz epidemia. Krzysztof Szubarga: Nie wierzę w dokończenie sezonu

- Kiedyś sezon na Ukrainie przerwała wojna, teraz po świecie szaleje koronawirus. Uważam, że trudno będzie wrócić do gry. Co zrobić z rozgrywkami? Trudno powiedzieć, ale wiem, że nikt medali poważnie nie będzie traktował - mówi Krzysztof Szubarga.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Krzysztof Szubarga WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Krzysztof Szubarga
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Po raz drugi w karierze spotyka się pan z sytuacją przerwanego sezonu. Kilka lat temu miało to miejsce na Ukrainie. Wtedy na przeszkodzie stanęła wojna. Jak to wtedy wyglądało?

Krzysztof Szubarga, kapitan Asseco Arki Gdynia: Na Ukrainie można powiedzieć, że sytuacja była podobna do tej obecnej, tylko, że okoliczności nieco inne. Na przełomie lutego i marca 2014 roku doszło do wielu starć w Mariupolu i Donieckum aż został "przejęty" Krym i w związku z tym sytuacja robiła się bardzo napięta i niebezpieczna, dlatego zagraniczni zawodnicy zaczęli opuszczać ligę. Byłem w tym gronie.

Jak do sprawy podszedł wtedy MBC Mikołajów, klub, w którym pan występował?

Zarząd klubu był bezradny, widział, że sytuacja była bardzo dynamiczna. Udałem się do klubu z prośbą o rozwiązanie umowy i możliwy powrót do Polski. Klub nie robił żadnych problemów. Wiedział, że nie jest dobrze i następnego dnia miałem lot do Polski.

Moja rodzina została w kraju i bardzo się martwiła. Rozmowy na skype już nie pomagały i trzeba było podjąć decyzję. Uznałem, że nie mogę narażać zarówno swojej rodziny jak i siebie samego na dodatkowy stres spowodowany całą sytuacją i wróciłem do Polski.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Jak pan ocenia kilka miesięcy spędzonych na Ukrainie?

Bardzo dobrze. Byłem bardzo zadowolony, że podpisałem kontrakt na Ukrainie. Po raz pierwszy w swojej karierze uznałem, że trzeba spróbować sił zagranicą. W końcu zetknąłem się z inną sytuacją, zobaczyłem co to znaczy być obcokrajowcem w lidze i muszę przyznać, że to było bardzo ciekawe doświadczenie. Konkurencja na Ukrainie była wtedy dużo większa niż w Polsce.

Widzi pan teraz analogię do sytuacji sprzed kilku lat? Wierzy pan, że sezon będzie dokończony?

Sytuacja była bardzo podobna, tylko okoliczności nieco inne. Czy wierzę? Uważam, że trudno będzie wrócić do gry. Po pierwsze, sytuacja cały czas się rozwija i nie sądzę, że zakończy się ona 25 marca. Po drugie, rozgrywki są zawieszone, nie można trenować, zawodnicy wyjechali do swoich rodzin i nie wyobrażam sobie, żeby mieli teraz wszyscy wrócić po dwóch tygodniach przerwy i nagle dokończyć sezon.

Jak to wtedy wyglądało na Ukrainie?

Na Ukrainie normalnie trwały rozgrywki. Dokończono sezon w składach krajowych, tylko w dwóch klubach zostali również obcokrajowcy, którzy wyrazili chęć gry w takich warunkach.

Sezon w Energa Basket Lidze należy anulować czy zakończyć z obecnymi wynikami?

Trudno powiedzieć, co należy zrobić. Czy rozdać medale, czy anulować rozgrywki. Jakbym miał być obiektywny, Stelmet grał najlepszą koszykówkę w Polsce, ale my w tamtym roku, też w tym samym czasie, graliśmy najlepiej i byliśmy głównym kandydatem do mistrzostwa Polski, a go ostatecznie nie zdobyliśmy...

Według mnie, nie oszukujmy się, ale nikt nie będzie tych medali traktował poważnie. Innych zespołów bym nie oceniał, nie wyróżniał. Oczywiście trzeba podjąć decyzje, takie które będą najlepsze dla ligi i sponsorów. Nie można jednak się tu kierować tylko swoimi ambicjami i myślami, co by było gdyby...

Trzeba do całej sprawy podejść z rozsądkiem, tak żeby było najlepiej dla Polskiej Ligi Koszykówki, a od tego są już ludzie, którzy zarządzają ligą i wierzę, że podejmą słuszne decyzje.

Jeśli sezon byłby zakończony, to Arka będzie chyba jednym z większych przegranych?

Na pewno liczyliśmy na więcej, tym bardziej po ostatnich zmianach w drużynie i grze w meczu z Polskim Cukrem Toruń. "Wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni", ale my tylko w kilka dni przygotowywaliśmy się do tego meczu w pełnym składzie i byliśmy w stanie pokonać personalnie najsilniejszy zespół w Polsce.

Uważam, iż mamy wiele argumentów do tego, że ta drużyna jest w stanie zrobić dużo, a czas działałby tylko na naszą korzyść i byłaby realna szansa nawiązania walki ze wszystkimi najsilniejszymi ekipami w PLK. Więc nie ma się co oszukiwać, ale kończąc sezon na piątym miejscu będzie to dla nas bardzo dużym niedosytem.

Jak pan spędza wolny czas w okresie kwarantanny?

Staram się nadrobić czas z rodziną, bo w sezonie różnie to bywa. Są obowiązki, moje treningi, wyjazdy, szkoła dzieci. Teraz jest ten czas, żeby z tego skorzystać. Spędzamy go na rożne sposoby, wymyślamy różne gry i zabawy. Wszystkiego jest po trochu, ale też jest czas na ćwiczenia i gimnastykę.

Wiem, że z synem Krzysztofem Jr gra pan na konsoli. Syn ogrywa pana w FIFĘ?

Jak gramy w FIFĘ, to jeszcze daje radę, ale jak już młody odpali inne gierki, jak np. Rayman Legends, to zostaje gdzieś tam z tyłu. Mam czas, żeby to nadrobić (śmiech).


EBL. Arkadiusz Miłoszewski: Tabak mnie męczy. Kiedyś mu za to podziękuję (wywiad)
Koronawirus. Koszykówka. Marcin Gortat: To jest jedno wielkie szaleństwo
EBL. Marcin Woźniak: Życie z komputerem. Czasami trzeba wstać o 3 nad ranem i sprawdzić zawodnika

Sezon w PLK należy...?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×